OK, to wcale nie jest dla mnie łatwy wpis. Uważam Samsungi Galaxy Note za jedne z najlepszych smartfonów, jakie kiedykolwiek powstały. Pamiętam czasy, kiedy śmiano się szyderczo i zupełnie autentycznie z ludzi, którzy korzystali z Note-ów nr 1 i 2. Przy trójce było już normalnie, bo i rozmiarówka urosła, ale była to epoka, kiedy pewne rzeczy się konstytuowały w technologiach. Miano jeszcze ziarno nadziei, że kolejny iPhone będzie owym kolejnym przełomowym iPhonem, Samsung prezentował pierwszego smartwatcha z wbudowanym aparatem cyfrowym, Sony wprowadzał Xperię Z2, LG przenosił przyciski regulacji głośności i włącznika na plecki w G2, Nexusy przeżywały rozkwit, a Huawei wciąż tłukł plastikowe zabawki marnej jakości.
Note 3 był na tle tego wszystkiego prawdziwym rarytasem. Świetnie zaprojektowany, jeszcze lepiej wykonany (pamiętne plecki imitujące skórę), a finalnie był produktem po prostu przełomowym. Wszystko to, co nie poszło jak należy w Note’ach 1 i 2, tutaj doprowadzono do genialnego poziomu. Tak dobrego, że tylko Note 4 mógł go jeszcze przeskoczyć. I zrobił to! A później nastała era nieobecnej piątki, zupełnie pominięto szóstkę i koronowano w jej miejsce siódemkę, która była najbardziej zaawansowaną iteracją cyfrowego notatnika, jak też wydajnościowym potworem, zbierającym z lewa i prawa same dobre recenzje. Właściwie smartfon ideał, który poszedł – dosłownie – z dymem…
Samsung więc wraca. Wraca z ósemką, której premiera (to już oficjalne) odbędzie się 23 sierpnia w Nowym Jorku. I jeśli mam być szczerym, to czuję niepokój. Po raz pierwszy od lat realnie zastanawiam się, czy południowokoreański producent jest w stanie w serii Note przeskoczyć samego siebie? Moje rozważania nie są wcale bezpodstawne. Samsung miał sporo czasu, aby przygotować, jak należy swój ostatni tablet – Galaxy Tab S3 (TU recenzja), i w mojej opinii tego nie zrobił. Jest we mnie uzasadniony niepokój, że Note 8 powieli ten schemat. Dlaczego (jeszcze) tak sądzę?
Nowego Note’a już znamy z wyglądu. Wyciekły bowiem oficjalne rendery, które mignęły mi na Twitterze, a Tobie zapewne w innych serwisach tech (czyli wygląda, jak na foto powyżej). Ale te zdjęcia są z takich źródeł, które nie mylą się w tych przeciekach nigdy lub robią to raz na tysiąc. A zatem wiadomo, że będzie konstrukcja podobna do tej znanej z SGS8 = zero ramek po prawej i lewej stronie oraz minimalne od dołu i góry, a finalnie zmieścić ma się tam wyświetlacz o przekątnej 6,3 cala z rozdzielczością 4K. Oczywiście podwójny aparat i czytnik linii papilarnych na pleckach, a więc w tym ostatnim przypadku dość kłopotliwe rozwiązanie znane również z SGS8.
Pod względem smartfonowym nowy Note będzie prawdziwą rakietą (ale bez szału na tle rakiet konkurencji), świetny wzorniczo, z lepszą i zwiększoną przestrzenią roboczą. Jasne, to wszystko wiemy i znamy już dzisiaj. Ale Note to Note, a nie jakiś tam kolejny smartfon. Wiadomo, że uwagę w przypadku tego modelu przyciągają zupełnie inne aspekty. A przynajmniej jest tak z moją uwagą, bo telefon jak to telefon – jeśli z najwyższej półki – i tak będzie świetny. Ale tych już jest pod dostatkiem, a seria Note nie doczekała się ani jednego sensownego naśladowcy w branży! Oznacza to tylko jedno – Samsung ma najmocniejsze karty w dłoni – bo de facto konkuruje z samym sobą. Lepszej sytuacji pod rozwój innowacji nie umiem sobie wyobrazić, jest tutaj bowiem dyktatorem i to takim w dobrym tego słowa znaczeniu.
No dobrze, skoro więc nie smartfonowo, tylko notatnikowo Note ma urywać cztery litery, to w takim razie, co by to mogło być? Wskazują na to przecieki, które pobieżnie przed chwilą przejrzałem, ale sam intuicyjnie czuję, o czym pisałem jeszcze zanim plotki zaczęły narastać, że po prostu punktem do reformy oraz kluczem do drzwi z napisem ZMIANA (nie mylić z tzw. dobra zmianą), powinien być rysik S Pen. Nawet nie wiem, czy określanie go rysikiem, jest obecnie właściwym sformułowaniem, bo wobec tego akcesorium mam dzisiaj zestaw bardzo konkretnych oczekiwań:
- dobrze by było, aby S Pen nabrał obłości, bowiem płaskim i prostokątnym stylusem pisze się niewygodnie,
- przy okazji S Pen mógłby nabrać nieco grubości, aby wygodnie się go trzymało w palcach,
- przycisk z boku S Pena powinien wylądować na szczycie, tak jak ma to miejsce w Surface Penie i służyć, jako naturalna gumka, a przy okazji nadal działać półautomatycznie. Nawet jeśli Samsung miałby skopiować to rozwiązanie od Microsoftu, byłoby ono dobrym krokiem,
- koniecznie powinien S Pen rozpoznawać więcej punktów nacisku, niż ma to miejsce obecnie, aby pisanie na tak małej powierzchni było precyzyjne i możliwie najdokładniejsze.
OK – tyle technicznych rzeczy, które znacznie usprawniłyby interakcję. Teraz czas na prawdziwy miąższ ;). Wg moich oczekiwań – oprócz powyższych zmian – stylus w Note 8 powinien:
- pozwalać na komunikację ze smartfonem w sposób niezależny od niego. Mam coś do zanotowania – zbliżam S Pena do ust, wywołuję poleceniem asystentkę głosową (np. Bixby), a ona notuje to, co jej podyktuję, trzyma w pamięci podręcznej i pozwala na wyedytowanie w formie tekstowej, z możliwością dodania dźwięku, obrazu, personalizacji kolorystycznej i udostępnienia już z poziomu Note’a 8,
- S Pen nie może już być rysikiem, ale powinien stać się bardziej Penem, czyli czymś na kształt pióra, długopisu, ołówka – a więc akcesorium podręcznym, po które się sięga, jak po Surface Pena i traktuje, jak równorzędnego partnera w kieszeni koszuli lub marynarki,
- czas, aby S Pen zaczął rozpoznawać rzeczywistość analogową. Mam konkretnie na myśli możliwość skanowania rysikiem ręcznych, poczynionych gdzieś na boku notatek, tak aby łatwo przenosić je do Note’a 8. Korzystając z Yoga Booka (TU recenzja) zauważyłem, że nie da się jeszcze w pełni oderwać od tego typu zapisków, ale można je digitalizować, a w ten sposób chociażby robić wycinki z papierowych gazet. Jeśli iść w innowacje – to na całego! I wówczas taki Note będzie miał sens!
Teraz czas na oprogramowanie. Tutaj nie mam złudzeń – Samsung Galaxy Note 8 powinien zacząć pracę u podstaw i zerwać z czymś, co było właściwie u jego początku, a więc ruszyć solidnie wyobraźnią i uświadomić sobie, że pewne rzeczy związane z notatkami nie mogą nadal wyglądać tak, jak do tej pory. W tym aspekcie oczekuję (z zachowaniem okresu przejściowego), że Note 8:
- zacznie marginalizować Polecenia Wskazywane – czyli te, które pojawiają się po przybliżeniu rysika do ekranu i naciśnięciu bocznego przycisku – a przerzuci ciężar interakcji na głos i przycisk półautomatyczny na szczycie S Pena,
- podobnie, jak ma to miejsce w Surface Penie, tak też i tutaj, S Pen mógłby mieć przypisane funkcji znanej z Polecenia Wskazywanego do poszczególnej ilości naciśnięć przycisku-gumki. Jeden raz – robisz zrzut ekranu i notujesz, wciskasz dwa razy i zaznaczają się elementy graficzne i GIF-y na stronie internetowej gotowe do kopiowania, dotknięcie ekranu i naciśnięcie główki sprawia, że zaznacza się sam tekst etc. Oczywiście fantazjuję, ale tak bym to widział. Plus oczywiście obsługa głosowa S Pena.
- S Pen musiałby uruchamiać jakieś zewnętrzne aplikacje, niekoniecznie skojarzone z Samsungiem, tak by być narzędziem polifonicznym. W Surface to się sprawdza, chwyciłoby i tutaj, gdyby można było jednym naciśnięciem wywołać np. Evernote’a, Wunderlist, OneNote’a lub Google Keep,
- poza tym koniecznie trzeba usprawnić aplikacje typu Tłumacz, który po zaznaczeniu fragmentu powinien dać możliwość przetłumaczenia całego zdania, a nie jednego słowa bez kontekstu.
Jeśli więc upatrywałbym gdzieś rewolucję, to właśnie w stylusie S Pen oraz częściowej obsłudze z jego pomocą cyfrowych notatek, tak by np. po zaznaczeniu jakiegoś fragmentu wydać polecenie o zrobieniu zrzutu ekranu lub skopiowaniu tekstu, bez konieczności korzystania z menu Poleceń Wskazywanych, a dodatkowo skojarzył go z asystentką głosową i pozwalał na notatki głosowe wprowadzane do S Pena i zamieniane przezeń w locie na pisane. Całości mocnego wejścia dodałoby czytanie ręcznych notatek i tworzenie ich cyfrowego obrazu, przenoszonego ze świata analogowego do cyfrowego (do Note’a 8).
Nie chcę tutaj wychodzić na fantastę. Rzeczywiście korzystam z rysików od kilku lat. Fakt, że ma to miejsce przede wszystkim w środowisku Microsoftu, ale nie ma się co oszukiwać – gigant z Redmond poszedł tutaj najdalej do przodu, i jeśli dziś go Samsung nie przeskoczy, to będzie mógł już tylko go gonić. A MS obecnie wyraźnie czuje potencjał notatek, w Windows 10 jest też świetny system nauki naszego pisma odręcznego na podstawie dziesiątków przykładów, które wprowadza się do znudzenia, ale pisanie potem jest prawdziwą przyjemnością. Nie mam nic przeciwko, aby podobnie działało to u Samsunga.
Bo to, czego bym nie chciał, to Note’a 7 włożonego w nowsze bebechy i świeższe wzornictwo. Jako, że tamten się nie udał, to znalazłby się sposób, aby fajne rzeczy z zeszłego roku dokoptować do Note’a 8. Taki scenariusz jest możliwy, ale nie jest przeze mnie pożądany. Taki scenariusz zamyka się na innowację i postęp. Taki scenariusz pozwala przetrwać, ale skazuje też na gonitwę za tymi, którzy mają ambicję dyktować warunki, a nie je pokornie spełniać.