Tak naprawdę pierwszą firmą, która poważnie zabrała się za headsety wirtualnej rzeczywistości był Oculus. Jego koncept od początku zdradzał, że nie będzie brał jeńców i przyniosło to konkretne efekty – startup kupiony został za 2 mld. dol. przez Facebooka. Znamienne, że szybko doszło do mariażu z Samsungiem, a headset południowokoreańskiego giganta otrzymał oculusowe logo, jak i dostęp do zasobów aplikacyjnych z jego sklepu. W dodatku na tegorocznej premierze SGS7 – sam Mark Zuckerberg mówił o tym, że jeśli ktoś może zrobić z VR-em coś na poważnie, to tylko Samsung…
…i nie są to słowa rzucane na wiatr. Założyciel Facebooka od dawna czuje pismo nosem, czyli sukces wirtualnej rzeczywistości, którą chce zaprząc do swojego serwisu. Ale tak naprawdę, to Samsung wykonuje ogromną pracę na rzecz upowszechnienia się najnowszego sposobu percypowania rzeczywistości. Myślę, że nie przesadzam i uspokajam podejrzliwych – ten wpis nie jest sponsorowany. To po prostu moje wnioski.
Zamiast bawić się w kartonowe gogle, Samsung postanowił na jednym ogniu upiec dwie pieczenie – daje headset, ale kompatybilny tylko z określonymi smartfonami. Jeśli masz Note’a 4, to Gear VR dedykowany SGS6 pasować doń nie będzie. Taki niuans, ale pokazuje dwie rzeczy – po pierwsze producent ciągle udoskonala swój sprzęt. Po drugie – mimo wszystko napędza sprzedaż swoich prominentnych smartfonów. Co może z tego wyniknąć?
Sądzę, że blisko nam do naprawdę nowego modelu sprzedaży. Wysupłujesz 3k PLN na nowoczesnego smartfona(?), to w atrakcyjnej cenie lub – jak dzieje się to teraz – zupełnie za darmo otrzymujesz w preorderze gogle Gear VR. Zauważ, że Samsung idzie naprawdę mocno po bandzie – bo nie tylko oferuje genialny telefon (w tym przypadku SGS7/S7 Edge), ale również dorzuca headset, który na wolnym rynku wart jest kilkaset dolarów. Więcej nawet – za HTC Vive musisz wyłożyć aż 899 EUR. Podobnie z cenami szaleje Oculus. Ale to Samsung dostarcza produkt skrojony pod własny hardware i jego soft.
Co jest tutaj istotne – Samsung przetarł już szlak. Ma za sobą co najmniej dwie wersje developerskie, które również mieliśmy w redakcji 90sekund.pl (pierwsza recenzja i druga recenzja). Jak już wspominałem w innym miejscu – rewolucji pomiędzy nimi nie było, ale komfort zabawy znacznie wzrastał – po prostu – Koreańczycy wyciągali wnioski z uwag, które również i my do tych produktów mieliśmy. Podobnie ileś developerskich wersji ma za sobą Oculus. Ale nie HTC oraz nie Sony, który jako ostatni już za kilka tygodni odkryje swoje wirtualne karty.
A Samsung robi to dobrze. Dwoi się i troi, aby content w postaci gier, filmów, aplikacji rósł szybko i w coraz lepszej jakości. Dorzuca do tego fajne rozwiązania, które działają na wyobraźnię – jak aranżowanie jazdy wirtualnym rollercoasterem. Całość jest bardzo emocjonująca i sprawia, że ludzie reagują na tyle żywiołowo i energicznie (co widać – myślę – powyżej), a wrażenia z takiej przejażdżki pozostają na długo. Przekonałem się o tym dobitnie w tym roku obserwując tłumy ustawiające się na ulicach Barcelony do kostki Samsunga oraz na samych targach Mobile World Congress, w czasie których równie gęsto było przed specjalnie dla VR-u wyznaczoną sceną (zdjęcia, które to okazują są widoczne w niniejszym wpisie).
Może wspomnę od razu, że już dawno nie byłem na konferencji Samsunga, na której słyszałbym od dziennikarzy siedzących obok mnie tylu ochów i achów oraz zawołań w stylu WOW! I mam tutaj na myśli konferencyjną premierą smartfonów z serii Galaxy S7. Samsung bowiem do każdego krzesła dodał gogle Gear VR, a moment zaprezentowania dziennikarzom smartfonów był niezwykle emocjonującym show. Pierwszy raz w życiu czułem się naprawdę przez takie wydarzenie porwany!
Dzisiaj Samsung do swoich starań dokłada kolejną kostkę lub też element misternie tworzonej układanki kontekstu VR. Jest nim zarejestrowany (a wcześniej zaprezentowany na żywo) koncert zespołu Years&Years, który odbył się w końcówce lutego, mniej więcej przed tygodniem. Ci, którzy oglądali show mogli zdecydować, z której kamery chcą widzieć występ, a przy okazji mogli unosić się nad sceną lub być na niej bezpośrednio ze swoimi idolami. Całość była reżyserowana przez Sama Wrencha, który ma na swoim koncie realizacje koncertów dla Blur czy George’a Michaela. Oczywiście całe wydarzenie będziesz mógł/mogła zobaczyć 11 marca w kanałach YouTube i Facebook Samsunga w 360 stopniach.
Piszę o tym, bo gołym okiem widać, że nie są to tanie rzeczy. Cały rozmach wokół takiego przedsięwzięcia, machina promocyjna, wcześniejsze wynajęcie gwiazd oraz reżysera, który korzystając z najnowszych technologii, zrobi wyjątkowe wizualnie i brzmieniowo wydarzenie. To naprawdę niesamowite, że możemy dzisiaj uczestniczyć w takich eksperymentach. Wprawdzie Years&Years nie jest moim ulubionym zespołem, ale istnieje spora szansa, że swoich topowych wykonawców będę mógł też w taki sposób podziwiać.
Oczywiście kluczem do udanego show tego typu jest intymność. Koncert, to jeden z takich przykładów, bowiem równie dobrze wypadają inne sytuacje tego typu, jak przedstawienia teatralne, operowe, taneczne, czy po prostu filmy dokumentalne, w których wycieczkę nad Amazonią zaczynasz od lotu w helikopterze, a po jego wylądowaniu spacerujesz po wirtualnym – acz realnym – świecie zarejestrowanym kamerą 360 st.
Podsumowując – Samsung robiąc takie rzeczy, tak naprawdę idzie na rękę wielu innym, pomniejszym firmom, które za chwilę na tego typu akcjach, będą próbowały zbić swój kapitał. Tymczasem południowokoreański gigant ma już w swoich rękach to, co jest tutaj najważniejsze – i sprzęt, i treści, a do tego umiejętnie symuluje zwiększanie zainteresowania tematyką. Przeciera szlak bardziej niż inni, nabiera doświadczeń i na bieżąco wyciąga z nich wnioski.
Wiem, że wychodzi z tego laurka, ale do tej pory nikt jeszcze nie zrobił dla VR-u tak wiele dobrego. Łącznie z tym, że na kupnie nowoczesnego smartfona, do którego dostajesz headset Gear VR gratis, Twój wydatek się kończy. Do Oculusa czy Vive musisz mieć jeszcze mocny komputer, który kosztuje co najmniej drugie tyle, co sam headset. Jak dla mnie – podejście Samsunga na naprawdę świetnym poziomie. Pro-konsumenckim – dodajmy.