[showads ad=rek3]
Te cholerne przecieki! Psują tylko całą radość w dniu premiery. W zasadzie konferencja danego producenta to tylko formalność. Dziennikarze ziewają z nudów i kręcą się niespokojnie – tylko czekają na moment, kiedy będą mogli w swoje łapska wziąć w końcu konkretny smartfon. Cóż zrobić…? Takie czasy i ciężko cokolwiek ukryć w tajemnicy. Szczególnie, gdy chodzi o premierę – tuż obok iPhone’a – najbardziej oczekiwanego telefonu.
Czy czekam na Samsunga Galaxy S7? Jasne, że czekam. Jestem cholernie ciekawy, co też Koreańczycy przygotowali na 2016 rok. W pewnym sensie wyznacza to również trendy innych urządzeń, np. Note’a 5, który jak dobrze wiesz – był dość mocno oparty na wzornictwie Galaxy S6. Akurat to – w moim przekonaniu – nie wyszło za dobrze, więc mam nadzieję, że przy okazji Note’a 6 Samsung nie popełni już tego błędu, ogarnie się i przywróci blask tej serii. No, ale ja nie o tym…
OK – do meritum. Jak sądzisz, ile Samsung wypuści na rynek nowych smartfonów z serii S? Ja obstawiam, że będą to cztery wersje. Galaxy S7 5,2 flat, Galaxy S7 5,5 flat Plus, S7 5,2 Edge oraz S7 5,5 Edge Plus. Jak zwał tak zwał, ale czy nie wydaje Ci się trochę dużo tych edycji? Fakt, gdyby tak rzeczywiście wyszło, nie byłoby marudzenia, że zwolennicy zaokrąglonych wyświetlaczy dostali telefony w obydwu rozmiarach, a Ci drudzy tylko mniejszą wersję „normalnej eski”. Tak przynajmniej było z SGS6.
[showads ad=rek3]
Dla mnie jest to trochę dziwne, bo skomplikuje to jeszcze bardziej sytuację Note’a 6 – o ile ujrzy on światło dzienne w tej sytuacji. Wiem, że znów przywołuję do tablicy tę serię, ale przy dużym ekranie i możliwościach, jakie daje Samsung w tym smartfonie, rysik jest naprawdę bardzo przydatny. Przy okazji testów Galaxy S6 Edge Plus, bardzo mi go brakowało, a obsługa tak dużego telefonu w dodatku z zakrzywionym obustronnie ekranem, czasami sprawiała problemy – i mam tu na myśli wygodę. Warto jednak zauważyć, że Koreańczycy chcą w SGS7 zmniejszyć trochę wersję Plus i ta miałaby mieć teraz przekątną ekranu wynoszącą 5,5 cala. Patrząc pod tym kątem, ma to jakiś sens.
Olewam na dzień dzisiejszy dyskusję na temat specyfikacji S7, bo nie ma ona w tej chwili sensu. Jedno jest pewne. Będzie miazga. W połączeniu z jeszcze bardziej ulepszoną i odchudzoną wersję TouchWiz możesz być pewny/-a, że do czynienia będziesz mieć z potworem wydajności.
No dobrze, ale co z ilością wersji, jaka szykuje się na wejście na rynek? Zamykam oczy i mam przed sobą każdą z nich. W portfelu odpowiednią ilość gotówki i zaczynam się zastanawiać, który model Galaxy S7 bym wybrał? Nie byłaby to bowiem w gruncie rzeczy taka prosty decyzja.
Podwójnie zakrzywiony ekran lepiej mimo wszystko sprawuje się w mniejszym telefonie. Z drugiej strony kusiłaby mnie dodatkowa funkcjonalność, choć na dzień dzisiejszy nie jest ona porywająca i zakrzywienia nie dają jakiejś spektakularnej przewagi nad płaską wersją. Nie ma tam bowiem nic czego pod kątem software, nie mogłoby się pojawić zarówno w wersji flat, jak i edge. No, a że lubię duże telefony to wybór – metodą eliminacji – padłby na wersję 5,5 cala flat. Dlatego też cieszę się, że Samsung najprawdopodobniej uzupełni rodzinę o tę właśnie rozmiarówkę, chociaż zapewne będę marudził, bo zabraknie mi… S-Pen’a, a w tych okolicznościach chyba jednak wolałbym poczekać na Note’a 6.
[showads ad=rek3]
Źródło: androidauthority