Otrzymałem na początku tygodnia do testów Samsunga Galaxy Tab S z ekranem o przekątnej 8,4 cala. Tablet aż chce się używać. Po raz pierwszy mam tak, że nie rozstawałbym się z nim ani na chwilę z powodu tego, jak jest multimedialny, wygodny i przede wszystkim mobilny. Jestem totalnym wielbicielem sprzętu z przekątną ekranu oscylująca w okolicy 8. cali, a Samsung potrafi w tym względzie absolutnie zaspokoić wszelkie moje pragnienia. Ale jeśli mam napisać prawdę i tylko prawdę, to muszę przyznać, że po raz pierwszy mam przed nosem tablet od tego producenta, który budzi we mnie mieszane uczucia. Pomyślałem, że terapeutycznie podzielę się nimi w tym wpisie ;)
Jestem na świeżo nie tylko z tym tabletem, ale i z każdym innym sprzętem Samsunga. Chętnych do lektury odsyłam do działu z testami – staramy się testować jak najwięcej produktów także tego dostawcy. To prawda, że przez lata Samsung albo nie miał pomysłu albo po prostu nie chciał z różnych względów zachwycać nas wykonaniem swoich propozycji produktowych. Ale te czasy myślę, że mamy już za sobą. Wszystkie jego ostatnie urządzenia, które od mniej więcej roku pojawiają się na rynku reprezentują już całkowicie inny poziom. I tak też jest z Galaxy Tabem S 8,4. Pamiętam, że kiedy oglądałem prezentację z Nowego Jorku (późną nocą polskiego czasu), byłem bardzo urzeczony tym, co mi pokazywano. Wszystko prezentowało się wyjątkowo dobrze zarówno na ekranie mojego monitora, jak też w specyfikacji technicznej.
I jeśli wygląd jest przy pierwszych oględzinach rzeczywiście bardzo ważny, to od razu wyjaśniam, że tak – i w tym przypadku również niezwykle mi imponuje. Nie mogę jednak nie ponarzekać na najmocniejszy atut tego tabletu, czyli jego ekran… A ten jest przecież na wszystkich materiałach reklamowych oczkiem w głowie Samsunga. Jak sami wiecie, jestem wielkim fanem paneli typu AMOLED, które południowokoreański producent wymyślił wręcz bezbłędnie. Energooszczędne, pięknie nasycone, zachwycające kolorami, na których prezentowane treści może i trochę oszukują rzeczywistość, ale przecież jak dobrze dać się trochę okłamać w tym przypadku ;)
Lekki, smukły, stylowy, świetnie wykonany i do tego bardzo szybki… taki jest Galaxy Tab S 8,4. A jednak, jakby przestrzelony przy ekranie właśnie, który po raz pierwszy w historii urządzeń Samsunga doprowadził mnie do mdłości. Jest tak słodko-cukierkowy, że nie idzie na niego patrzeć. Aż cały się lepi od cukru, jakby ten cukier się z niego wylewał. Nie przekonuje mnie to. Nie zachwycają mnie parametry na papierze akcentujące, jak to wspaniale panel odwzorowuje kolory. Po prostu jest to głęboko za głęboko…
Mimo, że mam go 5 dni, to wyklarował mi się następujący obraz. Samsung poczynił milowe kroki w kwestii wykonania, wzornictwa, stosowanych materiałów, ergonomii etc., przez co mamy ochotę zabierać Galaxy Taba S 8,4 dosłownie wszędzie, ale zarazem dostajemy przekolorowany i przekombinowany wyświetlacz, który aż lepi się od lukru. Mam takie skojarzenie ze źle nałożonym makijażem, którego jest po prostu za dużo.
Czym to skutkuje? Że w mojej ocenie rzeczywiście biel nie jest biała, tylko wyraźnie przeniebieszczona. Widać to szczególnie, kiedy spojrzymy na ekran pod kątem. Niby standard w AMOLED-ach, ale jednak tutaj uporczywy. Bardzo lubię czytać ebooki w Książkach od Google, gdzie ustawiam sobie tło w sepii. Nie bije po oczach i przyjemnie koresponduje z treścią. Co z tego, skoro tutaj jest tak intensywna, że przyjemność płynąca z lektury nie jest już ta sama… Nawet tapety, szczególnie te z pochlapaną farbą na ekranie pokazują, że czerwień jest tak intensywna, że aż trudna do zniesienia dla oczu. Przynajmniej moich.
W tych pierwszych wrażeniach nie chcę zapominać o drugim najważniejszym punkcie, czyli wydajności, a ta jest przecież kapitalna w Galaxy Tabie S 8,4. Również praca na jednym ładowaniu baterii jest zdecydowanie lepsza nawet od tej w Galaxy Tabie Pro 8,4, którego też niedawno testowałem, i jak dobrze wiecie, zrobił na mnie świetne wrażenie. Tym razem jednak w Galaxy Tabie S 8,4 przy okazji ekranu coś poszło nie tak. Nawiasem mówiąc – mam gorącą nadzieję, że nie będzie go w nowym Galaxy Note 4, którego premiera już tuż tuż. A szkoda, bo nowy flagowy tablet Samsunga zasługuje na duże zainteresowanie, jednak u mnie z powodu zbyt intensywnego wyświetlacza pozostawia spory niedosyt…