Spora paczka, lekki sprzęt – tak mógłbym w skrócie napisać o AR Drone 2.0 firmy Parrot, który dotarł do mojej redakcji. Jak możesz się przekonać – opakowanie musi być duże, bo kryje w sobie takiż sprzęt. Ale waga nie odgrywa tutaj właściwie żadnej roli, tym bardziej że dron jest bardzo lekki.
[showads ad=rek3]
To, co uderza przy pierwszym kontakcie, to także wygląd. Lubię produkty ładnie wykonane i o charakterystycznym dynamicznym rysie. Parrot AR Drone 2.0 Elite Edition nie jest ani ładny, ani subtelny, ale przyjemny z niego brzydal ;). Nie jest to kunsztowny produkt, ale bardzo charakterny i wizualnie dość konkretny. Przy okazji quadrokoptera warto, abyś zdał sobie sprawę, że przecież to, z jakich materiałów jest zrobiony stoi w sprzeczności z tym, jak się prezentuje. Po prostu jest on na tyle lekki i delikatny, że trudno uniknąć zewnętrznych uszkodzeń.
Oczywiście nie mogłem odmówić sobie szybkiego uruchomienia, zatem tuż po naładowaniu ogniwa postanowiłem sprawdzić, z czym to się je ;). Szczególnie, kiedy masz do czynienia po raz pierwszy z dronem, trudno nie zachwycić się samym faktem latania ;). Wiem, że to trochę trywialne i trudno tą radochę przekazać, bo nawet kiedy inne osoby towarzyszące mi oglądały mój szeroki uśmiech, dopiero kiedy przejęły stery same zaczynały reagować podobnie do mnie.
[showads ad=rek2]
Samej zabawie towarzyszy ogromne podniecenie. Szybko do mnie i Przemka Krawczyka – który mi towarzyszył – dołączyły inne osoby ciekawe tego, czym w aktualnej chwili się zajmujemy. Nie spotkałem nikogo, kto widząc nawet noszony przeze mnie karton, w którym kryje się dron, nie patrzyłaby przeciągle i z zainteresowaniem. Odważni podchodzą i pytają.
Ale samo latanie do najprostszych czynności nie należy. Nie jest ono supertrudne, ale może zniechęcić Cię do dłuższej zabawy, bo nim nauczysz się sterować quadrokopterem, to zdąży się rozładować bateria. Z radością przywitałem więc obecność razem z AR Drone 2.0 dwóch dodatkowych akumulatorów. Niemniej wystarcza każde z nich na maksymalnie ok. 20 minut działania. Poza tym samo latanie wymaga wprawy, rozpoznania i nieco odwagi, bo nie trudno o uszkodzenia. Ważne zatem, abyś znalazł/-a dla siebie sporo wolnej przestrzeni i dostęp do nieba.
Pomimo, że dronów jest już coraz więcej, są w ofercie operatorów komórkowych i dostępne w elektromarketach, to jednak nie ma tych rozwiązań jeszcze tak wiele, aby ich powszechność skutecznie przekładała zainteresowanie na konkretne zakupy. I wcale mnie to nie dziwi – ciężko wydać około 1500-2000 zł na produkt, który nie zdradza zbyt wielu argumentów przemawiających zań, a wygląd, lekka konstrukcja i właściwie dość szybko kończące się pomysły użycia, sprawiają że powściągliwość jest większa.
Dzisiaj jednak sam myślę, aby zaopatrzyć się we własny model ;). Po porostu – próbujesz i czujesz, że jest w tym niesamowity potencjał. Pisałem o tym w TYM tekście, ale przypomnę – drony to w moim odczuciu współczesne latawce. Nie ma w nich niczego finezyjnego, są jałowe w konstrukcji, nie zachwycają designem, mają wyglądać i działać dynamicznie, ale nic ponadto. Skierowane do profesjonalistów, a nie pasjonatów.
Tyle, że z puszczanie drona razem z własnym dzieckiem lub znajomymi to naprawdę świetna zabawa. Ciekawa tym bardziej, że pozwala utrwalać wiele chwil bezpośrednio z lotu ptaka. I na zdjęciach możliwości się nie kończą, bo przecież równie istotne są filmy, które wieloma z nich – w tym testowanym przeze mnie AR Drone 2.0 – można kręcić z dwóch perspektyw – kamerki na froncie i drugiej umieszczonej na spodzie drona.
OK – pędzę oswajać dalej swoją maszynę :). Do chmur mnie nie wyniesie, ale i tak dostarczy sporo dobrych wrażeń!