Firma analityczna Nielsen opublikowała w ostatnich dniach badania, z których wynika, że to reklama w Internecie rośnie najbardziej dynamicznie. Względem 2012 roku w pierwszych trzech kwartałach 2013 roku zanotowała na całym świecie wzrost aż o 32,4 proc., niemniej przypada na nią póki co tylko 4,5 proc. rynku. Prawdziwym hegemonem jest wciąż telewizja, która może nie rozwija się tak intensywnie, bowiem wydatki na reklamę w tym medium urosły tylko o 4,3 proc. w ciągu trzech kwartałów ub. roku, jednak zajmuje wciąż pierwsze miejsce z 57,6 proc. globalnych udziałów.
Z badań wynika również, że najmniej łaskawa na wydatki reklamowe dla telewizji była Europa, bowiem nie odnotowano właściwie żadnego wzrostu w regionie (0,0 proc.). Na naszym kontynencie obcinano chętnie za to kwoty na reklamę radiową, bowiem te zmalały o 6,5 proc. Odwrotny trend natomiast zauważono wśród reklamodawców latynoamerykańskich, którzy w tym segmencie częściej wydawali pieniądze, podnosząc swoje wydatki na ten typ promocji do 12,4 proc., co odbiło się pozytywnie na globalnym wyniku reklam w radiu i przełożyło na 0,7 proc. wzrost (chociaż i tak słabszy, niż w roku poprzednim).
Ale gorzej mają pozostałe tradycyjne media papierowe. Tutaj wydatki na reklamę spadły globalnie do 2,2 proc. w gazetach i 1,1 proc. w magazynach. Pod tym względem gorszy rok miały też kina, gdzie wzrost przeznaczanych środków na tę formę komunikacji zmniejszył się do 1,3 proc. Jak zauważa Nielsen, reklamodawcy swoje budżety przesuwali w zamian do Internetu i oczywiście telewizji, a popularne były również kampanie łączone, które udają się dzięki emisji na wielu ekranach.
Myślę jednak, że reklama internetowa, to wciąż spory kłopot dla agencji, które cały czas szukają najlepszego pomysłu na możliwości, jakie daje widoczność w sieci. O ile obecność na klasycznym ekranie komputerowym czy w notebooku nie jest problemem, o tyle formaty mobilne, ograniczone do kilku cali, wymuszają bardziej kreatywne pomysły na przekaz reklamowy. Wiadomo, że nie da się upchnąć w tej przestrzeni zbyt wielu banerów, bo zajmowałyby więcej miejsca niż treści. Tutaj akurat mogą sprawdzić się bardziej sponsorowane treści lub ambasadorzy marek w postaci np. blogerów o szerszym zasięgu, dzięki czemu łatwiej dotrzeć do konkretnego odbiory, zainteresowanego tematem.
Obserwując Internet i to, jak prężnie rozwijają się usługi telewizji na żądanie właśnie w sieci, w postaci różnych serwisów streamingowych VOD, typu np. amerykański Netflix, jestem przekonany, że w przyszłym roku powyższe analizy będą zdecydowanie gorsze na rzecz telewizji, a Internet znowu urośnie. No chyba, że wielkie stacje zaproponują coś na tyle ciekawego, co pozwoli ponownie zawalczyć o widza, który zechce przełączyć się z małego ekranu na duży.
Źródło, foto: nielsen, techcrunch