POCZĄTEK
Motorola Moto G6 Plus, jest doskonałym przykładem transformacji, jaką może przejść linia smartfonów początkowo stworzonych z myślą o mniej zasobnym portfelu, w kolejnych generacjach doskonaląca swoje atuty, by w końcu wyewoluować do poziomu bardzo mocnej średniej półki, zahaczającej o segment smartfonów premium. W Moto G6 Plus udało się zawrzeć nie tylko fantastyczne cechy smartfonów flagowych, ale też zadbać o rewelacyjne wykonanie i bardzo stylowy wizerunek.
Od początku testów Moto G6 Plus towarzyszy mi też ogrodnicze skojarzenie ;). W sadzie z Apple nie jesteśmy co prawda, ale patrząc, jak ewoluują kolejne Motorole z serii G, mam taką fantazję, jakbym doglądał w ogrodzie dojrzewający, pielęgnowany owoc. Sądzę więc, że prawdziwa uczta smakowa jeszcze przed nami, aczkolwiek już teraz stawiając na Moto G6 Plus możemy sycić oczy i ostrzyć apetyt!
WZORNICTWO I WYKONANIE MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Topowy smartfon w roku 2018. musi posiadać wyświetlacz w nowych proporcjach, dostarczając de facto większą przestrzeń roboczą, charakteryzować się poręcznością, kusić estetyką wzorniczą, pasować do stylu swojego właściciela. Motorola Moto G6 Plus pięknie realizuje ten scenariusz. Na uwagę zasługują świetnie odchudzone górne ramki nad i pod wyświetlaczem, a w przestrzeni, która tam została udało się wkomponować finezyjnie od góry głośnik z aparatem oraz podstawowe czujniki. Na dole znalazło się miejsce na logo producenta oraz wydłużony – perfekcyjnie działający – czytnik linii papilarnych oraz mikrofon.
Bryła Moto G6 Plus od frontu jest dość obła,
ponieważ ekran chroni nieco zakrzywione na spadach szkło Corning Gorilla Glass 3. Krągłości nie są inwazyjne i bardzo pięknie komponują się z minimalnie zaokrąglonymi narożnikami wyświetlacza. Ramki boczne za to nie są jakoś wybitnie odchudzone, aczkolwiek są węższe niż we wcześniejszych Moto G, natomiast zostawiają tyle komfortowej przestrzeni, że nie ma ryzyka, że niechcący na krawędziach będziemy aktywować jakieś funkcje, których byśmy w danym momencie nie pożądali.
Moto G6 Plus waży 167g, a jego gabaryty wynoszą 160×75.5x8mm.
Nie jest to bryła, którą idealnie obsługiwało by się jedną dłonią, ale te średniej wielkości powinny sobie z nią poradzić. Szczególnie dlatego, że smartfon ma pięknie wyprofilowane plecki przez zastosowanie szkła 3D. Na krawędziach i bokach, jest aluminiowa ramka, która przypomina swoim kształtem model stosowany przez Samsunga w czołowych Galaxy. Użyta pod szkłem faktura przyjemnie skupia światło, przez co nie jest ono błyskotkowate. Kojarzy mi się to z trendem, który zapoczątkował HTC w swoich smartfonach z serii U (przeczytaj recenzje: HTC U Play, HTC U Ultra, HTC U11). Ale podobne wariacja na ten temat zastosowali w swoich innych urządzeniach również kolejni producenci i każdy stara się na swój sposób ten patent rozwijać, dzięki czemu otrzymujemy ładną estetycznie powierzchnię.
Jedyny krzykliwy punkt na pleckach Moto G6 Plus to aparat.
Jego grubość jest znaczna. Biorąc pod uwagę rozmiary całej bryły oraz to, że krawędzie obwoluty aparatu odbijają się w szkle obudowy, optycznie wygląda całość bardzo masywnie. Jak na moje oko – zbyt masywnie i dość topornie. Zasadniczo – tak odstający aparat to znany od dawna i charakterystyczny punkt smartfonów Motoroli, ale zdecydowanie bardziej lubiłem wgłębienie z logiem producenta, które znajdowało się pod kamerką. W takiej Moto X4 (TU recenzja) miałem więcej uczucia do wystającego aparatu. Jak to się komu podoba – zostawiam do indywidualnego rozstrzygnięcia.
Nawiążę jeszcze do gabarytów. Moto G6 Plus to smartfon, który nie kryje się ze swoimi wymiarami, przez co sprawia wizualnie wrażenie dużego, konkretnego, znacznego.
Oprócz tego może też pochwalić się ochroną przed drobnymi zachlapaniami, bowiem powleczony jest powłoką hydrofobową. Wg producenta – działa to ochronnie przed średnio intensywnym działaniem wody, w tym – przed lekkim deszczem czy nieznacznym zalaniem, ale nie jest recenzowana tutaj Motka wodoszczelna, więc na pewno nie można jej zanurzać. Tyle na temat wzornictwa i wykonania!
WYŚWIETLACZ W MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Motorola nie miała już wyjścia i musiała zastosować wyświetlacz w nowych proporcjach i nadając mu swoją nazwę: Full Max Vision. W materiałach prasowych oraz marketingowych producent prezentuje to jako zaletę, pozwalającą na większą i szerszą ekspozycję przeglądanych treści. Mamy zatem w Moto G6 Plus układ 18:9 na przekątnej wyświetlacza wynoszącej 5,9 cala. Pojawia się też nowa rozdzielczość wynosząca Full HD+ 1080×2160 pikseli, która realnie przekłada się na bardzo wysoką gęstość ułożenia punktów na jeden cal (ok. 409ppi), a to jest gwarantem wyraźnego i ostrego obrazu. Ekran LCD wykonano w technologii IPS, co oznacza, że charakteryzuje się bardzo dobrymi kątami widzenia. Mamy też ładną kolorystykę, którą dodatkowo można jeszcze wyregulować dostępnymi w ustawieniach wyświetlacza trybami oraz sterować temperaturą barwową.
Sztandarowym patentem Motoroli Moto G6 Plus, jest Wyświetlacz Moto.
To zespół bardzo atrakcyjnych i praktycznych rozwiązań, które pozwalają na stosowanie wielu inteligentnych opcji w obsłudze ekranu. Pierwsza jest już dość typowa, a mianowicie to Ekran Nocny – czyli taki, który w godzinach wieczornych zmienia barwę dominującą na wyświetlaczu z niebieskiej na bardziej bursztynową/pomarańczową. Niestety – w tym smartfonie – jest to niezwykle łagodny filtr, który nie daje zbyt wielkiego efektu w zestawieniu z tym, co potrafi zaproponować konkurencja, a przez to wzrok nie odpoczywa tak bardzo przy nocnym siedzeniu z telefonem w dłoni, jak w podobnych okolicznościach ma to miejsce w innych słuchawkach.
Kolejną funkcją w ramach Wyświetlacza Moto, jest Uważny Ekran. Polega ona na tym, że smartfon będzie tak długo aktywny, jak długo będziesz nań patrzyć. Ostatnia funkcja, jest nazywana po prostu Wyświetlacz Moto – i jest to opcja wyświetlająca w energooszczędnej formie powiadomienia na wygaszonym panelu. Co więcej – można z tymi modyfikacjami wchodzić w bezpośrednią interakcję, dzięki czemu bez odblokowywania telefonu daje się odpowiedzieć na SMS, czy polubić post z Facebooka. Jeśli jakieś notyfikacje nas nie interesują, możemy też je automatycznie usunąć, dzięki czemu nie będą się dublować po aktywowaniu ekranu.
Wbrew pozorom, jest to genialny patent, których bardzo usprawnia pracę z Moto G6 Plus.
Jego zasadniczą cechą jest dyskrecja oraz potężna funkcjonalność. Korzystam z tego nałogowo, bowiem żaden producent, w żadnym swoim smartfonie – nie zrealizował tego pod kątem wykończenia określonych akcji lepiej. Co to oznacza? Że z poziomu Wyświetlacza Moto możesz odpisać na wiadomość z Messengera, odłożyć w czasie jakieś zdarzenie z kalendarza, usunąć powiadomienie, podejrzeć treść najświeższych newsów serwowanych przez Google News etc. Aby to zrobić wystarczy przytrzymać palcem notyfikację na Wyświetlaczu Moto i zrobione – absolutnie genialne! I uzależniające! Polecam wypróbować chociaż raz!
Oczywiście ładniej wygląda świetny kolorystycznie Always-on-Display w smartfonach LG i Samsunga na OLED-owych ekranach, ale funkcjonalnie Wyświetlacz Moto robi tutaj najlepszą robotę. Konkurencji brakuje więc tego zaawansowania pod względem praktycznym, a Moto G6 Plus kolorowej i personalizowalnej estetyki AoD. Ale z tej dwójki stawiam zdecydowanie na patent Motoroli.
WYDAJNOŚĆ I SPECYFIKACJA MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Tak dobrze skrojona obudowa – kryje w sobie bardzo mocne i udane wnętrze. Moto G6 Plus napędzana jest 8-rdzeniowym Snapdragonem 630 i zależnie od wersji – 4GB lub 6GB pamięci operacyjnej RAM oraz 64GB lub 128GB na własne pliki (w moje dłonie trafił ten bardziej podstawowy wariant). Oczywiście jest też miejsce na kartę microSD rozszerzającą pamięć do 256GB. Co istotne – smartfon posiada tackę z dwoma oddzielnymi slotami na karty nano-SIM. Jest to duży plus, ponieważ nie musimy iść na kompromisy przy tacce hybrydowej.
Sam układ obliczeniowy w Moto G6 Plus jest wykonany w 14-nanometrowym procesie technologicznym.
Snapdragon 630 odznacza się energooszczędnością, czterema rdzeniami Kryo z zegarami 2,2GHz i czterema z zegarami 1,8GHz oraz 64-bitową architekturą. Układ graficzny to Adreno 508, a cały chip został zaprojektowany z myślą o:
- efektywnej pracy smartfonów i tabletów,
- wspomagania procesu fotograficznego (dzięki procesorowi sygnałowemu Spectra 160 ISP),
- wydajności w grach (poprzez poprawę o 30 proc. efektywności grafiki względem poprzednika),
- szybkiej transmisji danych w sieciach LTE (przez zastosowanie modemu X12),
- oraz wielowątkowej pracy z aplikacjami, multimediami i transmisją danych.
Aby osiągnąć ten ostatni cel – wdrożono kolejną generację cyfrowego procesora sygnałowego Hexagon DSP (Digital Signal Processor) i stanowi on fundament wszystkich układów Qualcomma, bowiem łączy funkcje CPU z DSP również na poziomie efektywniejszego zarządzania energią. Brzmi skomplikowanie, ale daje gwarancję jednego – wydajnej i nieskrępowanej pracy!
Z pozostałych podzespołów Motorola Moto G6 Plus posiada – wspomniany wcześniej –
bardzo udany czytnik linii papilarnych, który znajduje się tuż pod ekranem. Oprócz tego producent zastosował technologię skanowania twarzy do odblokowywania telefonu. Przy pierwszej konfiguracji przestrzega jednak o istniejącym ryzyku, że osoba do nas podobna może odblokować telefon, więc warto rozważyć korzystanie z tego rozwiązania autentykującego.
Ale mam tutaj więcej zastrzeżeń – działanie skanera twarzy w Moto G6 Plus jest mało intuicyjne,
bo aby działało musi być aktywowane w ramach Ustawień w sekcji z czytnikiem linii papilarnych. I teraz – żeby odblokować smartfona, trzeba wcześniej przycisnąć przycisk zasilania, ekran się podświetla, wówczas spoglądamy na front Moto G6 Plus, a wtedy… nic się nie dzieje! Przy uważnym przyjrzeniu się dostrzeżesz na dole ekranu, jak zmieniają się wyszarzone ikonki sugerujące, że twarz została rozpoznawana lub nie i trzeba użyć np. kciuka… Jeszcze, jak jesteś w jakimś pomieszczeniu, to coś widzisz, ale na zewnątrz? Przy obecnej, słonecznej pogodzie? Nie ma w tych okolicznościach nigdy pewności, czy smartfon Cię poprawnie identyfikuje.
Ale i to nie jest najgorsze, bowiem ekran sam z siebie – nawet po poprawnym rozpoznaniu – nie zostanie odblokowany. Dopiero przeciągnięcie po nim palcem ku górze wpuszcza nas do systemu. Jeśli twarz nie zostanie zidentyfikowana prawidłowo – wówczas po przesunięciu palcem w geście odblokowania – pojawi się prośba o podanie kodu PIN lub wyrysowanie wcześniej dodanego śladu autentykującego. Sporo pracy do wykonania przy tak banalnej czynności, prawda? Na obecnym etapie, jest więcej zachodu niż pożytku z tej funkcjonalności. Nie ma sensu gonić tutaj za Apple, tym bardziej, że w iPhonie X ta technologia jest oparta o specjalnie przygotowany do tego celu procesor. Łatwiej i szybciej po prostu dotknąć kciukiem czytnika linii papilarnych. I już – smartfon odblokowany.
A jak działa sam mechanizm odblokowywania twarzy w Moto G6 Plus, kiedy już się na niego zdecydujemy?
W dobrych warunkach oświetleniowych sprawdza się nieźle, ale kiedy robi się ciemno lub zwyczajnie założymy okulary przeciwsłoneczne albo też po prostu zdejmiemy je – to czy smartfon nas rozpozna to raczej loteria… Technologia bardzo źle zrealizowana. Moim zdaniem do usunięcia lub całkowitego przebudowania, bo obiecuje coś, co po prostu nie działa poprawnie.
Na pokładzie Moto G6 Plus są też najnowsze – i one sprawdzają się przepięknie – technologie odpowiedzialne za łączność.
Jest dwuzakresowe WiFi 802.11ac, Bluetooth 5.0, GPS, NFC do m.in. płatności bezstykowych, szereg czujników: zbliżeniowy, światła otoczenia, żyroskopowy, magnetometr, ultradźwięków, akcelerometr, a nawet radio FM (trzeba podłączyć przewodowe słuchawki, które robią za antenę), jest jack 3.5mm oraz technologia Dolby Audio, która sprawia, że Moto G6 Plus – dosłownie – gwarantuje ścianę wyrazistego dźwięku! Z takim zestawem można wygodnie monitorować sen, płacić telefonem, szybko pobierać i wysyłać pliki, wygodnie konsumować multimedia, bardzo komfortowo oglądać filmy i seriale na YT lub z serwisów streamingowych, czy też słuchać muzyki.
Właściwie nie ma zadania, które wystawiałoby na próbę wydajność recenzowanego tutaj smartfonu. Motorola Moto G6 Plus nie przegrzewa się, właściwie nie łapie żadnych przycinek w czasie typowego użycia, chociaż nieznaczne – ale jednak – dają o sobie znać, kiedy bateria jest mocno rozładowana i objawiają się przy mniej płynnej pracy chociażby aparatu. Długo trwa też pierwsze uruchomienie telefonu i ładowanie całego interfejsu. Ale nie możemy tutaj mówić o jakichkolwiek wyraźnych przycięciach czy lagowaniu. Dostajemy z Moto G6 Plus wydajnościowo to, do czego producent nas już przyzwyczaił lata temu. I to się nie zmienia.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA W MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Moto G6 Plus pracuje z Androidem 8.0.0 Oreo.
W chwili pisania tego tekstu (pierwsza dekada lipca 2018 roku), są łatki bezpieczeństwa z kwietnia br., a więc trzy miesiące poślizgu… Motorola zawsze dba o świeże oprogramowanie w swoich telefonach, ale widocznie średnia półka nie jest aż takim priorytetem. Szkoda, bo przypomnę, że na tym wyrosła seria Moto G, która od początku miała to, o czym mogły pomarzyć inne smartfony kosztujące mniej niż 1000zł, czyli najświeższego Androida.
Przy okazji producent nie stosuje tutaj żadnych nakładek, a interfejs praktycznie wygląda tak samo, jak został zaprojektowany przez Google, chociaż Motorola dorzuca od siebie kilka charakterystycznych rozwiązań. Pierwszym, o którym pisałem już wyżej, jest Wyświetlacz Moto. Czas rzucić okiem na resztę, która zebrana jest w aplikacji Moto i podzielona na dwie sekcje – Sugestie i Funkcje.
SUGESTIE MOTO:
- Ułatw Sobie Dojazd – powiadomienia na temat korków w drodze do i z pracy, czy do lokalizacji, która określona jest, jako domowa;
- Dużo Pamięci – sugestie pozwalające zwolnić pamięć. Moto G6 Plus przeszukuje urządzenie w poszukiwaniu np. duplikatów plików i proponuje ich usunięcie. U mnie próbowała w ten sposób pozbyć się screenshotów, niesłusznie identyfikując je jako zdublowane pliki, więc proponuję korzystać z tego ostrożnie;
- Energia na Wiele Godzin – smartfon monitoruje, które aplikacje obciążają baterię i proponuje, aby przenieść je w stan uśpienia. To akurat przydatny ficzer;
- Znaleziono Kilka Elementów – na tej karcie gromadzone są zdjęcia obiektów, które chcieliśmy, aby Moto G6 Plus rozpoznała i przedstawiła nam na ich temat informacje. Dobrze, że są zebrane w jednym miejscu – łatwo można do nich później wrócić.
FUNKCJE MOTO:
- Moto Key – również rozwiązanie po raz pierwszy zaproponowane w Moto X4, czyli odblokowywanie komputera i stron internetowych oraz dostęp do haseł z poziomu czytnika odcisków palców Moto G6 Plus. Na kompatybilnym urządzeniu musi być zainstalowana aplikacja do zarządzania Moto kluczami oraz trzeba posiadać Lenovo ID poprzez utworzenie bezpłatnego konta. Rozwiązanie z potencjałem, ale wciąż wymagające dopracowania, bo póki co sprowadza się do wykonania kilku – a nie jednej prostej – czynności, np. przy dostępie do komputera. Ale zamiast pisania długiego hasła lub PIN-u przy logowaniu do Windowsa 10 – możliwość odblokowywania notebooka za pomocą czytnika linii papilarnych w smartfonie – to bardzo kusząca opcja. U mnie jednak bywało awaryjne.
- Akcje Gestów Moto – czyli najlepszy zestaw gestów do intuicyjnej obsługi smartfonu, jaki znam. I tak:
- przytrzymanie ekranu trzema palcami wykonuje zrzut ekranu,
- dwukrotne potrząśnięcie telefonem uruchamia latarkę,
- szybkie obrócenie nadgarstkiem z Moto G6 Plus w dłoni – do i od siebie – uruchamia aparat, nawet kiedy telefon jest zablokowany. Ten sam gest pozwala przełączać się pomiędzy przednią i tylną kamerką,
- wyciszanie dzwoniącego telefonu następuje poprzez podniesienie urządzenia,
- wyciszysz swoją Moto całkowicie przechodząc z nią w tryb Nie Przeszkadzać, kiedy odwrócisz ją ekranem do dołu,
- kiedy przeciągniesz palcem po przekątnej ekranu – pomniejszysz interfejs do wygodnej obsługi jedną dłonią.
- Najlepszy ficzer w Akcjach Gestów Moto zostawiam na koniec. Jest nim możliwość nawigowania po systemie z wykorzystaniem czytnika linii papilarnych, który rozpoznaje gesty:
- Przyłożenie do niego palca nie tylko odblokowuje, ale i blokuje telefon.
- Przesuwasz palcem w prawo – pojawiają się karty z ostatnio używanymi aplikacjami.
- Przeciągasz w lewo – cofasz się za każdym razem o jeden krok.
- Dłużej przytrzymujesz palec na czujniku – włącza się Asystent Google / Google Now.
Dlaczego tak się tym zachwycam w Moto G6 Plus?
Bo odzyskujesz miejsce przeznaczone na ekranowe przyciski nawigacyjne. Po drugie działa to rewelacyjnie i intuicyjnie. Po trzecie – a jakże – Android P wprowadza podobną funkcjonalność, a Motorola ten patent stosuje już od wcześniejszych generacji swoich smartfonów. Jednym słowem – rewelacja! Uczciwie – przyzwyczaiłem się do tego tak bardzo, że już nie wróciłem do ekranowych przycisków nawigacyjnych (trójkąt, kwadrat, koło).
- Polecenia Głosowe Moto – przypominam o tej funkcji bardziej dla porządku. Działało przez krótki czas z pierwszymi Moto Z, czyli przed mniej więcej dwoma laty. Można było wówczas na całkowicie wyłączonym ekranie wydawać smartfonowi polecenia i aktywować go dowolnym ustawionym wcześniej wezwaniem, nie tylko poprzez OK Google… Ale, jako że Google szykuje się do wdrożenia swojego Asystenta, więc póki co opcja ta działa wyłącznie w językach, które Asystenta już mają, a więc angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim etc. Wsparcie dla języka polskiego ma być w tym roku – czekamy więc ściskając kciuki, aby nastąpiło to jak najszybciej!
Przyznaję, że korzystałem i nadal mam okazję używać wielu – nawet naprawdę superfajnych smartfonów. Z funkcjami jeszcze dalej wychodzącymi poza to, co oferują Motorole. Ale też jednocześnie – u konkurencji czuć tym przesyt. Ciężko spamiętać wszystkie fajerwerki, nie mają one też w sobie takiego potencjału, jak w Motkach.
W Moto G6 Plus każda z zaproponowanych akcji jest przydatna.
Jedne wymagają dopracowania (jak Moto Key), inne już teraz zachwycają (jak Wyświetlacz Moto, czy nawigowanie po systemie wyłącznie ślizgami palca po czytniku linii papilarnych). Wszystkie jednak są po prostu użyteczne, łatwe do zapamiętania i wyraźnie wpływają na komfort pracy z telefonem.
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE W MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Motorola Moto G6 Plus, jest smartfonem, który fotograficznie zdecydowanie lokuje się bliżej flagowej czołówki. To zaskakujące, jak świetnie ten aparat radzi sobie w różnych sytuacjach.
Jakościowo również pozostaje na bardzo wysokiej pozycji. W tym wszystkim jednak mam cztery kluczowe uwagi, które muszę uczciwie wymienić:
- Pierwsza jest taka, że absolutnie to już najwyższy czas, aby Motorola przebudowała aplikację fotograficzną. Moto G6 Plus bazuje ona na tym, co oferuje czysty Android i wzbogacone jest to o wybrane przez producenta dodatkowe ficzery. Ale to wszystko jest w odbiorze zbyt jałowe oraz niezbyt szybkie w czasie zabawy z aparatem.
- Po drugie bardzo przeszkadza mi brak rozszerzonych funkcji odpowiedzialnych za dodawanie efektów i filtrów na fotografowane w danym momencie sceny.
- Po trzecie – zupełnie nie trafia do mnie wycinanie postaci i wklejanie jej do kadru, na którym tej postaci pierwotnie nie było – tudzież wklejanie w ten sposób jakichś przedmiotów. Ktoś tak w ogóle robi?
- Po czwarte – zbyt ograniczone funkcje związane z drugim aparatem. Poza dedykowaną funkcją fotografowania z efektem bokeh, czy portretowaniem twarzy – nie ma w żaden sposób zaznaczonej obecności drugiego aparatu w tym smartfonie. Dla przykładu – telefony Huawei zrzucają na barki drugiej matrycy robienie zdjęć monochromatycznych, a w smartfonach od LG wykonuje się nią zdjęcia szerokokątne. A w Moto G6 Plus? No właśnie…
- Po piąte – szkoda, że zabrakło lepszej (lub jakiejkolwiek w ogóle) stabilizacji obrazu. W zdjęciach plenerowych tak tego nie widać, ale już przy skanowaniu dokumentów tekstowych w warunkach sztucznego oświetlenia – poruszenia są wyraźne. Wspominam o tym, bo idzie za tym pośrednio kolejny minus, gdyż właśnie taka funkcja jest dostępna w Moto G6 Plus. Jej zadaniem jest przerzucenie druku z kartki papieru do formy edytowalnej. Niestety nie ma wsparcia dla języka polskiego (nie bardzo rozumiem, jaki to ma związek z językiem? Druk, to druk – prawda?), co czyni tę funkcję u nas właściwie nieprzydatną…, aczkolwiek sama w sobie działa bardzo dobrze na języku angielskim.
No dobrze – minusy mamy za sobą, więc czas na to, co dla mnie najbardziej tutaj ważne, a co mocno staje w obronie aparatów w Moto G6 Plus.
Zdjęcia wychodzą z tego telefonu na fajnym i przyzwoitym poziomie. Zdaję sobie sprawę że odpowiada za to dedykowana matryca oraz dobra optyka. A właściwie to matryce. Niestety nie ma jeszcze informacji, jakie konkretnie typy przetworników zostały użyte w aparatach w Moto G6 Plus. Pomyślałem jednak, że przeprowadzę swoje małe śledztwo…
Jestem niemal pewien, że Motorola skorzystała w Moto g6 Plus z czujników od Sony.
A już na pewno przy aparacie głównym, który ma rozdzielczość 12,2 megapiksela. Stawiam więc, że mamy do czynienia z jedną z tych matryc, bowiem ich charakterystyka odpowiada temu, co ma właśnie Moto G6 Plus:
- IMX 260 (7.06mm i 1/2.55 cala) – użyta w Galaxy S7/S7 Edge, Note 7;
- IMX 333 (7.06mm i 1/2.55 cala) – użyta w Galaxy S8/S8 Plus, Note8;
- IMX 345 (7.06mm i 1/2.55 cala) – użyta w Galaxy S9/S9 Plus;
- IMX 362 (7.06mm i 1/2.55 cala) – użyta w Asus Zenfone 3 Zoom, Zenfone 4/4 Pro, Google Pixel 2XL, Moto G5 Plus, HTC U11;
- IMX 363 – (7.06mm i 1/2.55 cala) – użyta w Asus Zenfone 5, Xiaomi Mi Mix 2s.
Zdecydowaną większość z tych smartfonów testowałem. Na podstawie samych zdjęć ciężko jednak wytypować numer jeden, tym bardziej, że przecież w grę wchodzi również inna optyka, jak i możliwości oprogramowania. Jedno jest jednak pewne – w Motoroli Moto G6 Plus znalazł się sensor, który lądował w najlepszych smartfonach na rynku pod kątem fotograficznym. Możliwe też, że postawiono na ten sam 12,2-Mpx czujnik, który otrzymała wcześniej Moto G5 Plus (TU recenzja) i na niego też bym w tej chwili stawiał, a więc IMX 362, tym bardziej, że i w starszej Moto zastosowano tą samą optykę. No, a skoro jest matryca, którą może poszczycić się do niedawna lider wśród smartfonowych aparatów, a więc Google Pixel 2XL, toteż ciężko nie docenić potencjału fotograficznego drzemiącego w Moto G6 Plus.
To, co zwróciło moją uwagę, to że znacznie poprawiono względem Moto G5 Plus pracę oprogramowania, które potrafi dużo lepiej poradzić sobie z nawet bardzo mocno nasłonecznionymi punktami. Nie ma żadnych przepaleń, a jeśli się zdarzają – są niezwykle rzadkie! Progres jest więc znaczący. Dodano też mały drobiazg, na którego brak narzekaliśmy przed rokiem, a mianowicie – linie siatki ułatwiające fotografowanie. Poza tym apka fotograficzna zyskała jeszcze jeden – ale tym razem kluczowy – ficzer – tryb manualny, który pozwala na osi półpierścieni wygodnie sterować nastawami aparatu! Zdecydowanie warto było czekać na tego smartfona pod tym kątem!
Uwagę mam za to do zdjęć nocnych wychodzących z Moto G6 Plus.
Te po prostu są kiepskie. Jak na tak duże piksele (wielkości 1.4 mikrona) oraz tak jasną przysłonę – f/1.7 – jest po prostu bardzo słabo. Sporo szumów, a fokus nieostry, chociaż teoretycznie uchwycony, a przy powiększeniu zrobionego zdjęcia wychodzi, że zupełnie sobie nie poradził. Było to dla mnie dość rozczarowujące, bo jednak w idealnych warunkach, właściwie każdy aparat robi popisowe fotki. Tutaj jest lepiej, bo wyeliminowano dodatkowe niedogodności, które ze zbyt dużego światła też mogą wpływać negatywnie na zdjęcia, ale też nie da się ukryć, że sporo zwykle w Polsce dni szarych i krótkich, zatem dobrze by było, by jednak aparat w takich okolicznościach pracował lepiej.
Jak wspomniałem wyżej – z podwójnej optyki w Moto G6 Plus za wiele zalet nie płynie,
no chyba, że myślimy wyłącznie o zdjęciach portretowych, ale te możemy wykonywać tylko głównym aparatem, bo z przodu jest przecież jeden aparat. Selfie więc da się zrobić kamerkami tylnymi, ale musimy w tym celu odwrócić telefon i strzelać na tzw. „czuja”… Wygląda więc na to, że nie jest to dość fortunny ficzer i zadowolenie z niego jest połowiczne, chociaż nie ukrywam – oddzielenie pierwszego planu od drugiego jest świetne! Jestem pod dużym wrażeniem.
Dodatkowym plusem (widocznym też w przednim aparacie) są filtry twarzy, urozmaicające zdjęcia o fikuśne dodatki rzeczywistości rozszerzonej nakładane na facjatę. Przy wideo też to działa, więc można składać zabawne życzenia urodzinowe w formie filmowej lub po prostu poprawić sobie humor przy rodzinnych wygłupach. Jako ojciec dwóch małych Synów – trochę frajdy z tym miałem i sadzę, że młodzież również zrobi z tego dobry użytek.
Z dodatków fotograficznych w Moto G6 Plus,
jest też opcja zdjęć nieco bardziej artystycznych z wykorzystaniem funkcji Koloru Spotowego, który pozwala zakolorować określony obszar, a tło zaprezentować w odcieniach szarości. Kolejna rzecz, to wycinek zdjęcia, który w oparciu o możliwości podwójnej optyki umożliwia – wspomniane wyżej – wycinanie osób lub przedmiotów i doklejanie ich na innych zdjęciach. Ale to akurat moich zachwytów nie wzbudziło.
Podsumowując – aparat w Moto G6 Plus robi naprawdę świetne zdjęcia w prawie każdych warunkach oświetleniowych (poza wieczornymi i nocnymi).
Apka fotograficzna została ubogacona o tryb profesjonalny i kilka dodatków do zabawy ze zdjęciami, ale wciąż brakuje mi dedykowanych filtrów i bardziej przyjaznego interfejsu. Pod tym kątem leży to tak samo, jak w aparacie Sony. Szkoda, że nie ma stabilizacji obrazu (aktywuje się tylko przy wideo) oraz, że za mało postawiono na wyakcentowanie możliwości drugiego aparatu, tak jakby tylko nadawał się do robienia portretów i wycinania kogoś z jednego tła i przeklejania do innego. Płynność jest na dobrym poziomie, ale przy niskim poziomie baterii pozostawia wiele do życzenia. Doskonale za to wypadają Gesty Moto, dzięki którym płynnie przełączysz się pomiędzy przednią i tylnymi kamerkami.
Ostatnia rzecz, o której wypada mi tutaj wspomnieć przy fotograficznych możliwościach Moto G6 Plus, to posiłkowanie się opcjami inteligentnymi aparatu, które jako pierwsi poznali właściciele Moto X4.
Rozpoznawanie Obiektów to bazująca na analizie prowadzonej przez serwery zewnętrznej firmy opcja, która pozwala skierować kamerkę na dowolny przedmiot lub obiekt (np. zabytek), a smartfon pokaże nam na jego temat informacje. Tyle w teorii, bo ma to swoje wady. Pracuje dość wolno. Poza tym, że rozpoznaje budynki na zasadzie – to jest budynek, to jeśli nie ma ich w bazie, nie powie nam, co to za miejsca. A szkoda, bo przecież chociażby katedra poznańska – miejsce pochówku pierwszych królów Polski i kolebka naszej państwowości, to nie byle jakie miejsce na mapie Polski, aby było trudne do rozpoznania, tym bardziej że przecież dostęp do lokalizacji jest cały czas u mnie włączony. Ale co tam katedra…
Byłem ostatnio w Warszawie. W piękny wiosenny dzień podjąłem kilka prób rozpoznania z Moto G6 Plus Pałacu Kultury i Nauki. Nic – zero, telefon prezentował wyniki dla Centrum Rokefellera w Nowym Jorku i jakiegoś Centrum Multivitamins…
Tak się składa, że w drugiej kieszeni miałem Galaxy A8 2018 (TU wideorecenzja) z Bixby w aparacie. Telefon Samsunga natychmiast rozpoznał PKiN. Przykro mi Motorolo, ale widocznie źle dobraliście partnera dla tej funkcjonalności.
Zachęcam do przejrzenia wszystkich zdjęć w oryginalne, które są na naszym koncie w serwisie Flickr.
BATERIA W MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Akumulator o pojemności 3200 mAh, tryb szybkiego ładowania Turbo Power oparty na technologii Quick Charge 3.0 dedykowany przez Qualcomma oraz przygotowane tryby oszczędnościowe – obiecują niezły czas pracy na jednym ładowaniu Moto G6 Plus. Szczególnie, że sam procesor również ma się w tym zakresie czym pochwalić, ponieważ jest dobrze przygotowany do zarządzania szybkością rdzeni przy małym zużyciu energii. W praniu wychodzi jednak jak zwykle…
Realnie Motorola Moto G6 Plus wytrzymywała pełną dobę godzinową przy moim użyciu.
Przekłada się to na mniej więcej 3,5-godzinny czas działania ekranu (SoT). W porywach przekraczał on minimalnie 5 godzin. Ale nie były to zbyt częste sytuacje, realnie więc należy przyjąć jako pewnik 3.5h SoT z bliższym wskazaniem na około 4h.
Nie są to jakieś super złe rezultaty. Powiedziałbym że mniej więcej standardowe. Ktoś kto mniej używa telefonu na pewno będzie częściej bliżej tych pięciu godzin, ale nie ma się co oszukiwać – bardziej aktywne wykorzystanie Moto G6 Plus skutkowało będzie szybszym rozładowaniem akumulatora. Ma to też swoje sensowne uzasadnienie:
- Po pierwsze mamy blisko 6-calowy wyświetlacz wykonany w technologii LCD, która jest zdecydowanie bardziej energochłonna aniżeli wyświetlacze OLED-owe.
- Po drugie, jeśli korzystamy z funkcji Wyświetlacz Moto to z uwagi na konstrukcję panelu, aby wyświetlić przeoczone notyfikacje, ekran musi być podświetlony w całości, a nie tylko w diodach, które odpowiadają za wyszarzone powiadomienia, jak jest to przy ekranach OLED-owych. Wprawdzie Wyświetlacz Moto aktywuje się wyłącznie na kilka sekund i wyłącznie, kiedy machniemy nad nim ręką lub weźmiemy Moto G6 Plus w dłoń, ale to wystarczy, aby skutecznie wpływać na kondycję akumulatora.
- Trzecia rzecz wpływająca na większy pobór energii w Moto G6 Plus, to oczywiście transmisja danych, która działa również w przypadku aparatu fotograficznego w funkcji inteligentnego rozpoznawania obiektów.
Zakładam więc, że gdyby postawić na inny typ ekranu oraz zrezygnować z niektórych ficzerów – realnie można by wydłużyć czas działania Motoroli Moto G6 Plus. No ale z drugiej strony – to jest smartfon, więc jednak ciężko szukać tak daleko idących kompromisów.
OPINIA NA TEMAT MOTOROLI MOTO G6 PLUS
Jak to mają w zwyczaju owoce dojrzewające – wyglądają na gałęziach na tyle apetycznie, że przykuwają wzrok, ale przy próbie zerwania będą stawiać opór i nie będą jeszcze najlepiej smakować. Z drugiej strony – wabią atrakcyjnym wyglądem i przyjemną wonią. Kiedy mam przed nosem Moto G6 Plus – odnoszę wrażenie, że przyszło mi doświadczać takiego właśnie owocu.
Ale recenzowany tutaj smartfon to również taki produkt, który może kojarzyć się z młodą osobą porzucającą okres dojrzewania i wchodzącą w fazę dorosłości. Solidna edukacja dała jej mnóstwo wiedzy i narzędzi, które teraz będzie mogła wdrożyć wykazując się na rynku pracy – piastując swoje pierwsze ważne stanowisko. Z drugiej strony teoria zderzy się tutaj z praktyką… W tym sensie Moto G6 Plus to taki smartfon, który złożony z takich właśnie narzędzi typu know-how – obiecuje wiele fantastycznych rozwiązań, ale wiele z nich wymaga po prostu jeszcze dopieszczenia.
Stąd mamy świetny duży wyświetlacz w nowych proporcjach i z ładną rozdzielczością oraz funkcjami pozwalającymi świetnie zarządzać przeoczonymi powiadomieniami – i to już z poziomu zablokowanego ekranu. No, ale z drugiej strony, jest to panel zjadający baterię i odbierający nieco satysfakcji z oferowanych dodatkowych ficzerów, bo używanie ich skraca czas działania telefonu.
I znowu – są takie funkcje, jak Moto Key, które w swoim zamyśle pozwalają na ambitne zarządzanie bezpieczeństwem stron internetowych oraz własnych haseł i odblokowywać skojarzone urządzenia z poziomu Moto G6 Plus. Ale znowuż – wciąż wymagana jest spora aktywność po drugiej stronie, aby Moto Key mogło działać, jak należy.
Mamy też świetny aparat, ale jednoznacznie potrzebujący przebudowy w aplikacji fotograficznej oraz wyposażenia jej w filtry urozmaicające fotografowanie. Nie pogardziłbym też jakąkolwiek stabilizacją obrazu oraz wsparciem dla języka polskiego, by korzystanie z opcji Skanowania Tekstu miało w naszym kraju sens. Z kolei funkcje inteligentne, jak rozpoznawanie budynków, przedmiotów i roślin – w tej chwili działają źle. Nie oczekuję fajerwerków, ale skoro fotografuję biały budynek, to nie potrzebuję informacji na ekranie smartfonu, że… sfotografowałem biały budynek…
Reasumując – Moto G6 Plus to wciąż stara, dobra, poczciwa Motorola z serii G, która chce się odmłodzić i wskoczyć na nowy poziom.
Oferując przy okazji bardzo dobrą relację jakości do ceny. Dostajemy nowe, wiodące i bardzo atrakcyjne wzornictwo. Do tego dochodzą mocne podzespoły. Dodaj jeszcze Gesty Moto, które bardzo korzystnie wpływają na funkcjonalność całego telefonu oraz ciągle świeży system Android i – mimo wszystko – bardzo dobrą pod kątem jakości zdjęć matrycę fotograficzną, a dostaniesz atrakcyjny, zachęcający i stosunkowo tani smartfon z mocnej średniej półki. I to taki, który może konkurować z telefonami Huawei oraz serią Galaxy A od Samsunga.
Rozumiem kompromisy, na które skazana jest Moto G6 Plus z uwagi na jej spozycjonowanie,
ale w pewnym sensie telefon ten stoi w rozkroku. Zdecydowanie nie jest to już ta redefiniująca rynek Moto G, jaką znamy z wcześniejszych edycji. Zdecydowanie mamy za to do czynienia z transformującą całą linią. I w ogólnym rozrachunku – jest to transformacja udana, ale przy bliższym oglądzie zdradzająca, że nie wszystko złoto…
[penci_review id=”57738″]