SŁOWEM WSTĘPU
Od dawna – właściwie od lat – pracuję z notebookami, a to oznacza, że zasadniczo mam do czynienia wyłącznie z mniejszymi ekranami. Pokochałem je, są dla mnie najwygodniejsze i najprzyjemniejsze w obsłudze. A co najważniejsze – zawsze ze mną. Natomiast LG Chromebase to całkowite przeciwieństwo tej filozofii. Jest duży – bo ma 21,5-calowy wyświetlacz, nie jest oczywiście przenośny, a do tego nie zabiorę go do łóżka w sobotni poranek ;). Ale LG Chromebase wywrócił mój świat nieco do góry nogami ;). Zapałałem bowiem wielkim, pozytywnym uczuciem do konstrukcji typu All-in-One!
WYKONANIE LG CHROMEBASE (22CV241)
LG Chromebase to pierwszy komputer typu PC, który został wyposażony w system Chrome OS. Bardzo miłą niespodzianką okazało się, że południowokoreański producent widziałby chętnie ten sprzęt również w polskich domach i biurach, zatem możemy zakupić go bez problemów w naszym kraju. W dniu pisania tej recenzji (pierwsza dekada maja 2015 roku) ceny zaczynają się właściwie we wszystkich sklepach – internetowych i stacjonarnych – od kwoty 1349 zł brutto. Jak na mój gust – jest to poziom w pełni akceptowalny.
Jak wspomniałem wcześniej, otrzymujemy dość duży sprzęt – Chromebase od LG to komputer typu All-in-One, czyli taki, który mieści w jednym urządzeniu wszystko. Jedyną więc rzeczą, którą stawiamy na biurku jest duży monitor, nie aż tak ciężki (4,3 kg), jak może się na pierwszy rzut oka wydawać, któremu musimy po rozpakowaniu złożyć jedną, stabilną nogę, na której stoi.
Jest ona ruchoma, zatem możemy sterować ułożeniem ekranu odchylając go, tak aby dostosować widoczność do własnych preferencji (pod kątem od 5 do 25 stopni). Jeśli skojarzy się Wam LG Chromebase z jakimś iMackiem od Apple, nie będzie to zły kierunek myślenia, ale daleko temu produktowi do kopiowania amerykańskiego pierwowzoru.
Sam monitor ma dość pokaźne wymiary, które razem z podstawką wynoszą 528,6mm x 396,8mm x 189,2 mm), zatem dostajemy sporo środowiska roboczego. Testowany model był w kolorze czarnym. Pomimo wcześniejszych obaw nie zbiera specjalnie kurzu. A przynajmniej za bardzo go nie widać. Cała konstrukcja wykonana jest z tworzywa sztucznego, czyli plastiku lecz jest on matowy, dzięki czemu nie łapie smug ani odcisków palców.
Jeśli już raz sobie ustawicie Chromebase, to więcej dotykać go nie będziecie, oprócz oczywiście wciskania przycisku uruchamiania, chociaż wciskanie nie jest tutaj najfortunniejszym określeniem, gdyż komputer wyposażono w dolnej części ramki w dotykowy panel, który pozwala sterować funkcjami urządzenia. Jest tam również mała dioda informująca o tym, czy LG Chromebase jest aktualnie włączony.
Dolna ramka to także logo producenta oraz Energy Star. Lewy górny narożnik Chromebase to znany nam doskonale kolorowy logotyp Chrome. Na środku znajduje się kamerka do rozmów wideo z dwoma otworami po obydwu swoich stronach – na mikrofon i diodę informującą, że aparat jest aktywny – a prawy bok przy swojej dolnej krawędzi kryje port USB 3.0 i gniazdo słuchawkowo-mikrofonowe.
Tył to nieco wybrzuszone plecki, z otworami na wentylację oraz osadzonym polem, w ramach którego znajdują się liczne porty – w tym otwór na wtyczkę od kabla z zasilaniem.
I zasadniczo podoba mi się z tamtej strony najmniej. Oczywiście nikt z nas nie będzie tam zaglądał, ale jeśli postawimy Chromebase na biurku w biurze, to już każdy zobaczy sporo plączących się tam kabli. Dobrze, że jest płytka z zaślepką, która maskuje trzy otwory na śruby oraz posiada zakładkę, za którą możemy je wszystkie spiąć.
Bo tutaj pojawia się jeszcze jeden problem. LG Chromebase wyposażono w dedykowaną klawiaturę oraz myszkę. Niestety – na kablach… A szkoda, bo w takim rozwiązaniu najchętniej widziałbym po prostu łączność bezprzewodową, tym bardziej że ta działa bez problemów. Szybko więc zrezygnowałem z dedykowanej myszki od LG i przerzuciłem się na swoją ulubioną od Microsoftu ;). Tak samo trochę szkoda, że nie jest to zestaw składany bez konieczności skręcania. Montowanie wszystkiego, jak ma to miejsce w przypadku Lenovo ThinkCenter Chromeboxie byłoby znacznie lepszym pomysłem.
Reasumując – sama bryła Chromebase jest bardzo przyjemna w odbiorze, nie zachwyca wzornictwem ani zastosowanymi materiałami, ale też zupełnie nie straszy. Widać, że całość jest zgrabnie wykonana, narożniki miło zaokrąglone, a jedynie największym mankamentem jest tył, gdzie siłą rzeczy muszą się gdzieś znaleźć wszystkie kable. Na szczęście można je spiąć dedykowaną plastikową, zdejmowalną zaślepką ze spinką, zasłaniającą otwory z wkręconymi śrubami przy podstawie nóżki.
HARDWARE, WYDAJNOŚĆ, KOMUNIKACJA
Jako, że mój największy notebook ma ekran 18,4-cala, toteż siadając do Chromebase miałem wrażenie, jak bym zaczynał pracować z Windowsem. Oczywiście wynikało to wyłącznie z gabarytowych skojarzeń, aczkolwiek było to też powodem licznych zawodów. W mojej głowie bowiem, każdy komputer większy od przeciętnego notebooka – musi być komputerem z okienkami na pokładzie ;). Nie wiedziałem o tym aż do teraz ;).
OK – zupełnie poważnie – otóż rzeczywiście Chromebase po włączeniu wypada genialnie. Pierwsze co przyszło mi do głowy po uruchomieniu brzmiało tak: WOW! Mógłbym mieć ten komputer! Dokładnie minutę później wypowiedziałem te słowa na głos. Jest w tym urządzeniu coś niesamowicie powabnego. Tym bardziej, że ma się od razu poczucie, że dostało możliwość pracy na profesjonalnym sprzęcie.
Od dotknięcia przycisku włączania, do momentu uruchomienia systemu przelatują dosłownie sekundy. Po trzech tygodniach testów, mój Chromebase uruchomił się w 6,5 sekundy! I to był zimny start! Świetnie co? Wpisujecie hasło i już widzicie pulpit! Ogromny pulpit! :D. Tak, to robi świetne wrażenie.
LG Chromebase natychmiast łapie łączność WiFi. Jeśli macie smartfona z Androidem Lollipop, to dzięki funkcji Smart Lock (TUTAJ opisałem, jak ją włączyć) komputer natychmiast się odblokuje wykorzystując łączność Bluetooth. Pod tym względem jest więc kapitalnie. Właściwie można napisać, że obsługa w tej pierwszej fazie od uruchomienia jest niemal bezdotykowa. Wszystko odbywa się więc w mgnieniu oka.
To wrażenie potęguje się tym bardziej, jeśli zdamy sobie sprawę, co siedzi wewnątrz LG Chromebase. Testowany model wyposażony był następująco:
Specyfikacja testowanego Acera Chromebooka 13 CB5-311 | |
Procesor | Intel Celeron 2955U, 1,4 GHz |
Ekran i Grafika | 21,5-cala, rozdzielczość Full HD IPS 1920×1080 px. |
RAM i pamięć wewnętrzna | 2GB RAM (DDR3L), pamięć na dane 16 GB iSSD. |
Porty | 3 x USB 2.0, 1 x USB 3.0, 1 x COMBO audio jack, 1 x HDMI, 1 x gniazdo adaptera prądu (zasilania), 1 x port LAN, 1 x maleńki otwór z przełącznikiem wewnątrz, uruchamiającym tryb developerski (UWAGA – możliwa utrata gwarancji!). |
Kamera | Web CAM: 1.0M/HD. |
Audio | Wbudowane dwa głośniki 5W stereo i mikrofon. |
Łączność | Dwupasmowe Wi-Fi 801.11 a/b/g/n; Bluetooth 4.0. |
Ale jeśli mam być uczciwy w swojej recenzji, to muszę troszkę ponarzekać… Otóż niestety, ale bardzo wyraźnie i głośno wydobywa się z LG Chromebase cichy, wysoki, piskliwy dźwięk. Jeśli zwiększymy głośność, robi się nie do zniesienia. Pół biedy, jeżeli szmer ten wydobywa się z głośniczków wbudowanych, które nie są przecież nie wiadomo, jak mocne. Gorzej, jeśli podłączycie np. zewnętrzne. To irytująca wada, bo piszczenie staje się nieznośne, kiedy Chromebase przejdzie w stan wstrzymania.
Co istotne – LG Chromebase pracuje – pomimo systemu wentylacyjnego – całkowicie bezgłośnie. Ani razu nie usłyszałem – nawet w nocnej ciszy – szumu wydobywającego się z wiatraków na tyle obudowy. Natomiast syczenie, piszczenie i szmeranie – doprowadzało mnie do pasji! Tak – jest to męczące. Niestety nie słychać tego tylko wtedy, jeśli wyłączycie całkowicie dźwięk poprzez funkcję Mute, do której dostęp jest z poziomu ustawień samego monitora. Dziwne, że regulacja głośnością z poziomu klawiatury nie wycisza tego definitywnie?
Co to może być? Otóż jeden z Czytelników tego bloga, który kupił swojego Chromebase odkrył – o czym zdążył poinformować w jednym z komentarzy – że najprawdopodobniej jest to dźwięk odczytu i zapisu danych, który wzmaga się, kiedy przerzucamy jakieś paczki z plikami i uspokaja, gdy wykonujemy mniej absorbującą pracę.
Skoro problem występował u Czytelnika, występuje w modelu testowanym przeze mnie, to zaczynam zakładać, że może być to niestety, ale wada wszystkich jednostek. Sęk w tym, że LG Chromebase pracuje bardzo szybko z zastosowanym dyskiem 16 GB iSSD, który bardzo sprawnie ładuje zdjęcia, przerzuca pliki etc., niestety – takie wysoko tonowe piszczenie drażni i męczy świdrując gdzieś w tle.
I właściwie to jedyny solidny mankament, bo sama praca pod kątem wydajnościowym jest po prostu świetna. Z każdą chwilą jest coraz lepiej, odtwarzanie filmów w jakości Full HD to drobnostka, praca z wieloma zakładkami bardzo przypomina tą z Chromebooka C200, ale komputer LG jest szybszy, to widać i czuć. Szczególnie, jeśli z Chrome OS pracuje się tak dużo, jak ja. Zatem dokumenty ładują się błyskawicznie, liczne otwarte karty nie utrudniają pracy, przeskakiwanie pomiędzy nimi jest płynne i bezproblemowe, a praca z aplikacjami nie nastręcza żadnych problemów.
Czego mi zabrakło w LG Chromebase? Slotu na kartę SD. Jako, że robię bardzo dużo zdjęć swoją cyfrówką, którą uwieczniam testowane urządzenia, właściwie standardem jest, że korzystam z tego rozwiązania. Niestety mój aparat nie ma portu USB, zatem nie podłączę go do Chromebase, pozostawało więc kombinowanie. Dla mnie istotny minus, bo korzystam niemal wciąż. Dla Was może będzie się to mniej liczyło.
Jedno zdanie – gwoli przypomnienia – muszę też dodać na temat połączenia LG Chromebase z innymi urządzeniami peryferyjnymi, jak np. drukarka, czy projektor. Z tym drugim nie powinno być problemów, ale już z drukiem te się mogą pojawić. Jeśli nie posiadacie drukarki z obsługą sieci WiFi lub takiej, która podłączona jest do hostującego komputera np. z Windowsem, to zapomnijcie o komforcie drukowania. Chrome OS rozpoznaje o jakie urządzenie chodzi, ale nie opcji instalowania sterowników. Kiedyś już o tym wspominałem, fajnie gdyby Google rozwiązał ten problem poprzez udostępnienie sterowników w Chmurze, tak aby druk leciał przez naszą drukarkę, ale z driverów zaimplementowanych wirtualnie. Nie wiem, jak można to rozwiązać technicznie, ale byłoby najlepszym rozwiązaniem.
Niemniej – poza tym – podłączanie dysku zewnętrznego, pendrive etc., to już czysta przyjemność. Działają natychmiast, w sekundę od włożenia do portu USB.
KLAWIATURA W LG CHROMEBASE (22CV241)
Trochę zastanawiałem się, czy zostawiać ten rozdział? O klawiaturze w Chromebooku piszę właściwie przy każdej recenzji, są tam informacje na temat różnic w układzie klawiszy, ale tutaj chyba jednak też zostawię przysłowiowe dwa słowa na ten temat. Otóż LG Chromebase ma w zestawie dedykowaną klawiaturę oraz myszkę od LG. Na uwagę jednak zasługuje to pierwsze urządzenie.
Otóż klawiatura jest pełnowymiarowa. Oczywiście różni się od tradycyjnej chociażby tym, że nie ma tutaj przycisków funkcyjnych, a zamiast Caps LOCK-a jest klawisz z lupką, ale nie mogę wspomnieć, że takie klawisze, jak Page Up, Page Dn, Home, End, Delete już są. Oprócz nich znalazło się też miejsce na sekcję z klawiaturą numeryczną.
To ważny komunikat – w klasycznych Chromebookach niestety, ale brakuje powyższych przycisków. Trzeba je uruchamiać z kombinacjami klawiszy, co na początku może wielu z Was wprawić w konsternację, kiedy już zaczniecie używać swoich notebooków z Chrome OS. Tutaj – w LG Chromebase – nie ma z tym żadnego problemu. To bardzo miła odmiana, bo pokazuje lub też daje nadzieję, że być może któraś z kolejnych odsłon Chromebooków również podobną klawiaturę dostanie. Kiedy się tak dużo pisze, jak w moim przypadku, obecność klawisza Delete jest obowiązkowa. I wciskanie jednocześnie Alt + Backspace wcale nie ułatwia edycji tekstu. LG więc zyskuje u mnie spory plus za tą klawiaturę wyposażoną w stare, dobre, sprawdzone rozwiązania.
Jest jednak rzecz, która nie przypadła mi do gustu. Otóż skok klawiszy. Właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem fanem twardego stukotu. Tutaj, w klawiaturze od LG jest on do granic mięciuteńki. Wiem, że wielu ludzi takie klawiatury lubi, bo nawet w nocy niewiele je słychać i można spokojnie rzeźbić. Ale w moim przypadku było to rozwiązanie zupełnie nietrafione.
W praktyce zjadałem wiele końcówek. Zamiast ó powstawało o. Zamiast ę pisałem e, itd. Przy tej ilości tekstów, które popełniam, było tych potknięć zdecydowanie za wiele, jak dla mnie. Piszę naprawdę szybko, a więc klawisze niemal tylko muskam uderzając w klawiaturę. Oczywiście nie dosłownie, ale to miękkie zapadanie się przycisków w LG Chromebase sprawiało, że nie mogłem za nic ich wyczuć. Nawet próbowałem podłączyć inną, wygrzebaną gdzieś z szuflady, starą klawiaturę, ale też okazała się nietrafiona.
Zostałem więc z tą od Chromebase, ale recenzję piszę na Asus Chromebooku C200. Mimo szczerych chęci powstało na klawiaturze od LG zaledwie kilka wpisów na 90sekund.pl i coś na MojChromebook.pl. I to wszystko. Wystarczyło, abym utwierdził się w przekonaniu, że nie dam rady się przestawić, a po trzech tygodniach nadal nie zapałałem do niej miłością, zatem wszelkie jej zalety, to dla mnie wady. To jednak wyłącznie subiektywny pogląd i za takowy proszę go odczytywać.
EKRAN W LG CHROMEBASE (22CV241)
Noooo, Panie i Panowie, oto przed Wami akapit pełen ochów i achów! :) Tak jest! Ekran w LG Chromebase to prawdziwa gratka dla fanów świetnego, nasyconego kolorystycznie, dużego, czytelnego, z dobrą rozdzielczością oraz rewelacyjnymi kątami widzenia – obrazu. Żadne z powyższych słów nie jest tutaj na wyrost. LG – gratuluję – kawał świetnej roboty!
Przyznam, że praca z Chromebasem właśnie dzięki temu ekranowi była wybitnie przyjemna. Raz, że wszystko było naprawdę pokaźnych rozmiarów, to przestrzeń, która wynikała z 21,5-cali roboczych dawała niemałą satysfakcję i sprawiała ogromną radość! Myślę, że to warte podkreślenia, bo pewnie nie wszyscy jeszcze zdają sobie z tego sprawę, ale w Chrome OS nie można na pulpicie zostawić żadnych ikon. Mamy więc przed nosem wyłącznie Półkę (odpowiednik paska z Menu Start z Windows) oraz piękną tapetę, którą zdecydujemy się ustawić.
Zresztą LG zadbał, aby wyposażyć wyświetlacz w kilka fajnych technologii. Pierwszą jest tryb o nazwie Reader, który włączymy z poziomu obudowy. Odpowiada on za redukcję niebieskiej poświaty, kiedy czytamy coś z tak dużego monitora. Ułatwia to o tyle sprawę, że nie musimy sami kombinować w ustawieniach. Przydatne szczególnie w nocy, kiedy brakuje nam nawet lampki na biurku.
Drugim fajnym rozwiązaniem jest zastosowanie systemu Flicker Safe. Jego zadaniem jest redukcja nadmiernego migotania obrazu, aby nie obciążać naszego wzroku. Cóż, narzekać na zmęczenie przy pracy z tym ekranem naprawdę nie mogłem.
Trzecia rzecz to świetne kąty widzenia dzięki matrycy IPS, nawet do poziomu odchyłu wynoszącego 178 stopni. Ostatnią z widocznych zalet jest powierzchnia ekranu, która jest całkowicie matowa. Nawet w słoneczne dni, kiedy światło naszej dziennej gwiazdy padało na moje biurko, nie miałem kłopotów z czytelnością i refleksami.
Dodatkowo LG wbudował w monitor dwa 5W głośniki. Pomimo zapewnień w materiałach promocyjnych, że dają one piękny przestrzenny dźwięk, trzeba wziąć na to sporą poprawkę. Generalnie z tym określeniem producent przestrzelił. Głośniki grają bowiem bardzo cicho, nawet na największym poziomie głośności, który również należy zwiększyć na samym monitorze, bowiem w przeciwnym przypadku możecie nie usłyszeć ani jednej nutki. Trochę mnie to zdziwiło, że brak jest zintegrowania z regulacją systemową. Poza tym, że są ciche, to grają fatalnie i nadają się wyłącznie do okazjonalnego odtwarzania muzyki przy krótkim filmiku z YouTube.
SYSTEM CHROME OS W LG CHROMEBASE (22CV241)
Dla wszystkich zaczynających przygodę z Chromebase punkt chyba najważniejszy. Nie to, żeby wydajność i hardware nie miały znaczenia, ale jednak Chrome OS, to podstawa każdego tego typu sprzętu, na której opiera się cała idea i filozofia skupiona wokół środowiska Chrome. Sercem platformy jest Linux. Wizualnie dostajemy zgrabny pulpit, na którym nie można zostawić żadnych ikon apek. Wszystkie są w menu Aplikacje, które znajduje się na dolnej belce zwanej Półką.
Chrome OS to w dużej mierze mocno rozbudowana przeglądarka Chrome znana z Windowsa i OS X. Jeśli więc posiadacie szereg wtyczek podłączonych do niej na tychże systemach, to wszystkie one zładują się do tej edycji z Chrome OS. To jedna z podstawowych zalet tego rozwiązania, wszystko bowiem jest połączone z Chmurą Google, która synchronizuje każde dane w ramach wielu środowisk. Podstawowym więc plusem Chrome OS jest multiplatformowość, chociaż pozornie to system z wieloma ograniczeniami.
Bo nawet jeśli ktoś Wam ukradnie Chromebooka/Chromeboxa czy Chromabse, nie dostanie się do plików, które w dużej mierze są w Chmurze, a komputer jest zabezpieczony hasłem Google, więc złodziej musiałby się włamać do giganta z Mountain View, co akurat jest prawie niemożliwe. Do tego nawet po zgubieniu lub zniszczeniu swojego sprzętu z Chrome OS jesteście w stanie na innym Chromebooku, Chromeboxie czy Chromebase wznowić pracę w miejscu, w którym ją zostawiliście. A dzięki temu, że nie daje się nic zainstalować, odpada zaatakowanie wirusem. System jest więc jednym z najbezpieczniejszych na świecie, a przy okazji ciągle aktualizowanym, bowiem świeże wersje pobierają się w tle, i nie wymagają niemal żadnej naszej aktywności.
Jak wspominałem wyżej – nie można zainstalować żadnych sterowników. Tak samo, nie da się zupełnie zainstalować żadnej zewnętrznej aplikacji, której nie ma w dedykowanym z apkami sklepie Chrome Web Store. Te akurat są w dużej mierze bytami działającymi na osobnych stronach internetowych, ale coraz bardziej się to zmienia i dużo więcej programów uruchamia się w środowisku Chrome OS. Ważnym punktem jest tutaj kilka odstępstw od normy.
Pomimo, że nie można niczego zainstalować z zewnątrz, to jest coraz więcej aplikacji, które dostosowują się do systemu w taki sposób, że możemy z nich korzystać w trybie offline, czyli bez połączenia z Internetem. Kiedyś łączność z siecią była koniecznością w pracy z Chrome OS, teraz już nie jest, ale wciąż stały Internet to podstawa tej platformy. Warto o tym pamiętać, ponieważ Chromebooki, Chromeboxy i właśnie Chromebase – to urządzenia, które powstały z myślą o pracy w Globalnej Wiosce. Stąd taka efektywność ich pracy, gdzie nie tyle istotny jest hardware, co szybkość łącza internetowego.
Tak naprawdę w tym zawiera się cały geniusz rozwiązań działających z Chrome OS. Składane są z niskonapięciowych układów, które pobierają mało energii, nie są superszybkie, ale na tyle wydajne, że wystarczają do wygodnej i pełnej zalet pracy sieciowej. Po drugie, Google otwiera Chrome OS coraz bardziej na integrację z Androidem, zatem sporo aplikacji znanych z tego systemu jest już gotowa do dodania w Chromebase. Dzięki temu uzyskujemy jeszcze więcej narzędzi, które nawet na stacjonarnym komputerze All-in-One czynią naszą pracę bardziej mobilną.
Sam system jest bardzo prosty w obsłudze i trudno go zepsuć. Do Ustawień dostajemy się z poziomu Półki, czyli domyślnie jej prawego, dolnego narożnika. Znajdują się tutaj podstawowe punkty związane z obsługą, jak sterowanie głośnością, aktywność połączenia z siecią, czy modułem Bluetooth. Kilka razy o tym wspominałem na blogu, że brakuje mi nieco większej funkcjonalności, jak chociażby dostępu do podglądu kalendarza po kliknięciu w wiadome pole zaraz powyżej zegara. Niemniej wystarcza to do płynnego zarządzania podstawowymi procesami. Bo po co więcej?
W największym uproszczeniu można napisać, że sprzęt z Chrome OS to swego rodzaju drzwi, okno lub furtka do Internetu. Urządzenie ma nam dostarczyć głównie środowisko graficzne, które pozwoli nam w wygodny i bezpieczny sposób pracować z treściami w sieci.
ZASILANIE I TEMPERATURA W LG CHROMEBASE (22CV241)
Pierwszy raz mając do czynienia z komputerem typu PC zapragnąłem, aby miał wbudowane jakieś wewnętrzne źródło zasilania. Tak – bateria byłaby dobrym pomysłem, chociaż wiem, że nieco abstrakcyjnym, ale wielokrotnie chciałem przestawić Chromebase w inne miejsce, zatem rozplątywanie wszystkiego było za każdym razem jakimś rodzajem wyczynu ;). Oczywiście nie jest to tak skomplikowane, jak w przypadku klasycznego komputera PC, ale dające się w znaki. Wiem – Chromebase nie do tego służy, ale już chęć obejrzenia z łóżka jakiegoś filmu sprawiała, że takie kombinowanie z przestawianiem wszystkiego było konieczne.
LG Chromebase zasilany jest więc z gniazdka elektrycznego, ale co ciekawe – posiada niezwykle lekki adapter i bardzo małych rozmiarów. To już pokazuje zatem, z jak oszczędnym mamy do czynienia sprzętem, który nie potrzebuje do swojej wydajnej pracy nie wiadomo jakich podzespołów, a oferuje świetne efekty przy obcowaniu z nim. Co ciekawe – jeśli wciśniemy do gniazdka wtyczkę, która z drugiej strony już siedzi w Chromebase, to komputer automatycznie się włączy. Osobiście wolałbym, aby tak się nie działo, ale start systemu jest tak szybki, że można go natychmiast wyłączyć.
Co zasługuje na ogromny aplauz, to wspomniana już wcześniej niemal idealna cisza, która nie jest zmącona żadnymi szumami wychodzącymi z systemu wentylacyjnego Chromebase. Nie jest to sprzęt, który musimy trzymać na kolanach, jak notebook, ale zauważyłem że specjalnie też się nie przegrzewa. Podkreślę raz jeszcze zatem – pomimo sporych gabarytów, niezłej wydajności i płynności działania – dostajemy mały zasilacz, zupełnie cichą pracę oraz nieprzegrzewające się urządzenie. Super!
PODSUMOWANIE
Nie mogę napisać, że LG Chromebase jest domowym centrum rozrywki. Wciąż jeszcze sporo do tego brakuje. O ile poruszamy się w środowisku Google, to jest całkiem OK. Wypożyczony film w Sklepie Play odtwarzało się rewelacyjnie. Tak samo materiały filmowe z YouTube. Ekspozycja treści przeglądanych stron internetowych jest też znacznie lepsza niż w przypadku mniejszych ekranów, czuć świetną przestrzeń, a nawet prosta obróbka zdjęć jest całkiem znośna. Po pierwsze dzięki wydajnemu hardware. Po drugie odpowiada za to dobry monitor.
LG Chromebase posłuży też idealnie, jako urządzenie do prowadzenia rozmów wideo na Hangouts, pozwoli na podłączenie trochę peryferiów, bowiem dostajemy sporo portów USB, w tym jeden w standardzie 3.0. Dobrze rozwiązano rozmieszczenie złączy, a słuchawki i oddzielny mikrofon podłączymy do jednego gniazda zlokalizowanego na boku ramki. Od biedy posłuchamy również muzyki z wbudowanych głośników.
Ale w dużej mierze zastosowania LG Chromebase na tym etapie się kończą. Oczywiście – docenicie udaną edycję plików z Docsami, możliwość szybkiej pracy internetowej, ale przez to, że jest to rozwiązanie typowo stacjonarne, niczego więcej nie da się z nim zrobić. Bo jednak takie gabaryty i przeznaczenie zachęcają do bardziej multimedialnych aktywności. I po raz pierwszy czegoś mi brakowało przy zetknięciu z Chrome OS. Nie jestem graczem, ale chętnie bym na Chromebase pograł ;). Oczywiście nie mam na myśli Angry Birds (które są w Chrome Web Store), ale jakieś efektowne wyścigi z rewelacyjną grafiką. Niestety, to zastosowanie odpada.
O ile na Chromebookach z ekranami 11,6 i 13,3 cala da się jakoś przeboleć niemożność korzystania z różnych serwisów VOD, bo system nie wspiera chociażby wciąż popularnego Silverlighta, to już na Chromebase aż się prosi, aby w sobotni wieczór wyciągnąć nogi na biurku i obejrzeć ulubiony serial lub pełnometrażowy film. Sklep Play? Czemu nie, ale tam wiele tytułów jest znacznie droższych niż u polskich konkurentów. Do tego odpadają takie serwisy, jak Kinoplex, czy chociażby Chili.tv. I jest to sporym zawodem.
Myślę, że cena 1349 zł za LG Chromebase jest akuratna. Świetny sprzęt do biura w małej firmie, dobrze zoptymalizowany pod usługi Google, szybki i wydajny, do tego ze rewelacyjnym wyświetlaczem, ale jednak ograniczony do podstawowych zadań wykonywanych w sieci. I mając ten sprzęt po raz pierwszy czułbym przemożną potrzebę zainstalowania na nim chociażby Ubuntu. Aby móc więcej. Zatem tak, jak w tytule – duży rzeczywiście sporo potrafi, ale czuć od razu, że mógłby więcej. To w czym idealnie sprawdzają się Chromebooki, w Chromebase jest solidnym punktem wyjścia do czegoś jeszcze. Dobrze, gdyby Google miał to na uwadze projektując kolejne odsłony Chrome OS.
*****
Zrzuty ekranu ilustrujące wygląd systemu wykonane były najczęściej przy testach Chromebooków. Jako, że system Chrome OS wygląda wszędzie tak samo, pozwoliłem sobie je wykorzystać, aby ponownie nie wykonywać tej samej pracy. Proszę więc wziąć poprawkę, że w LG Chromebase nie ma baterii, która na niektórych zrzutach mogła się pojawić.