SŁOWEM WSTĘPU
Jeszcze kilka lat temu komputer stacjonarny kojarzył się tylko z szarą, dużą obudową, która przy nagrzewaniu się podzespołów swoimi wiatraczkami robiła spory hałas. W sumie do dzisiaj tak trochę jest, wiatraki są większe, bardziej wydajne i ogólnie jest ich więcej. Niewątpliwie przy słabej wentylacji i wszędobylskim kurzu hałas wydobywający się z obudowy może być dość uciążliwy. Z czasem staje się on tak naturalny, że nie zwracamy na niego uwagi, ale co Wy na to, by dużą i ciężką skrzynkę zamienić na wydajne i ciche pudełko?
Po testach Chromeboxa od Asusa przyznam się Wam, że najchętniej wyrzuciłbym swojego PC przez okno ;). Gdyby tylko Chrome OS potrafił zrobić wszystko to, co Windows to nie zastanawiałbym się ani chwili. Póki co zadowolić się muszę tym co oferuje system Google, ale jak na moje potrzeby jest to całkiem sporo. W wersji bardziej stacjonarnej jest to równie ciekawe i praktyczne urządzenie, jak zwykły Chromebook. Dlaczego? Przekonacie się w trakcie czytania tej recenzji.
WYKONANIE/WYPOSAŻENIE
Opis zacznę może od pudełka, ponieważ zasługuje ono na osobny akapit. Przy zakupie Chromeboxa otrzymujemy bardzo zgrabną walizeczkę, którą z powodzeniem możemy wykorzystywać do przenoszenia naszego komputera. Zazwyczaj zaraz po nabyciu pudełko ląduje w kcie, w tym przypadku może on praktycznie posłużyć nam jako środek transportu dla Chromeboxa. I pomimo, że jest to sprzęt o charakterze bardziej stacjonarnym, to śmiało można go ze sobą zabierać, nawet wrzucając do plecaka. Nie jest on bowiem ciężki – waży raptem 0,6 kg, – ani duży – tworzy kostkę o wymiarach 12,4×12,4×4,19 cm. Oczywiście dochodzi do tego jeszcze kabel sieciowy, który jest ogromny, przejściówka do kontaktu, a także zestaw kabli i akcesoriów. Trochę się tego zebrało, a trzeba pamiętać jeszcze o monitorze. Na upartego jednak, da się zrobić z Chromeboxa przenośne urządzenie, ale nie ma co ukrywać, że w tej roli najlepiej sprawdza się zwykły Chromebook.
Przyjrzyjmy się zatem co takiego oferuje nam Asus wraz z swym modelem? Przede wszystkim to bardzo gustownie wykonane urządzenie, które może nie jest najpiękniejsze, ale dobrze komponuje się na biurku wśród innych rzeczy. Kolor, który przybrał Chromebox to „Nocny niebieski” i odcień ten dobrze prezentuje się na delikatnie matowej powierzchni. Dość wyraźnie na nim widać kurz, ale szybkie przetarcie odświeża jego wygląd. Materiał nie zbiera innych zanieczyszczeń, o ile nie będziemy na nim stawiać talerzy z obiadem, czy kubka z kawą ;).
Pomimo, że na niektórych zdjęciach promocyjnych Chromebox stoi pionowo, to jednak najlepiej sprawdza się leżąc na płask, o czym świadczą gumowe stópki. Mimo to nie, robi to na nim wrażenia jeśli postawicie go w pionie.
W porównaniu z chociażby moim Chromebookiem 2 od Samsunga (tutaj recenzja) – Chromebox od Asusa oferuje znacznie więcej portów, ale jest to dość naturalne, potrzeba bowiem wyjścia chociażby na monitor, tak więc pewne rzeczy muszą się tutaj znaleźć. Generalnie każda ścianka urządzenia jest wyposażona w różne sloty.
Z przodu do dyspozycji otrzymujemy dwa porty USB w standardzie 3.0. To, w jaki sposób będą przez nas użytkowane, zależy już od indywidualnych preferencji, natomiast bardzo dobrze, że są one z przodu. Nie trzeba bowiem przesuwać Chromeboxa, by np. podłączyć adapter do bezprzewodowej myszki.
Tuż obok, na ściętej narożnikowej krawędzi, bardzo sprytnie i ładnie zarazem, umieszczono przycisk włączania. Przy pierwszym uruchomieniu, przyznam szczerze, że nie zaglądając do instrukcji obsługi ciężko było mi go zlokalizować, spodziewałem się bardziej banalnego włącznika, niemniej jest to dość praktyczne umiejscowienie.
Lewy bok Chromeboxa to miejsce, w którym umieszczone są czytnik kart pamięci oraz Kensington Lock, a więc port, w którym umieścimy linkę MicroSaver, zabezpieczającą sprzęt przed kradzieżą. Co do kart pamięci, to po włożeniu ich do slotu delikatnie wystają poza obudowę, co generalnie w niczym nie przeszkadza i jest nieinwazyjne.
Tym sposobem przesuwamy się na tyły Chromeboxa, gdzie dzieje się najwięcej. Patrząc na zdjęcie: od lewej strony, mamy wejście na 65W zasilacz, następnie port RJ45, w który podepniemy kabel Ethernetowy, dalej kolejne porty USB w liczbie dwóch – także w standardzie 3.0. Wyjście na kabel HDMI, za pomocą którego podłączymy monitor z naszym Chromeboxem, port Display oraz wejście słuchawkowe minijack. Ten ostatni mógłby być w bardziej dostępnym miejscu niż z tyłu, ale ze względu na gabaryty i łatwość przesunięcia komputera, jego umiejscowienie nie jest aż takie tragiczne.
Podsumowując – Chromebox od Asusa, to zgrabny i dobrze wyposażony komputer, który nie tylko dobrze wygląda, ale też daje nam spore możliwości. Podczas testów, niczego mi w nim nie zabrakło, to co chciałem do niego podłączyć, mogłem zrobić bez problemu, tak więc wyposażenie oceniam „na piątkę”.
SPECYFIKACJA TECHNICZNA
W tej kwestii również jest bardzo ciekawie, ponieważ Asus daje nam możliwość wyboru, aż trzech różnych wersji Chromeboxa. Każdy z nich ma trochę różne podzespoły, które w efekcie sprawiają, że sprzęt ma inną moc. Mi w udziale przypadło sprawdzić najsłabszą jednostkę, która w praktyce okazała się całkiem dobrze działającym komputerem. Różnice pojawiają się głównie w procesorze i to on stanowi główny motor napędowy poszczególnych wersji.
Są to trzy jednostki. Pierwsza – testowana przeze mnie – Celeron 2955U. Dwurdzeniowy procesor, w którym każdy ma częstotliwość zegara 1,3 GHz. Kolejne dwie to Intel Core i3 oraz Core i7. W dwóch ostatnich przypadkach do czynienia mamy jeszcze ze zintegrowaną kartą graficzną 4000/4400 HD. Nie są to może porażające konfiguracje, ale mimo wszystko myślę, że dostajemy dużą dawkę mocy, szczególnie w modelu z i7.
Wsparciem dla Chromeboxa są 2 GB lub 4 GB pamięci RAM, również w zależności od wersji, na którą się zdecydujemy. Kości te są dwukanałowe – DDR3 – i mają częstotliwość 1600 MHz.
Choć na pierwszy rzut oka nie widać zbyt wielu różnic, to tych jest jednak sporo i rzeczywiście trzeba dobrze przyjrzeć się specyfikacji przed zakupem. Będzie to zresztą miało odbicie w cenie, którą najszybciej da się zauważyć.
Ponadto wszystkie modele mają taką samą pamięć wewnętrzną, któregej pojemność wynosi 16 GB. W sumie standard, jeśli chodzi o urządzenia działające na Chrome OS, ale miło by było otrzymać trochę więcej. Oczywiście do dyspozycji pozostaje Chmura w postaci Google Drive, ale ta fizyczna pamięć zawsze również się przyda.
I w zasadzie to tyle jeśli chodzi o specyfikację techniczną, oczywiście systemem operacyjnym jest Chrome OS, czego przypominać chyba nie muszę ;). Wraz z zakupem dostajecie dodatkową przestrzeń dyskową w Chmurze. Szczęściarze, którzy zdecydują się teraz na m.in. Chromeboxa otrzymają, aż 1 TB na 2 lata! Wcześniej było to 100 GB. Więcej Michał Brożyński pisał o tym TUTAJ.
KOMUNIKACJA
Jak każde urządzenie działające na Chrome OS, potrzebny jest Internet. Bez niego ciężko pracować i w pełni korzystać z możliwości tych maszyn. Asus Chromebox umożliwia podłączenie sieci w sposób przewodowy oraz bezprzewodowy. W tym pierwszym przypadku wystarczy użycie najzwyklejszego kabla Ethernetowego. W drugim przypadku oczywiście odbywa się to poprzez WiFi, które działa w standardzie 802.11 a/b/g/n.
Do dyspozycji oddano nam również łączność Bluetooth w wersji 4.0, które przydało mi się przy parowaniu bezprzewodowej klawiatury. Nie miałem żadnych problemów z „podłączeniem” obu urządzeń. Wystarczyło wpisać odpowiedni kod na klawiaturze, by po chwili móc cieszyć się wolnością bez kabli. Oczywiście zwykłą klawiaturę również podłączymy – nie ma z tym problemu.
WYDAJNOŚĆ I OSIĄGI
Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili nie podchodziłem do tego elementu zbytnio podniecony. Przyzwyczajony do dobrej wydajności i szybkości w moim Chromebooku 2 od Samsunga – zapraszam do jego recenzji – nie spodziewałem się raczej wielkich fajerwerków i prędkości, która by mnie zmiotła.
Nic takiego się rzeczywiście nie stało, jednakże od razu mogę zdradzić, że różnica była wyczuwalna momentalnie. I tu już nie chodzi nawet o to, że system Chrome OS uruchamia się w kilka sekund. Tutaj kluczową rolę odgrywa poruszanie się po zakładkach, otwieraniu ich w ilości naprawdę powodującej ból głowy. Ja mam w zwyczaju nawet otwierać kilka okien samej przeglądarki i w chwili, gdy piszę niniejsze słowa mam w tle 4, z czego w każdym od kilku do kilkunastu zakładek. W Chromebooku Samsunga taka ilość zaczyna być odczuwalna.
W Chromeboxie nie stanowiło to już żadnego problemu, otwieranie kolejnych zakładek odbywa się bez zgrzytów i na sprzęcie Asusa nie robi to żadnego wrażenia. Wydawałoby się, że to nie jest wiele, ale niektóre ze stron potrafią sporo ważyć i taka ilość potrafi dać w kość podzespołom.
Jeśli chodzi o same odczucia i komfort pracy to naprawdę nie mam się do czego doczepić. Mam również dobrą naukę na przyszłość, by przy zakupie kolejnego Chromebooka wybierać sprzęt na procesorach Intela. I choć Celeron zamontowany w Asusie nie jest ani najnowszy, ani najlepszy, to w moim odczuciu był on wyraźnie wydajniejszy. Do Exynosa niby ciężko się również przyczepić, ale jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do układu zamontowanego w moim Chromebooku, czy innych urządzeniach Samsunga.
Bardzo przyjemnym uczuciem, którego zatwardziali pecetowcy niestety nie poczują, to absolutna cisza podczas pracy na Chromeboxie. Owszem model Asusa posiada wiatraczek, działa on jednak tak cichutko, że trzeba naprawdę się postarać, by go usłyszeć. Gdy puścicie sobie muzykę, w tle będzie grało radio, czy ktoś będzie rozmawiać, nie ma szans by usłyszeć odgłosy dochodzące z obudowy Asusa. Za to m.in. kocham sprzęty pracujące na Chrome OS. Oczywiście nie wszystkie mają pasywne chłodzenie, ale te na których dotychczas pracowałem kupiły mnie od razu tą ciszą.
Poszczególne aplikacje, takie jak np. Inbox, w którym pojawiają się animacje, sprawował się o wiele lepiej niż w Chromebooku. I nie jest to jedyny przykład, choć zdaję sobie sprawę, że czytając mnie możecie odnieść wrażenie, że różnice pomiędzy tymi urządzeniami są kolosalne. Nic podobnego, aczkolwiek większą płynność da się odczuć i to od razu sprawia, że praca przebiega o wiele milej, nie ma bowiem nic gorszego, jak wolno działający komputer. Nikt tego nie lubi.
Jak zauważyliście często wracam myślami do mojego Chromebooka 2 od Samsunga, ale to dla mnie bardzo dobre porównanie, ponieważ pracuję na tym sprzęcie codziennie i zmiana hardware’u dobrze pokazała mi, że na tym moim modelu się świat nie kończy. Bardzo spodobała mi się bowiem wizja małego komputerka, który jest przy tym bardzo wydajny i mogę na nim zrobić pewne rzeczy o wiele prościej i szybciej.
Taką rzeczą było na przykład przeglądanie i edycja zdjęć. Na Chromebooku 2 unikam tego, nie jest to bowiem jego najmocniejsza strona. Tutaj nawet po podłączeniu mojego dysku przenośnego i władowaniu setek zdjęć, przeglądało się je bardzo dobrze, a sam Chromebox ładował je bardzo sprawnie. Przy edycji korzystam z podstawowego zestawu dołączonego do Chrome OS, który jest co prawda bardzo skromny, ale do szybkiej edycji nadaje się całkiem nieźle. I o ile w Samsungu, komputer potrzebuje trochę na przetworzenie pewnych zmian, w Chromeboxie działo się to wszystko o wiele szybciej. Do bardziej zaawansowanej obróbki polecam program Pixlr lub Fotor. Korzystam z obu wymiennie i znajdziecie je jako wtyczki w Chrome Web Store – czyli sklepie dla Chrome OS, odpowiedniku Google Play w Androidzie.
Wracając do zdjęć, praca na nich odbywała się naprawdę przyjemnie, podobnie miała się sytuacja przy zgrywaniu fotek z karty pamięci. Generalnie Chromebox Asusa naprawdę robił różnicę. A przypomnę, że miałem do czynienia z najsłabszym modelem. Jaka przyjemność z pracy musi płynąć przy i3, a o i7 już nie wspominając? Mmmmmmmiodzioo :D.
Słów jeszcze kilka o tym, jak Chromebox sprawuje się pod różnymi monitorami. Generalnie wszystko odbywa się bez żadnych problemów, ale podłączenie pod 50 calowy telewizor, stanowiło już całkiem niezłe wyzwanie. Chcąc wykorzystać pełną rozdzielczość 4K niestety wielkość ikonek jak i całego interfejsu Chrome OS stawało się nieznośnie małe, co widać zresztą na screenach. Nie widać natomiast tego, że w rzeczywistości obraz „uciekał” poza krawędzie ekranu i nie wszystko mogło być widoczne. Ciężko było dostosować odpowiednią rozdzielczość, chociażby dlatego, że kilka sekund po ustawieniu innej, mniejszej niż zalecana, Chromebox wracał z powrotem do domyślnej, co nie ukrywam było uciążliwe i szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego tak się działo?
Praca na tak dużym wyświetlaczu może być oczywiście bardzo wygodna, ale ja jednak wolę bardziej tradycyjne wielkości i tak przy monitorze o wielkości 21 czy 27 cali wygoda była najbardziej optymalna. I o dziwo problemy z rozdzielczością przy mniejszych przekątnych nie występowały. Być może to kwestia ustawienia samego telewizora, jednakże nie doszukałem się takowych, stąd moje spostrzeżenia i wnioski.
Jak Asus Chromebox sprawowałby się poza domem? Myślę, że to doskonałe narzędzie w niektórych firmach. W pierwszej chwili dość ciężko sobie to może wyobrazić, ale gdyby tak trochę się nad tym zastanowić, to świetna alternatywa, z wcale niemałymi możliwościami, a przede wszystkim na pierwszy rzut oka tańsza. Z tym ostatnim to oczywiście w zależności od wersji. Tak naprawdę jedynym ograniczeniem mógłby być sam system, który w niektórych branżach mógłby najzwyczajniej nie sprostać. Z pewnością Chrome OS nie nadaje się do projektowania, czy obróbki grafiki. Jeszcze nie teraz, ale w przyszłości? Kto wie. Jednak do zadań biurowych? Sprzęt idealny! Wczytywanie dokumentów, praca w chmurze, możliwość szybkiego udostępnienia swojej pracy współpracownikom – rewelacja! Chyba, że dochodzą do tego specyficzne aplikacje, ale na to również jest rozwiązanie w postaci zdalnego pulpitu. Wiele firm, udostępnia swoje narzędzia swoim współpracownikom właśnie w ten sposób. Sam na co dzień korzystam tak z kilku programów i funkcjonuje to bardzo dobrze. Myślę, że nie tylko Chromeboxy, ale także inne urządzenia z Chrome OS na pokładzie to przyszłość biurowej pracy i o ile platforma będzie się rozwijać, a sklep Chrome Web Store udostępniać będzie coraz więcej aplikacji to jestem spokojny. Zresztą już dzisiaj jest to dla mnie podstawowe narzędzie pracy i w 80-90 % mój dzień przed komputerem to czas spędzony przy Chrome OS.
PODSUMOWANIE
Asus Chromebox to bardzo dobra alternatywa dla komputera PC, szczególnie gdy na warsztat weźmiemy mocniejszą wersję, aczkolwiek trzeba zadać sobie dość istotne pytanie. Czy warto wydawać prawie 2 tys. złotych dla systemu Chrome OS? Moim zdaniem niekoniecznie. To jeszcze nie ten ten czas, ponieważ i na słabszych układach komputery, te działają wystarczająco wydajnie, by obsłużyć system operacyjny Google’a. Oczywiście znacząco poprawia to pracę chociażby na zdjęciach, która niestety kuleje, ale model, który testowałem radził sobie z nimi całkiem nieźle.
Jeśli Chromebox będzie Waszym pierwszym kontaktem z Chrome OS, to nie widzę potrzeby, by wydawać tyle oszczędności i zdecydowałbym się na słabszy, a zarazem tańszy model. Jestem przekonany, że podobnie jak ja będziecie zadowoleni. Sam – choć mam Chromebooka – zacząłem zastanawiać się nad Chromeboxem, bo pracowało mi się na nim świetnie. Asus Chromebox to moc, zamknięta w prostej i małej skrzynce, której możliwości spodobają się nawet największym maruderom.