SŁOWEM WSTĘPU
Acer to zdecydowanie najbardziej aktywny producent jeśli chodzi o dostawców Chromebooków na świecie. Co rusz wypuszcza kolejne modele, nie boi się eksperymentów i w swoim portfolio ma edycje z ekranami 11,6 cala, 13,3 cala i 15,6 cala, z procesorami Intela i z Tegrą od Nvidii, z ekranami dotykowymi i w rozdzielczościach HD oraz Full HD. Konfiguracji w wykonaniu tego producenta powstało już wiele. Czy jest więc na co ostrzyć sobie zęby? Zapraszam do recenzji, która – mam nadzieję – rozwieje część Waszych wątpliwości, bowiem na warsztat trafił do mnie 13-calowy Chromebook z Acera z Tegrą na pokładzie!
WYKONANIE
Acer Chromebook 13 (CB5-311) jest moim zdaniem jednym z najmniej atrakcyjnych pod względem wyglądu Chromebooków. Może, gdybym miał możliwość zobaczenia wersji czarnej, to byłoby lepiej? To oczywiście dość indywidualne odczucia, ale wynikają z tego, że na różnych targach miałem okazję widzieć niemal już wszystkie Chromebooki i ten w tym zestawieniu wypada najgorzej.
Nie oznacza to, że Wam się nie będzie podobał. Bo kluczowych jest tutaj zdecydowanie więcej punktów niż dylematy estetyczne. Dla mnie jednak grają one istotną rolę, więc nie umiem ich przemilczeć. Niemniej dużą zaletą Acer Chromebooka 13 jest rodzaj materiału, z którego został wykonany.
Otrzymujemy zatem urządzenie opakowane w matowe body, dzięki któremu nie zbiera właściwie żadnych widocznych mechanicznych skaz. Pomimo wielokrotnego przewożenia Chromebooka 13 od Acera w plecaku, w dedykowanej kieszeni dla laptopa, nie zauważyłem po tych kilku tygodniach testów żadnych specjalnych rys, czy zabrudzeń. Jeśli te ostatnie się pojawią, to usuwanie ich idzie ekspresowo przy użyciu wilgotnej szmatki. Podobnie – nie ma mowy o odciskach palców i smugach z tego tytułu. Aby je pozostawić trzeba się mocno postarać. Mój Asus Chromebook C200 nie może się tym pochwalić, bo łapie natychmiast każde palcowanie.
Samo tworzywo jest dość solidne i trwałe. Chromebook 13 w żadnym razie się nie ugina pod naciskiem, jest sztywny i przyjemny w fizycznym odbiorze, kiedy opieramy na nim nadgarstki wstukując kilometry tekstu.
Zdecydowanie dominuje dość jałowe wzornictwo. Daleko mu do czystego designu, minimalizmu w dobrym tego słowa znaczeniu oraz przyjemnej dla oka estetyki. Biel z powodu matowości jest dość smutna, lekko szarawa. Nie spotkałem ani jednej osoby, która z zainteresowaniem zapytałaby mnie, co to za urządzenie? Nawet wśród znajomych.
Właściwie zamiast słowa minimalizm powinienem napisać oszczędny i ubogi wzorniczo, a przy tym wyglądający trochę laboratoryjnie. Patrząc na całą serię tych Chromebooków Acera mam takie odczucia, jakby ten notebook nadawał się do pracy w fabryce przy stanowisku inżynieryjnym. Można to odczytywać jako zaletę, ale mnie to nie ujmuje. Może niepotrzebnie tak się nad tym wyglądem rozwodzę, ale traktuję Chromebooki znacznie bardziej intymnie niż inne komputery tego typu, a rzeczony model jest w końcu dostępny na rynku detalicznym. Myślę, że fani MacBooków Air powinni mnie zrozumieć ;).
Całość jest więc dość kanciasta, chociaż przy bliższym oglądzie pojawia się sporo miłych dla oka zaokrągleń, ale mimo wszystko bardzo stonowanych. Dobrze, że umieszczono na belce pomiędzy zawiasami diody informujące o stanie baterii i uruchomieniu Chromebooka 13, bo np. mój Asus C200 informuje mnie o rozładowanej baterii diodą na lewym boku, co jest moim zdaniem całkowicie nietrafionym rozwiązaniem, zatem Acer zbiera za to spory plus.
Płynny spad od touchpada ku wyspowemu układowi klawiatury, duży gładzik (swoją drogą nieznośnie głośny przy kliku) oraz sporo miejsca – to zasadnicza cecha Acer Chromebooka CB5-311, kiedy już podniesiemy pokrywę. Na spodzie są za to dwa przyjemne głośniki i to właściwie jedyne otwarte miejsce szczelnej konstrukcji. Nie ma żadnych wiatraków, zatem urządzenie pracuje cały czas bez najmniejszego szelestu.
Po bokach, od spodu notebook nabiera ładnych zaokrągleń, ale obecność portów i slotów podkreślona jest ich kanciastym wyeksponowaniem. Przyznam, że dość jest to irytujące i strasznie pretensjonalne. Trochę to wzornictwo pomieszane z poplątanym. Na szczęście ten Chromebook Acera ma tylko 18mm grubości i waży 1,5 kg. Jest więc bardzo wygodny w transporcie, lekki i przyjemny, kiedy trzeba się szybko przemieszczać.
HARDWARE, WYDAJNOŚĆ, KOMUNIKACJA
13-calowy Chromebook od Acera nie jest jakoś szczególnie wyposażony w podzespoły. Właściwie żaden komputer z Chrome OS nie ma się czym szczególnym pochwalić, ale rozstaw portów jest tutaj trochę nieprzemyślany. Na prawym boku mamy wejście/wyjście na słuchawki i mikrofon w jednym, a tuż obok maleńkie, okrągłe gniazdko na wtyczkę zasilacza.
Zaraz za nim jest otwór, który… no właśnie – służy do przypięcia linką Chromebooka, tyle że nie ma tam dostępu pod obudowę, a jedynie jest opcja zrobienia przeplotu. Nie mam pojęcia, kto zaprojektował tak kiepskie rozwiązanie? Może na świecie inaczej przypina się laptopy do biurek, aniżeli poprzez wejście typu Kensington Lock(?), które i tak jest dla tego rozwiązania za szerokie! Najbardziej przypomina to otwór na przeplot dla zwykłej smyczki…
Bok lewy – również na końcu długości notebooka – posiada slot na karty SD, który nie otrzymał żadnej zaślepki… Mój Asus Chromebook C200 również był jej pozbawiony, czego zupełnie nie rozumiem i zarazem nie lubię, chociaż przy tej wielkości pamięci wewnętrznej, którą otrzymujemy w standardzie, aż się prosi, aby umieścić tam swoją kartę SD na stałe.
Minusem jest jednak, że strasznie ciężko włożyć ją do tego Chromebooka bez podniesienia całego laptopa, z powodu głębokiego osadzenia. Na szczęście nie brakuje przy umieszczaniu karty charakterystycznego kliknięcia (czym nie mógł pochwalić się np. Samsung Chromebook series 3 (XE303C12), z którego dodatkowo karta wystawała. W Asus Chromebooku C200 wychodzi poza obudowę dosłownie minimalnie, za to w testowanym Acerze siedzi idealnie – równo z obudową. Blisko narożnika producent umieścił pierwszy port USB 3.0.
… drugi znajduje się na tylnej ściance wraz z portem HDMI. I cóż, właściwie to wszystko – nie licząc frontowej kamerki nad ekranem po podniesieniu pokrywy. Na przodzie też zupełnie niczego nie ma, niemniej Acer nie był tak skąpy, jak Asus, który w Chromebooku C200 w standardzie 3.0 oddał tylko jeden port. Tutaj są dwa.
Co zatem siedzi w środku? Na dane przeznaczono 32 GB przestrzeni. Jest też tańsza wersja z opcją 16 GB. Pamięć operacyjna to 4 GB (jest też wersja 2 GB), a sercem Acer Chromebooka 13 jest Nvidia Tegra K1. Nie będę Was oszukiwał – pamiętam, jak na jednym z materiałów promocyjnych zestawiono ten model z moim Asusem C200 i Acer z tym układem obliczeniowym nie pozostawiał złudzeń, kto tu rządzi.
Specyfikacja testowanego Acera Chromebooka 13 CB5-311 | |
Procesor | Nvidia Tegra K1 |
Ekran i Grafika | 13,3-cala, rozdzielczość 1366×768 px, proporcje 16:9 |
RAM i pamięć wewnętrzna | 4GB RAM, pamięć na dane 32 GB SSD, |
Porty | 2xUSB 3.0, 1 x COMBO audio jack; 1 x HDMI 1 x czytnik kart pamięci SD 1 x gniazdo ładowarki |
Bateria | Maks. do 13 h na jednym ładowaniu |
Audio | Wbudowane dwa głośniki i mikrofon |
Łączność | Dwupasmowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n; Bluetooth 4.0, |
Cóż, w praktyce rzeczywiście zauważalnie jest ten laptop szybszy od Asusa C200 z procesorem Intela. Wychodzi więc jasno na to, że jednak Tegra robi swoje. W większości zadań nie jest to jakoś szczególnie odczuwalne, bo kilka sekund różnicy przy otwieraniu Docsów nie jest dla mnie wielkim problemem, na którym koncentrowałbym uwagę, bo dzieje się to wszystko i tak dość szybko, bez względu na edycję Chromebooka.
Ale za to obsługa zdjęć. Nawet tych bardzo dużych – z pamięci wewnętrznej lub podłączonego zewnętrznego dysku – to już miazga. Acer Chromebook 13 wprawdzie nie wczytuje z podglądem za jednym kliknięciem całej ściany fotek, ale potrzebuje do tego może z dwóch sekund? I to nie koniec. Przy otwieraniu zdjęć, układaniu ich w domyślnym podglądzie np. w pokaz slajdów, przełączanie się pomiędzy pełnym ekranem, szybkie przeskakiwanie od jednej fotografii do drugiej – wszystko to dzieje się właściwie natychmiast. Nie, nie przesadzam. Pod tym względem Asus ma sporo do nadrobienia.
Druga rzecz, to również zdecydowanie dużo lepsze radzenie sobie z filmami w rozdzielczości Full HD. Kiedy coś oglądałem, i przełączałem się na lepszy standard obrazu, cały proces przebiegał tak szybko i sprawnie, że w życiu nie pomyślałbym, że mam pod ręką Chromebooka!
Nie szczędziłem pochwał swojemu Chromebookowi w czasie recenzji, ale tutaj jest jeszcze wyborniej, jeszcze szybciej, jeszcze mocniej! Model od Acera rzeczywiście pędzi i potrafi oddać nam całkiem przyjemne wrażenia z użytkowania, a co istotne – lepiej radzi sobie z multimedialnymi zastosowaniami.
Pozostałe wyposażenie również wypada dość dobrze, ale nadal tak samo standardowo, jak w pozostałych Chromebookach konkurencji. Jest więc dwupasmowa łączność WiFi w standardzie 802.11 a/b/g/n/ac – chociaż troszkę się tutaj zawiodłem, bowiem po wybudzeniu Chromebook 13 potrzebował kilku chwil na wznowienie pracy z siecią – a także Bluetooth 4.0, aczkolwiek dużym zaskoczeniem był też dla mnie – pomimo wcześniejszego powiązania – całkowity brak współpracy z moim LG Nexusem 5. Oczywiście oprogramowanie posiadałem aktualne (Chrome OS musi być co najmniej w wersji 40., jeśli chcemy stworzyć zaufane urządzenie), ale wszelkie próby połączenia Chromebooka ze smartfonem przez Bluetooth spełzły na niczym.
KLAWIATURA I TOUCHPAD W ACER CHROMEBOOKU 13 CB5-311
Jak do tej pory nie spotkałem w żadnym razie absolutnie ani jednej klawiatury przygotowanej dla Chromebooka, która byłaby niewygodna. Nie inaczej jest w przypadku notebooka z Chrome OS, którego dostarcza Acer. Z powodu większych gabarytów 13-calowego urządzenia, automatycznie urosła przestrzeń po podniesieniu pokrywy, gdzie spokojnie możemy ułożyć nadgarstki i płynąć po klawiszach wpisując teksty. Cały proces jest tak przyjemny, że tylko osobiste wypróbowanie może w pełni pokazać potencjał chromebookowej klawiatury!
Myślę, że warto tutaj też dodać, że skok klawiszy jest nieco twardszy niż ten znany z Asusa C200, nie jest z tym źle, toteż głośność uderzania w przyciski jest tłumiona przez obudowę. Zwracam na to uwagę, bo często pracuję do późna i w kompletnej ciszy dobrze wychwytuje się wszelkie niuanse, a nadmierne stukanie może być irytujące. Tutaj jest wszystko w porządku!
Ale najważniejsze zadanie stojące przede mną w tym miejscu, to adekwatne scharakteryzowanie, jaki panuje układ klawiszy, bo różni się on znacznie od tego, do czego przyzwyczailiśmy się pracując np. z Windowsem. Otóż górny szereg przycisków funkcyjnych od F1 do F12 został zastąpiony charakterystycznymi rozwiązaniami odpowiedzialnymi za poszczególne akcje w systemie Chrome OS.
I takim oto sposobem ostał się wyłącznie ESC, a zaraz obok niego znalazły się dwie strzałki kierunkowe, które mają ułatwiać nawigację pomiędzy stronami internetowymi, następnie mamy przycisk odświeżania strony, później otwierania okna w pełnym ekranie, dalej podglądu otwartych aplikacji, w końcu regulacji jasności, dźwięku oraz włącznik.
Zniknęły też klawisze z logotypem Windows, nie ma CapsLOCK-a (chociaż można włączyć go kombinacją klawiszy), zamiast którego jest przycisk szukania oznaczony ikoną lupki. Zapewniam, że można bez niego żyć ;).
Natomiast jest jeszcze trochę więcej zmian, które mogą już być upierdliwe. Ja już się całkowicie przestawiłem na nowe sposoby zarządzania wprowadzanym tekstem, ale daję głowę, że będziecie pod nosem narzekać na brak Delete, Home, Page Up, Page Down, End, Pint Screen etc. Oczywiście w Chrome OS stosując odpowiednie kombinacje klawiszy można wywołać adekwatne akcje, ale mimo wszystko Delete, Home oraz End były i są nadal przeze mnie najczęściej używane, stąd oczekiwałbym ich powrotu, aniżeli uczenia się układów zastępczych.
Skróty klawiaturowe w Chromebooku: | |
Kombinacja klawiszy | Działa jak klawisz: |
Alt+Backspace | Delete |
Alt i strzałkę w górę | Page Up |
Alt i strzałkę w dół | Page Down |
Ctrl+Alt i strzałkę w górę | Home |
Ctrl+Alt i strzałkę w dół | End |
Gładzik jest dość dużych rozmiarów, przypisano mu również różne funkcje, ale w Chrome OS nie jest powszechny prawy klik, zatem płytka dotykowa ugina się cała i służy jako pojedynczy przycisk. Najlepiej jednak sprawdza się zwyczajne tapanie. Odpowiadają za to dwa względy – po pierwsze mimo wszystko najlepiej ugina się gładzik tam, gdzie standardowo były przyciski lewy-prawy; po drugie jak już to robi, to strasznie głośno. Zupełnie nie chce się z tego korzystać, natomiast tapanie jest szybkie, skuteczne i nie przeszkadza uporczywym klikaniem ;).
Poruszając dwoma palcami po touchpadzie możemy przewijać strony w orientacji góra-dół, a przełączać się pomiędzy oknami poprzez przeciągnięcie trzema palcami w kierunkach prawo-lewo. Wygoda i prostota, duża przestrzeń dotykowa, wszystko to pozytywnie wpływa na intuicyjną i szybką pracę.
EKRAN W ACER CHROMEBOOKU 13 CB5-311
Ekran… hmm… Cóż, nie broni się. Zupełnie. Czuję to już coraz mocniej, że jednak to jeden z najistotniejszych komponentów każdego Chromebooka i nie powinni producenci na nich oszczędzać. A spinają kasę strasznie, bowiem to, co oferuje Acer Chromebook 13 CB5-311, to spory zawód.
Żeby była jasność – w Asus Chromebooku C200 też nie ma cudów, podobnie napisał o swoim Chromebooku 2 od Samsunga Krzysztof Bojarczuk, ale tutaj w Acerze naprawdę jest kiepsko. Może czuć to bardziej, bo przekątna jest większa, a rozdzielczość ta sama?
Naszym oczom oddano bowiem 13,3-calową, matową matrycę HD z rozdzielczością 1366×768 pikseli, która niestety, ale nie charakteryzuje się zbyt dobrymi kątami widzenia. Brakuje głębi koloru, jasność jest dość umiarkowana nawet na najwyższym poziomie, a czytelność w jasnym słońcu może nie wypada tragicznie, ale jednak liczyłem na lepszy efekt…
W konsekwencji ciemniejsze kolory są bardzo jałowe, np. na dedykowanej tapecie, gdzie widzimy łódź na jeziorze na tle rozgwieżdżonego nieba, to granat na drugim planie wypada mdło i bez wigoru, a im bardziej odchylacie – do przodu lub do tyłu – ekran, to od narożników całość się rozjaśnia, to ściemnia... Nie chcę pisać, że to całkowita katastrofa, ale dawno nie widziałem tak słabej matrycy.
Jej jedyna sensowna przewaga to fakt, że jest matowa, tyle z mojej strony w temacie.
SYSTEM CHROME OS W ACER CHROMEBOOKU 13 CB5-311
System operacyjny, pod którym pracuje każdy Chromebook, to Chrome OS, którego linuksowe jądro jest podstawą, na której zasadza się cała idea przeglądarkowego założenia, które przyświeca całej platformie. W związku z tym otrzymujemy dość prosty system. Należy wziąć sobie te słowa do serca.
Jeśli lubicie cienie, efekty przejść, zanikania i inne cuda, to w Chrome OS musicie o nich zapomnieć. Wszystko jest tutaj szare i mało efektowne, aczkolwiek już we wczesnych wersjach developerskich pojawia się coraz więcej estetyki Material Design znanej z Androida Lollipop.
Na pulpicie można ustawić tapetę, przenieść pasek z aplikacjami, który tutaj nazywa się Półką na jeden z boków, czy włączyć jej opcję autoukrywania, ale zasadniczo w tym punkcie kończą się możliwości personalizacyjne interfejsu. I taka oszczędność panuje właściwie w każdym miejscu systemu.
Najbardziej potrzebne ustawienia są dostępne (zależnie od ułożenia Półki, przyjmijmy więc, że umieszczona jest klasycznie, wzdłuż dolnej krawędzi ekranu) w prawym dolnym narożniku Półki, tam gdzie jest zegar i Wasz awatar. Z tego miejsca wyłączymy Chromebooka, uruchomimy Bluetooth, połączymy się z siecią WiFi, wyregulujemy głośność, zmienimy język, podejrzymy stan baterii etc.
W tym miejscu można również przejść do bardziej szczegółowych ustawień systemu, ale są one naprawdę bardzo podstawowe, aczkolwiek myślę, że w zupełności wystarczające. Skoro korzeniem systemu jest przeglądarka internetowa Chrome, toteż zaawansowane ustawienia wyświetlają się analogicznie, jak w jej windowsowej wersji, tyle że zakładka, która się uruchomi jest znacznie bardziej rozbudowana.
Warto też zauważyć, że w Chrome OS większość aplikacji uruchamia się właśnie w zakładkach Chrome’a, toteż pracuje się w dużej mierze na konkretnych kartach. Jest to dość wygodne, ale sprawia, że nagle inaczej patrzymy na przeglądarkę internetową, którą do tej pory wykorzystywaliśmy raczej do konsumowania treści. Tutaj – w Chrome OS – jest ona fundamentem każdej naszej aktywności.
Aplikacje są z kolei umieszczone w lewym dolnym narożniku Półki i ukryte pod symbolem kwadratu, na który składa się dziewięć małych kwadracików. Kiedy w niego klikniemy – otwiera się prostokątne menu, rozbudowane w miarę, jak mamy wiele apek dodanych do naszego Chromebooka.
Co ważne i warte podkreślenia – nie da się w Chromebooku w tradycyjny sposób niczego zainstalować. Jeśli do tej pory korzystaliście z jakiegoś ulubionego odtwarzacza muzyki i liczycie, że pobierzecie go oraz uruchomicie w Chrome OS, to możecie o tym zapomnieć.
Pojawiło się wprawdzie trochę aplikacji, które są instalowalne, ale całkowicie inaczej to wygląda, niż w przypadku klasycznego systemu Windows. Każdy program dodawany jest na zasadzie wtyczek lub rozszerzeń przeglądarki Chrome, ale nie wszystkie działające pod systemem Microsoftu będą kompatybilne z platformą Google. Jest kilka takich wyjątków, jak np. wyścigi Need For Speed, które można na Windowsie w Chrome uruchomić (pobierając oczywiście z Chrome Web Store), ale tutaj na Acer Chromenbooku 13 jest to niemożliwe, bo wiąże się ze ściągnięciem pliku rozruchowego, który trzeba zainstalować. W tej sytuacji jest to nie do wykonania.
Osobna sprawa, że nie wszystkie aplikacje napisane pod procesory Intela zadziałają na układach typu ARM. Pod tym względem Nvidia Tegra K1 nie do końca usatysfakcjonuje tych, którzy się na nią zdecydowali, ale niekompatybilnych apek jest naprawdę niewiele. Sam mając Samsunga Series 3 z Exynosem, bodaj ani razu nie trafiłem na nic, co byłoby niezgodne z moim sprzętem.
Wszystkie aplikacje znajdziecie w Sklepie Chrome Web Store, który coraz częściej wyposażany jest w odpowiedniki programów znanych z Androida, tak aby mieć do swoich plików i ulubionych rozwiązań dostęp z każdej platformy, w tym na Chromebooku. Do takich rozwiązań należy np. Evernote, Any.Do, Writebox czy Pocket.
W Chrome Web Store podzielono aplikacje na takie, które pracują bez połączenia z Internetem, a także te, które dają się zainstalować w Chromebooku, ale zasadniczo do wygodnej pracy łączność z siecią to podstawa. Nie aż tak wymagana, można bowiem np. w Docsach tworzyć dokumenty tekstowe czy arkusze, a nasza praca nie przepadnie, bowiem po połączeniu z Internetem automatycznie zsynchronizują się wszystkie dane. Niemniej Chromebook to notebook stworzony do pracy online, więc warto przed zakupem o tym pamiętać.
Oczywiście chyba już każdy z nas ma komputer przede wszystkim do tego, że 80 proc. rzeczy wykonuje w sieci. Z takiego założenia też wychodzi Google – a jeśli do naszych głównych aktywności należy spędzanie czasu w sieciach społecznościowych, pisanie i odbieranie maili, używanie webowych aplikacji, to wówczas nie potrzebujemy drogiego komputera z wodotryskami. Chromebook od Acera jest dobrą odpowiedzią na takie formy komputerowych działań.
PERYFERIA I ACER CHROMEBOOK 13 CB5-311
Skoro nie można zainstalować niczego na Chromebooku, to mogą pojawić się problemy z niektórymi peryferiami. Należą do nich przede wszystkim drukarki. Jeśli nie posiadacie takiej, która jest usieciowiona lub jakiegoś hosta dla niej w postaci komputera z Windoswem, Internetem i połączeniem z nim, to możecie zapomnieć o drukowaniu. Żadnych sterowników nie można dodać, wszystko odbywa się przez sieć.
Biorąc jednak pod uwagę dostępne dziś modele, właściwie wszystkie wyposażone są w łączność z Internetem, więc wielkim dramatem nie powinno to być, natomiast będąc studentką lub studentem, czasami możecie być w sytuacji, że trzeba będzie wydrukować jakiś projekt od ręki, a drukarka którą chcecie do tego wykorzystać nie jest usieciowiona. Wiem, że są jeszcze punkty ksero etc., ale chodzi tutaj o praktyczność wykorzystania Chromebooka do tak prozaicznej czynności, jak druk. Jeśli więc nie będzie w pobliżu odpowiedniego sprzętu, nici z tego.
Zupełnie inaczej sprawa ma się np. z projektorami. Te dzięki kablowi (do nabycia osobno) i złączu HDMI, w który Acer Chromebook 13 jest wyposażony, nie będą stanowiły dla Was żadnego problemu przy podłączaniu i wykorzystywaniu w swojej pracy. Szerzej pisałem o tym w TYM miejscu. Z małym, lekkim, poręcznym i wydajnym Chromebookiem, np. przenośny projektor, to potężne narzędzie prezentacyjne, które idealnie sprawdzi się w czasie podróży służbowych.
Chromebooki radzą sobie również z modemami internetowymi 3G/4G, które możecie nabyć u jednego z kilku operatorów telefonii komórkowej. Modem natychmiast jest odpowiednio rozpoznawany przez system Chrome OS, a konfigurowanie łączności odbywa się prosto i bez żadnych trudności. Dużym plusem jest również bezproblemowa praca z kartami Aero 2 dającymi dostęp do darmowego Internetu. I ten temat szerzej opisałem TUTAJ.
A co z dyskami przenośnymi lub klasycznymi pendrive? I tutaj nie ma z nimi kłopotów. Cokolwiek podłączycie, natychmiast zostanie odpowiednio rozpoznane, bez instalowania sterowników, oprogramowania itp.
GŁOŚNIKI I APARAT W ACER CHROMEBOOKU 13 CB5-311
Przyznam Wam, że Acer Chromebook 13 zaskoczył mnie – podobnie, jak Asus Chromebook C200 – całkiem niezłą jakością dźwięku. Oczywiście mamy tutaj notebooka, więc trudno oczekiwać wspaniałych doznań muzycznych, ale nie ukrywam, że głośność, czystość dźwięku – szczególnie w wyższych partiach – pozostawały na bardzo przyjemnym poziomie, nawet przy maksymalnej głośności.
Głośniki są umieszczone na spodzie obudowy – jeden z prawej, drugi – z lewej strony. Jeśli będziecie pracować z Acer Chromebookiem 13 na kolanach może się zdarzyć, że niestety, ale zasłonicie je. Natomiast, kiedy komputer stoi na biurku idealnie sprawdzi się jako tło muzyczne przy wykonywaniu innych prac, które niekoniecznie muszą odbywać się przed ekranem komputera.
Kamerka to aparat VGA. Nie ma się co po nim spodziewać rewelacji, ale na plus zasługuje fakt, że jest mała i nie tak inwazyjna wizualne, jak w Asus Chromebooku C200. Swoją drogą już się do niej przyzwyczaiłem, ale bardziej subtelne rozwiązania są zdecydowanie bardziej pożądane, aniżeli pretensjonalne realizacje. Kamerka znalazła się oczywiście na środku ramki, powyżej ekranu. Obok niej jest dioda sygnalizująca, że aparat jest włączony, a kilka centymetrów dalej jest minimalny otwór na mikrofon.
W praktyce wypadają bardzo pozytywnie, obraz jest dobrej jakości, a rozmowa przebiega na przyzwoitym poziomie. Jesteśmy słyszalni i sami wszystko słyszymy.
BATERIA I TEMPERATURA W ACER CHROMEBOOKU 13 CB5-311
Słuchajcie – Acer Chromebook 13 to notebook, który ani się nie przegrzewa, bo jest właściwie całkowicie zimny, nawet po wielogodzinnej pracy, ani też nie zawodzi na jednym ładowaniu baterii. Producent deklaruje, że może po odłączeniu od ładowarki działać do 13 h. U mnie w praktyce wychodziło mocne 10-11 h. Uważam to za rewelacyjny wynik i właściwie zbliżony do tego, co mam w Asusie C200. Całodzienna praca bez myślenia o gniazdku elektrycznym to fakt, a nie deklaracja!
Na plus zasługuje również bardzo szybkie ładowanie, które trwa ok. 2,5 h. Dzięki temu możecie mieć pewność, że nawet, jeśli pojawi się zapotrzebowanie na prąd, to w krótkim czasie doprowadzicie Acer Chromebooka 13 do dalszej, mobilnej używalności.
PODSUMOWANIE
Acer Chromebook 13 CB5-311 nie jest moim pierwszym Chromebookiem, mam więc dość dobre porównanie, jak wypada na tle konkurencji. I cóż, muszę przyznać, że jest całkiem nieźle. Praca z systemem Chrome OS stoi na wysokim poziomie i niewątpliwie pod tym względem wydanych 1399 zł, które dziś za tą wersję trzeba zapłacić żałować nie będziecie.
Ale, kiedy piszę jakiekolwiek podsumowanie, lubię odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście sam chciałbym taki sprzęt kupić? Odpowiem przekornie – tak, jeśli chodzi o wydajność; nie – jeśli miałbym się kierować względami estetycznymi i funkcjonalnymi.
Jako osoba zdecydowanie bardziej mobilna niż stacjonarna, dostrzegłem trochę wad wynikających z wielkości Chromebooka 13 od Acera, który pomimo swojej smukłości oraz lekkości nie wszędzie daje się łatwo obsługiwać, bo jednak 13,3-calowy panel, ramki etc. poszerzają znacznie całe urządzenie.
W zamian dostajemy oczywiście większy obszar roboczy, rewelacyjną klawiaturę, po której można pisać nawet z zamkniętymi oczami, duży gładzik, po którym świetnie nawiguje się palcami, a także kapitalną baterię, która zagwarantuje wiele, wiele godzin zabawy.
Niestety sprzęt okupiony jest kilkoma istotnymi wadami, które mogą być dla wielu z Was nie do przyjęcia. Otóż największą z nich jest wyświetlacz, który po prostu wypada bardzo słabo. Trudno nie dostrzec, że jednak przegrywa w zderzeniu z konkurencją. Mało praktycznie rozmieszczono też porty, a żeby dostać się do slotu kart SD, trzeba każdorazowo podnosić laptopa.
Pamiętajcie też, że ten Chromebook pracuje na systemie Chrome OS, a zastosowana architektura procesora – pomimo świetnej wydajności – nie wspiera wszystkich standardów aplikacji i gier, które znajdują się w Chrome Web Store. Nie jest to wielki dramat, ale kilka pozycji mogących być dla Was kluczowymi, nie będzie działać.
Niewątpliwie Acer Chromebook 13 CB5-311 jest świetnie przygotowany do pracy w Internecie oraz z dokumentami biurowymi. Dobrze obsługuje się na nim wybrane multimedia, takie jak proste gry do znalezienia w dedykowanym sklepie, czy filmy, ale nie wszystkie standardy są obsługiwane, zatem nie każdy obraz będzie można zobaczyć. Na pewno odczujecie w tym przypadku brak wsparcia dla wtyczek typu Vividas czy Silverlight, a więc podstawę działania wielu serwisów VOD.
Rozumiem, że nie wszyscy muszą się czuć przekonani do wydawania 1399 zł za Chromebooka, który mimo wszystko ma trochę ograniczeń. Ja nie trafiam na zbyt wiele, bo nauczyłem się żyć z tym systemem, ale są zadania, których nadal wygodnie nie da się zrobić bez asysty Windowsa. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż to niezły sprzęt dla rozwiązań edukacyjnych, chmurowych oraz mobilnych, dzięki czemu – będąc on- lub offline – i tak będziemy w stanie zrealizować postawione sobie z tym urządzeniem cele.