Choć korzenie technologii ubieralnych sięgają lat 80., kiedy wymyślono pierwszy zegarek z kalkulatorem (w dzieciństwie chciał je mieć chyba każdy), to nie będzie sporym nadużyciem jeśli napiszę, że to wciąż rozwijająca się i nabierająca pędu dziedzina elektroniki. W Polsce smartwatche, już nie mówiąc o innych elementach inteligentnej biżuterii, to tym bardziej temat raczkujący, choć nie da się ukryć, że zainteresowanie nimi rośnie. W związku z tym wciąż wymyślane są nowe koncepcje, jak poszerzyć ich funkcjonalność. Już dziś z nadgarstka zrobimy zdjęcie, odbierzemy maila czy sprawdzimy rozkład jazdy i pogodę. Ot, właściwie standard.
Na szczęście jednak twórcy nie zamykają się w sztywnych ramach kopiowania usług znanych ze smartfonów i tabletów, i nie tylko wymyślają sposoby na ułatwienie życia, co wręcz jego uratowanie. A z pewnością zwiększenia na to szansy. W niniejszym tekście, zainspirowanym wpisem z oficjalnej strony Intela, chciałbym przybliżyć Wam kilka z tych urządzeń.
W Stanach Zjednoczonych od lat 60. XX w. istnieje koncepcja straży sąsiedzkiej. Może funkcjonować jako samoistna grupa lub stanowić segment działalności stowarzyszenia. Idea jest prosta – obywatele patrolują ulice i w momencie popełniania przestępstwa lub zaobserwowania podejrzanych zachowań, informują stosowne służby. Pomysł prosty, genialny, choć niosący ze sobą pewną dozę niebezpieczeństwa. Dwie Polki (studentki z Krakowa i Wrocławia: Izabela Płokita i Anna Mendal), które w 2013 zdobyły drugie miejsce w konkursie Ericssona na rozwiązanie ułatwiające życie w mieście, postanowiły przenieść tę ideę wprost na urządzenia mobilne.
Za pomocą aplikacji możemy przesłać zgłoszenie aktu wandalizmu, kradzieży, wszelkich rodzajów przemocy itp. do innych użytkowników aplikacji wraz z opisem zdarzenia i naszą lokalizacją. Równolegle sygnał zaalarmuje również policję. Na plus trzeba zaliczyć próbę zaszczepienia szczytnej idei na rodzimy grunt. Dziewczyny z Girlpower sugerują, że oprogramowanie może być przydatne w rejonie akademików i miasteczek studenckich, gdzie kwitnie nocne życie. W założeniu ma to zachęcić ludzi do organizowania się przeciwko działaniom o zabarwieniu kryminalnym.
Choć nie sposób nie docenić pomysłu, ja jednak jestem nieco mniej optymistycznie do niego nastawiony. Po pierwsze – każda osoba musi mieć aplikację zainstalowaną na swoim urządzeniu. Niby nic wielkiego, ale mam wrażenie, że bez dużej kampanii społeczno-promocyjno-informacyjnej to po prostu nie wyjdzie. Po drugie – nie było nigdzie wzmianki o tym, czy konieczne będzie posiadanie pakietu danych czy istnieje możliwość przesłania SMS-a, a wiadomo że nie każdy ma stały dostęp do Internetu, w telefonie. I po trzecie – aplikacja ta daje pole do popisu rozmaitym żartownisiom i możliwość fałszywych zgłoszeń. Byłoby to oczywiście głupotą w związku z namierzaniem lokalizacji, ale nie można wykluczyć takich przypadków.
OK – tyle aplikacja, a co z urządzeniami? W tych również można wybierać. Na pierwszy ogień idzie Amrita Personal Safety System – inteligentna biżuteria, która po wciśnięciu wyśle SMS lub wiadomość głosową do rodziny i na policję. Z kolei naszyjniki i bransoletki Artemis, firmy Sense6 udowadniają, że zaawansowana technologia nie musi wyglądać jak futurystyczne dziwadło, ale prezentować się z klasą.
Z wiadomych względów – przykładowo atak z tyłu – nie zawsze będziemy w stanie wcisnąć przycisk. Genialni inżynierzy poradzili sobie również i z tym problemem. Spinka First Sign z wbudowanym akcelerometrem i żyroskopem wykrywa upadek na ziemię. Wtedy też włącza się mikrofon i wołanie o pomoc jest przesyłane prosto na policję. Tutaj mam jednak pewne obawy – co jeśli osoba zostanie niechcący potrącona, w nieszczęśliwy sposób zakończony upadkiem? Kolejne fałszywe zgłoszenie w drodze. Dodatkowo – biżuteria Artemis i First Sign działają jedynie w Stanach Zjednoczonych.
„Hitem” dla mnie jest biustonosz opracowany przez trójkę studentów z Uniwersytetu SRM w Chennai, który po wykryciu nacisku poraża napastnika prądem o napięciu 3800kV oraz, a jakżeby inaczej – wysyła SMS na policję. Pomijając oczywistą kwestię zabezpieczenia ofiary przed przypadkowym wpadnięciem we własne sidła, mnie zastanawia jeszcze jedna rzecz – co jeśli kobieta zapomni wyłączyć biustonosz w momencie spotkania z ukochanym? Obawiam się, że mogłoby to być porażająco złe doświadczenie dla obu stron ;)
Innym urządzeniem z kategorii ratujących życie, choć w nieco inny sposób jest The SEAL, który monitoruje i wykrywa zagrożenie utonięciem. W przypadku jakiegokolwiek ryzyka, wysyłany jest alarm do innych pływaków, ratowników oraz właściciela basenu. Tutaj jednakże problemem jest bardzo wysoka cena – 249 dolarów za wersję podstawową z dwoma bransoletkami to naprawdę sporo. Choć z drugiej strony – czy wyceniamy własne życie jedynie na 800 złotych?
Jak napisałem wcześniej – cieszę się, że technologia kojarzona raczej z rozrywką i pracą, jest również wykorzystywana do wyższych celów. Jasne – wiele rozwiązań na chwilę obecną jest albo mało praktycznych, albo wymagających dopracowania. Jednak właśnie na udoskonalaniu polega postęp i wierzę, że w przyszłości dostaniemy jeszcze bardziej inteligentne zabawki, które ze stuprocentową skutecznością będą alarmować o zagrożeniu życia. Być może nawet bez potrzeby fizycznej ingerencji z naszej strony.
Źródło, foto: intel