Doniesienia o Samsungu Galaxy S8 pojawiają się z co raz większą częstotliwością i to już ten czas na plotki-ploteczki, ale to także dobra okazja, by trochę odwrócić uwagę od problemów z Note 7. Nie przepadam ogólnie za tego typu przeciekami, jaraniem się tym, co dany produkt będzie miał lub nie. I choć tak wygląda technologiczna rzeczywistość i od tego nie da się uciec, to jednak zawsze staram się mieć takie informacje na dystans. Tym razem informacje o Galaxy S8 skłoniły mnie do zupełnie innej refleksji.
Po co ten pośpiech?
Wśród informacji o tym, że nadchodzący flagowiec nie ma mieć gniazda 3,5 mm na słuchawki, czy rezygnacja z wersji flat na rzecz dwóch modeli z zaokrąglonym ekranem, przewija się jedna rzecz: ma być przyspieszona premiera. Oczywiście nie są to oficjalne informacje i nie wiadomo, kiedy flagowiec zadebiutuje, ale takie sugestie już zdążyły się przewinąć przez sieć. Z jednej strony rozumiem. Problemy Galaxy Note 7 to jeden z największych kryzysów Samsunga i choć firma nie schowała głowy w piasek i szybko uruchomiła program wymian oraz wycofała z telefon ze sprzedaży – przynajmniej do momentu wyjaśnienia sprawy. Tak naprawdę pomimo początkowych dobrych recenzji i opinii, problemy z bateriami wywołały duże wątpliwości i nie ma mowy o takim sukcesie, jaki się zapowiadał. Samsung liczy straty, a ja zastanawiam się, czy południowokoreański producent w ogóle nie zrezygnuje ze sprzedaży Note’a 7, choć to byłaby już sromotna klęska.
W obliczu tych faktów, szybkie wypuszczenie Galaxy S8, jest stosunkowo dobrym posunięciem. Potencjalny sukces, miałby szybko zmazać plamę, ale… czy naprawdę warto przyspieszać premierę? Chyba mimo wszystko wolałbym, aby Samsung wręcz ją opóźnił o kilka tygodni, tak by produkt był dopracowany, ale przede wszystkim bezpieczny, tak by nie było powtórki z historii. Skąd się bowiem wziął problem Galaxy Note 7? Moim zdaniem m.in. właśnie z pośpiechu. Takie problemy się zdarzają, to w końcu elektronika, która jest zawodna, ale można poświęcić różnym aspektom produktu więcej czasu tak, by tego typu przykre sytuacje się nie powtarzały. I właśnie w kontekście Galaxy S8 trochę się boję, że jeśli Samsung przyspieszy premierę, to znów na pewnym etapie produkcji może pojawić się problem, który będzie miał niemiłe konsekwencję, gdy ruszt sprzedaż.
Pracę nad Samsungiem Galaxy S8 oczywiście trwają już od dawna, ale mogę sobie tylko wyobrażać, jaka presja ciąży na wszystkich, którzy zaangażowani są w ten projekt. Dlaczego więc nie dać sobie więcej czasu i spokojniej przygotować produkt, który będzie dopracowany w każdym szczególe? Brzmi może banalnie, ale ewentualna, szybsza premiera wzbudza u mnie pewne wątpliwości.
Moja opinia akurat tutaj nie ma żadnego znaczenia, mądre głowy w Korei wiedzą co robią i jeśli zdecydują, że Galaxy S8 pojawi się na przykład na początku roku, to tak będzie i nikt nie ma nic do gadania. Tylko, że jak widać, nawet najwyżsi szczeblem ludzie są tylko… ludźmi i oni również popełniają błędy. Oby takie jak z Galaxy Note 7 się więcej nie powtórzyły.
Źródło: sammobile