Modyfikacja Androida – CyanogenMod chodziła za mną już od dłuższego czasu. Kiedy testuje się ciągle nowe urządzenia, zawsze brakuje czasu na uważne przyjrzenie się z bliska temu wszystkiemu, co żyje gdzieś z boku. Poczynania OnePlus zachęciły mnie do wzięcia pod lupę środowiska, które atrakcyjnie wygląda i zapewnia świetną, ponoć bezawaryjną i wydajną pracę. Mimo, że jestem z tą edycją CM bardzo krótko, to wiem, że przesiadka była świetną decyzją, chociaż na KitKata w moim Nexusie 5 narzekać nie mogłem.
Dotarło do mnie, gdzie leży klucz do sukcesu CyanogenMod. Jeśli macie smartfona z czystym Androidem (jakiegokolwiek), ale brakuje Wam w nim kilku rozwiązań, które mogłyby poprawić jego tzw. feeling, to CM jest właśnie dla Was. Po instalacji mam bowiem dwa pierwsze skojarzenia: mój Nexus 5 lepiej radzi sobie z baterią oraz stał się bardziej przyjazny użytkownikowi, pomimo że właściwie nic się nie zmieniło w wyglądzie.
CyanogenMod pełen jest niezliczonych rozwiązań, które dopiero poprzez rozbudowaną personalizację pozwalają dostrzec, jak bardzo regularny Android jest systemem developerskim. Przy okazji jednej z recenzji pisałem, że powoli Nexusy tracą ten ascetyczny charakter i pojawia się więcej usług od Google, a urządzenia te stają się bardziej konsumenckimi produktami. Nic bardziej mylnego, jeśli postawicie obok ten sam sprzęt, ale właśnie z CyanogenMod.
Gdzie przejawia się to bardziej przyjazne środowisko? Po pierwsze już ekran blokady pozwala na sporo zmian. Wejdziemy z niego bezpośrednio do przeglądarki, połączeń, wiadomości SMS, odtwarzacza muzycznego, Google Now lub zwyczajnie odblokujemy smartfona. Oczywiście to tylko propozycja, bo to, jakie aplikacje rzeczywiście pojawią się do wyboru, możemy ustawić sami; podobnie z ich kolejnością na pierścieniu.
Nie wszystko działa tu, jak należy. Pomimo zdefiniowania, że to Hangouts zastąpiły tradycyjną skrzynkę SMS, cały czas po najechaniu na ekranie blokady na odpowiednią ikonę, i tak uruchamia mi się zwykła skrzynka, zamiast tej od Google. Co ciekawe, nie można – poza podmianą samej ikony – dodać Hangoutów w tym miejscu. Podobnie z Internetem, gdzie zamiast Chrome, włącza się tradycyjna przeglądarka Internet. Nie bardzo rozumiem na jakiej zasadzie CM wybiera aplikacje, które mogą uruchamiać się z tego miejsca, skoro np. Książki Google można dodać. Dlaczego tego samego nie mogę zrobić z Chrome? Nie mam pojęcia – zdecydowanie do poprawienia.
Nowości względem tradycyjnego KitKata jest więcej. Po ściągnięciu belki powiadomień bliżej prawej strony urządzenia, podobnie jak ma to miejsce w tabletach, wysunie się menu podręcznych ustawień. Jeśli przeciągniemy palcem bliżej drugiej krawędzi smartfona, zobaczymy tradycyjne powiadomienia. I w nich trochę pomajstrowano, bowiem np. na wyświetlone wiadomości SMS można już z tego miejsca odpowiedzieć lub też oddzwonić do nadawcy. Przydatne i wygodne.
Na pasku stanu zobaczymy na ikonie sygnalizującej odebrane wiadomości e-mail, liczbę tych nieprzeczytanych. Ale rozwiązanie, które szczególnie mi się spodobało, to możliwość regulacji z poziomu paska powiadomień jasności ekranu. Świetne dla osób tak mobilnych jak ja, które raz jadą autobusem, raz biegną do tramwaju, a za chwilę spacerują osłonecznioną ulicą. Często wtedy przeglądając np. najnowsze newsy w Flipboardzie muszę wracać na ekran główny i widgetem odpowiedzialnym za sterowanie jasnością, regulować jej natężenie. W CM wystarczy przeciągnąć palcem właśnie po pasku powiadomień, by zrobiło się jaśniej lub kiedy chcemy ściemnić ekran.
Innym dodatkiem, który tam ukryto, to wygaszanie ekranu dwukrotnym stuknięciem. Niby nic takiego, ale jak zdarza Wam się pracować w biurze, a smartfon leży przed Wami, to po odczytaniu np. wiadomości e-mail, nie trzeba sięgać do boku urządzenia w celu wciśnięcia przycisku wygaszenia. Wystarczy dwukrotnie stuknąć w linii paska powiadomień. Proste i jakie funkcjonalne!
Nie zabrakło też licznych, dedykowanych aplikacji. Do słuchania muzyki otrzymujemy Apollo, jest Menedżer DSP do sterowania brzmieniem słuchanych utworów, który sprawdza się całkiem nieźle – zdziwiłem się ile wycisnął z moich MDR-wów. Jest też Menedżer plików pozwalający na zaawansowaną pracę zawartością trzymaną w pamięci smartfona; oprócz tego Terminal, który pozwala na pracę z plikami ale też różnymi funkcjami systemu uruchamianymi z wiersza poleceń oraz WhisperPush, przy pomocy którego wyślemy zaszyfrowaną wiadomość do innego użytkownika urządzenia z CyanogenMod.
Żeby była jasność – w tym zestawie nie brakuje też wszystkich aplikacji znanych z Google, a cały interfejs absolutnie niczym nie odbiega od tego, klasycznego, stockowego Androida. Jest za to więcej funkcji i opcji, które poprawiają wydajną pracę na smartfonie z CM. Właściwie ulepszenia są tak dodane, że na pierwszy rzut oka niewiele zobaczycie, ale już przejście do konkretnych ustawień pozwala na sporą zabawę.
Można więc wybrać, z jakiego Launchera ma korzystać CyanogenMod – od Google, czy Trebuchet od CM, ale różnic wielkich w tym względzie nie zobaczycie. Najważniejszą zmianą w stosunku do pierwowzoru jest wyrzucenie Google Now z lewego pulpitu, do którego przechodzi się z ekranu domowego. Bardzo obficie dostosujemy wygląd ekranu blokady, gdzie nie tylko ustawimy skróty aplikacji, ale też spersonalizujemy widget zegara (kolor, pogrubienia godziny lub minut, widoczność alarmu itp.), który wyświetla także pogodę (Yahoo!) i zdarzenia z kalendarza, które możemy odpowiednio pokolorować i ustawić, w jakich godzinach, co ma się wyświetlać, a jeśli postanowimy blokować urządzenie wzorem, to zdecydujemy, jak wiele kropek chcemy połączyć przeciągnięciami, by dostać się smartfona.
Wspomnianym wcześniej szybkim rozwijaniem osobnych menu z ekranu głównego można oczywiście też sterować, tzn. włączyć je lub wyłączyć. Oprócz tego możemy swobodnie ułożyć przełączniki i ich układ. Więcej – da się też zmienić przyciski ekranowe, dodać im nowe funkcje, uzupełnić o te, których najbardziej nam brakuje. Chcecie usypiać smartfona przyciskiem głośności? Bardzo proszę! A może, kiedy ekran jest wygaszony zmieniać nim słuchane utwory muzyczne? To też nie problem. Jeśli macie ochotę na zmianę animacji wyłączania ekranu, też jest to możliwe.
Do tego dochodzi możliwość zmiany kąta nachylenia, pod którym ekran się obróci z pozycji pionowej do poziomej i z powrotem. A może interesuje Was zabawa kolorami diody powiadomień, która Waszym zdaniem powinna świecić np. na czerwono, kiedy macie nieodebrane połączenie? Tu też ograniczeniem jest tylko fantazja. Opcji jest tak dużo, że nudzić się nie będziecie ustawiając dla siebie najlepsze rozwiązania, ale muszę też z uznaniem przyznać, że nie ma ich przesadnie wiele. Dlatego wciąż mamy doświadczenie czystego Androida, ale takiego jakby na porządnych resorach.
Na osobny akapit zasługuje to, jak prosto zainstalować CyanogenMod. To nie tylko bajecznie łatwe, ale wręcz śmiesznie proste. Widzę coraz większy potencjał w tej platformie i lepiej rozumiem po co takie twory, jak OnePlus One. Nie wiem jeszcze, w jakim kierunku to wszystko pójdzie, ale znacznie bardziej podoba mi się to rozwiązanie niż np. MIUI od Xiaomi. Świetna robota! Zachęcam do eksperymentów – oczywiście na własną odpowiedzialność.