Dokładanie rok temu – 17 czerwca Google ogłosił światu, że startuje ze swoim nowym pomysłem – Projektem Loons. Jego założenie jest tak proste, jak budowa cepa – wysłać w przestrzeń okołoziemską – do stratosfery – balony, które poruszane prądami powietrznymi będą okrążać glob dostarczając Internet wszędzie tam, gdzie do tej pory nie było możliwe połączenie z siecią. Takich miejsc jest przecież bardzo wiele, a dzięki temu rozwiązaniu łatwo wyobrazić sobie twittowanie z serca dżungli lub ze szczytu jakiejś góry.
Ale prostota pomysłu wcale nie okazała się łatwa w realizacji. Inżynierowie Google szybko natrafili na szereg problemów, głównie związanych z trudnościami w sterowności takimi balonami, tak by te cały czas poruszały się z odpowiednią prędkością zapewniając pokrycie stabilnym sygnałem danego obszaru Ziemi. I to był jeden z powodów upublicznienia projektu. Google potrzebował ekspertów, którzy znajdą sposoby ujarzmienia balonów.
Ale czas płynął, a świat obiegały coraz to ciekawsze wieści na temat innych projektów, które postanowiła wdrożyć konkurencja. Internet dla wszystkich postanowił również hojną ręką rozdać Mark Zuckerberg z Facebooka, który stał się ojcem projektu Internet.org. Jego celem miały być przede wszystkim ubogie kraje, których nie stać na dostęp do sieci z powodu drogiej infrastruktury. Organizacja, której patronuje Zuckerberg zakładała, aby ciężar pertraktacji oraz inicjowania budowy skomplikowanych sieci brały na siebie lokalne organizacje non-profit wspierane przez kooperatorów Internet.org. Należą do nich Nokia, Samsung, Ericcson czy Qualcomm. Oczywiście każda z tych firm miałaby w tym swój interes, ale lokalna społeczność, gdzie działałaby organizacja zyskiwałaby niesamowicie wiele więcej.
Ale w Internet.org szybko zrozumieli, że bez solidnej rozbudowy infrastruktury nie da się udostępnić powszechnego, darmowego Internetu. Dlatego Facebook zaczął przymierzać się do zakupu firmy produkującej drony. Nie dość, że tanio, to jeszcze praktycznie, ale… startup na który ostrzył sobie zęby – Titan Aerospace – przejął Google! Facebook skupił się na tańszej – przedsiębiorstwie Ascenata – alternatywie z Wielkiej Brytanii. Ale wyszukiwarkowy gigant szuka jeszcze innych sposobów rozwijania Internetowej sieci z powietrza, toteż po raz kolejny dał o sobie znać w ostatnich dniach, kiedy mogliśmy usłyszeć o jego współpracy z firmą produkującą satelity.
W każdym razie, w tym całym zgiełku, trochę zabrakło ognia przy pierwotnym projekcie Loons. Nawet myślałem, że Google go porzuci, skoro dronowe rozwiązania mają w sobie znacznie większy potencjał. Te produkowane przez Titan Aerospace potrafią bez lądowania spędzić w powietrzu nawet 5 lat, a zasilane są energią słoneczną, którą zbierają i magazynują przy użyciu baterii słonecznych. Jeśli jednak śledzicie poczynania Google na stronie Project Loons, to wiecie że cały czas coś się dzieje w tym temacie.
Technologiczna korporacja w swoim stylu komunikuje efekty rozwoju pomysłu. W sieci pojawiają się materiały z osobami, które z różnych powodów odcięte są od infrastruktury umożliwiającej połączenie z siecią, więc w konsekwencji skazane na wszelkie alternatywne sposoby otrzymania Internetu. Google z projektem Loons trafia do nich idealnie i pokazuje, że mimo fazy rozwojowej, już jest możliwa porządna łączność.
Teraz gigant przenosi się do Brazylii. Wczoraj, w jednej ze szkół, w czasie lekcji geografii, uczniom udało się uzyskać połączenie z Internetem sianym z balonów Google (wideo powyżej). Transmisja nie była jednak jak dotąd w standardzie sieci 3G, a LTE! To świetna wiadomość, która przychodzi do nas dokładnie rok po debiucie tego projektu i jasno pokazuje, że to wciąż świetnie rozwijająca się koncepcja, która pozwala namacalnie zmierzyć potencjał całego projektu. Co więcej, nikt do tej pory nie zaprezentował jeszcze innych, alternatywnych rozwiązań, chociażby z użyciem dronów, które miałoby taki potencjał i działały tak sprawnie. To może oznaczać tylko jedno – Google z czasem zbuduje solidne fundamenty pod prawdziwy Internet z powietrza, z którego skorzystamy my wszyscy. I na ten dzień niecierpliwie czekam :)