Fenomen fotograficzny ostatnich tygodni, w końcu wylądował w Google Play, tak więc od dzisiaj już nie tylko właściciele iPhone’ów mogą zalewać portale społecznościowe zdjęciami okraszonymi fenomenalnymi filtrami. W związku z tym zainstalowałem aplikację, załadowałem pierwsze zdjęcie i co?
I niestety nie mogę nic sprawdzić ani podzielić się opinią z Tobą, bo spotkała mnie taka oto niespodzianka ;). Widać, że wszyscy rzucili się i masowo zaczęli instalować aplikację. Cóż fenomen trwa, a ja może poczekam, może za chwilę będzie mi dane skorzystać z artystycznych filtrów ;)
10 minut później…
W końcu. Problemy z przeciążeniami już mam za sobą, po czym przystąpiłem do sprawdzania, jak działa sama aplikacja. Jej obsługa jest bardzo prosta, zdjęcie możemy zrobić bezpośrednio z apki lub wybrać któreś z zasobów telefonu. Do wyboru otrzymujesz, aż 36 różnych filtrów. Podoba mi się ta różnorodność, dzięki czemu jest naprawdę w czym wybierać. Po decyzji, który filtr najbardziej przypadł Ci do gustu, przychodzi najgorszy moment, ponieważ nałożenie go może trochę potrwać. Zazwyczaj efekt widać już po kilku sekundach, ale zdarza się, że trzeba pozwolić smartfonowi popracować… Oczywiście jest to zależne od mocy obliczeniowej Twojego urządzenia, szczegółowości zdjęcia oraz od filtra, który wybrałeś/aś. Mam nadzieję, że w przyszłości cały proces będzie lepiej zoptymalizowany, bo na słabszych telefonach można sobie naprawdę sporo poczekać.
A warto doczekać się efektu końcowego ponieważ, prezentuje się on naprawdę rewelacyjnie. Zazwyczaj wybór na jednym filtrze się nie kończy, bo są one tak urozmaicone, że ma się ochotę na więcej. I rzeczywiście każdy kolejny efekt jest niemalże ciekawszy od wcześniejszego. Oczywiście przerobioną fotkę możesz wrzucić na Instagrama czy Facebooka, ale możesz również je po prostu zapisać w osobnym folderze urządzenia, by zrobić z nich np. album.
To co? Czeka nas adroidowy zalew zdjęć z hastagiem #prisma? Aplikację ściągniesz oczywiście z Google Play.