Prawdopodobnie mamy do czynienia z największą aferą szpiegowską we współczesnym świecie, która w dodatku nigdy dla nikogo nie była tajemnicą! Śledzą nas Amerykanie, za zgodą dużych firm technologicznych, którym ufamy i zawierzamy nasze dane, a one dane te przekazują rządowi USA. Jedyną tajną informacją, która stała się już jawna w tej grze, była nazwa programu – PRISM.
Cały paradoks polega na tym… że wszyscy doskonale podejrzewaliśmy od dawna, że taki proceder ma miejsce, a mimo to dobrowolnie wiązaliśmy – i wciąż wiążemy – mnóstwo informacji na nasz temat z usługami wielkich przedsiębiorstw, wierząc że strzegą ich jak oka w głowie. Bla… bla… bla… Przestańmy być idiotami! Przecież to zbyt łakomy kąsek dla agencji wywiadowczych, by udawać że takie sytuacje nie będą miały miejsca!
Najgorsza jest skala – wg doniesień Washington Post i The Guardian, którzy ujawnili całą aferę wynika, że rządowi USA dobrowolnie wszelkie dane o nas udostępniają m.in. Google, Apple, Microsoft i Skype, Yahoo, AOL, czy Dropbox! Wg gazet agenci mają dostęp do wszystkich naszych informacji gromadzonych na serwerach tych firm, łącznie ze zdjęciami, treściami wiadomości e-mail, bazami kontaktów itp.
Na razie Google, Apple i Microsoft odcięli się od tych informacji zaprzeczając, by coś podobnego miało miejsce. Ale w chwili obecnej lawina nabiera już rozpędu i jest nie do powstrzymania. Czy postępowanie Amerykanów jest karygodne? Oczywiście! Czy tłumaczenie sytuacji kwestiami bezpieczeństwa jest przesadzone? Wątpię. Czy mamy prawo do prywatności? Całkowite! Najprościej byłoby odciąć się od Googla lub Yahoo, tylko do kogo pójść…?
Źródło: The Guardian
Foto: The Guardian