Najciekawsze smartfony tego półrocza, czyli HTC One M8 oraz Samsung Galaxy S5 zostały zaprezentowane, mamy je w sprzedaży, teoretycznie więc – poza ciekawostkami na temat sprzedaży, recenzji itp., powinniśmy mieć spokój z tematem. Ale kiedy czytam najnowsze doniesienia o tych dwóch smartfonach mam cały czas wrażenie, jakby najlepsze miało się dopiero wydarzyć! Bo co zrobić, kiedy ważna premiera za nami, a nie chcemy by po kilku ciekawszych blogowych testach zainteresowanie naszym produktem nie zmalało w natłoku codziennych newsów i doniesień ze świata nowych technologii? To proste – wymyślmy Prime, a znowu będziemy na językach wszystkich i wcale tak szybko się nie zdezaktualizujemy!
Nie wiem, czy Samsung i HTC naprawdę wymyślili tę strategię. Nie wiem, czy jest w niej chociaż jedna prawdziwa informacja. Nie wiem też, czy jest to najzwyczajniej przypadek. Ale wiem, że to skuteczna metoda. Od kilkunastu dni – gł. w mediach anglojęzycznych – news za newsem przebijają informacje na temat dwóch kolejnych smartfonów, które mieliby wypuścić Samsung i HTC. Obydwa mają być podkręconymi wersjami flagowych SGS5 oraz One M8. Obydwa, jak na ironię mają otrzymać bardzo podobną specyfikację, czyli ekrany QHD wyświetlające obraz w rozdzielczości 2560×1440 pikseli, ciut lepsze procesory oraz minimalnie większe wyświetlacze. Oczywiście ostatnim wspólnym mianownikiem jest nazwa urządzeń – obydwa na końcu mają jeszcze otrzymać dopisek Prime, czyli lepsze, udoskonalone itp.
Efekt? Wiele serwisów wciąż o tym pisze. Oczywiście pojawiały się już różne warianty specyfikacjne, np. w przypadku HTC miał się pojawić nazwa One M8 Ace, która miałaby być plastikową wersją flagowca, i która i tak została ostatecznie przechrzczona na Prime właśnie. Na początku pomyślałem, że obydwa smartfony – abstrahując już od tego, jak się będą nazywały – mają być odpowiedzią na zbliżającą się wielkimi krokami premierę LG G3 – nowego flagowca Koreańczyków, który wg różnych przecieków ma być wyposażony chociażby w ekran QHD. Wydawało mi się, że w ten sposób Samsung i HTC będą chcieli pokazać światu, że figa z makiem – oni też mają w zanadrzu własne asy w rękawach z QHD na 5 calach z haczykiem.
Potem pomyślałem o prawdziwych klientach premium, czyli takich, którzy chętnie zapłacą za limitowaną edycję krocie, bo to będzie większy prestiż niż zwykłe coś tam coś tam w nazwie flagowca, którego może mieć nawet przeciętny Kowalski. Ale jakoś nie pasuje mi to do tej układanki, bo w tym świetle regularny smartfon, każdego z tych producentów nagle dostałby wizerunkowe baty, no bo co – nie dla psa kiełbasa, która i tak srogo kosztuje, np. w Polsce w okolicach 3000 zł brutto. Toż to niemal tyle, co średnia krajowa! Poza tym uderzać w sprzedaż tych słuchawek, skoro koniunktura na nie dopiero się rozkręca? Nieee, to nie możliwe!
Ostatecznie te rozmyślania doprowadziły mnie do tego punktu. A przede wszystkim dzisiaj przeczytany gdzieś tam news, że HTC One M8 Prime miałby niby pojawić się we wrześniu. I jak zaczynają się spekulacje na temat premiery w tym właśnie miesiącu, to uświadamiam sobie, że to wówczas są targi branżowe w Berlinie i smartfon z Prime w nazwie może być już nie tyle Prime, co odświeżoną wersją flagowca, która go zastąpi. Coś na zasadzie strategii Sony, który wyznaczył sobie z linią Z półroczny cykl odświeżania swoich topowych słuchawek. Krzysztof Bojarczuk przygotowuje właśnie recenzję Xperii Z2, ale jestem ciekaw, jak ten smartfon wypadnie na tle mojego testu Xperii Z1? W końcu wizualnie, przynajmniej na pierwszy rzut oka niewiele się zmienia. W tej sytuacji przestaję wierzyć w jakieś tam Prime, które miałoby pojawić się w tym samym mniej więcej czasie, co LG G3, a biorę realnie pod uwagę dwie rzeczy.
Albo dostaniemy odświeżone słuchawki Samsunga i HTC (chociaż przy tym pierwszym producencie spodziewam się raczej Galaxy Note’a 4, bo ta linia świetnie sobie radzi i właśnie we wrześniu 2013 roku w Berlinie swój debiut miał Note 3, którym zachwyciłem się totalnie, o czym mogliście czytać w mojej recenzji tego phabletu); albo podkręcone flagowce określane mianem Prime to zwyczajny marketingowy blef, który podgrzewa non-stop atmosferę wokół zaprezentowanych już nowych urządzeń, nakręcający karuzelę spekulacji, teorii, koncepcji i pomysłów na to, jak jedna i druga firma ma jeszcze zamiar powalczyć o klientów. I podejrzewam, że plotki te będą coraz ciekawsze im bliżej jesieni właśnie, kiedy oczekuje się nowego iPhone’a, w tym również modelu z około 5- lub 6-calowym ekranem. Oczywiście, tym razem Prime będą miały przyćmić tą właśnie premierę… I tak w kółko.
Ile w tym wszystkim prawdy pokaże czas, ale dzisiaj tyle mam do dodania w tym temacie, chociaż z uwagą będę śledził, co ciekawego jeszcze przy tej okazji zostanie wymyślone, bo w chwili obecnej już chyba nikt nie panuje nad tym cały Prime kierunkiem, w którym to pójdzie.