Premiery kinowe to często głośne wydarzenia. Zależy to oczywiście od statusu filmu, reżysera, czy obsady, jednak prawie każdy stara się nadać komercyjnemu debiutowi swojego dzieła osobisty i niepowtarzalny klimat. Co jednak powiedzieć o filmie w przypadku, którego już debiut samego trailera/zapowiedzi stanowi na tyle ważne medialnie wydarzenie, że w ciągu kilku godzin od publikacji w sieci nie tylko wszystkie media zajmujące się filmami i znani “youtuberzy”, ale również wszystkie ważne informacyjne serwisy internetowe recenzują teaser rozbierając go na czynniki pierwsze. Chyba najbliższe prawdy w takim przypadku będzie powiedzenie, że mamy do czynienia z jednym z najbardziej oczekiwanych filmów w historii.
Star Wars: Force Awakens, bo to o, nim oczywiście mowa, już od samego początku plotek co do możliwości jego zaistnienia budził wielkie emocje wśród fanów na całym świecie. Trzeba przyznać, że opinie na temat tego, czy kolejne części sagi w ogóle powinny powstać oraz wątpliwości związane z zaangażowaniem w projekt najpierw samego Georga Lukasa a później wytwórni Disneya rozpalały do czerwoności fanowskie fora. Twórcy na pewno zdawali sobie sprawę z tego faktu i, tym bardziej postarali się o pozytywne pierwsze wrażenie. Debiutancki trailer zobaczyć mogliśmy w grudniu zeszłego roku i od razu powiem, że, moim zdaniem jest to jedna z najlepszych filmowych reklamówek jakie kiedykolwiek widziałem (szczerze mówiąc, to aktualnie moja ulubiona). Wiem, że po premierze internet obiegła masa prześmiewczych memów i niektórzy mieli co najmniej mieszane uczucia na jego temat, jednak mnie osobiście ten teaser do dzisiaj podnosi z krzesła za każdym razem, gdy mam sposobność do niego wrócić.
Teraz jednak po kilku miesiącach przerwy producenci filmu uraczyli nas kolejną zapowiedzią i, o ile ta pierwsza wzbudzała jeszcze u niektórych wątpliwości, to nowy filmik został jak dotąd przyjęty przez publiczność naprawdę owacyjnie. Od pierwszego ujęcia, w którym spokojna pustynna sceneria powoli przesuwa się w stronę pejzażu zniszczonego gwiezdnego niszczyciela, przez nostalgiczne spojrzenie na wypalony hełm Darth Vadera i kilka świetnych ujęć ze scen akcji, aż po końcówkę, w której po trzydziestu dwóch latach znowu możemy przywitać Hana Solo i Chewbaccę, całość skonstruowana jest niemal perfekcyjnie. Swoją drogą, o ile upływ lat wywarł na Hanie pewne piętno, to nasz ulubiony Wookiee trzyma się perfekcyjnie :), a całe, to “Chewie we’re home”, to dla fanów serii już na pewno klasa sama w sobie. Widać, że J.J. Abrams mówiąc jakiś czas temu, że przede wszystkim zależy mu na powrocie do klimatu pierwszej trylogii był jak najbardziej poważny i cała ta reklamówka jest na to świetnym dowodem.
Premiera filmu co zresztą wiadomo już od dawna będzie miała miejsce w grudniu tego roku co dla milionów fanów oznacza, że święta anno domini 2015 będą naprawdę obfite w prezenty. Do tego czasu pozostaje oczekiwać na kolejne trailery, chociaż mam nadzieję, że Disney nie przesadzi z marketingiem i nie zdradzi nam zbyt wiele więcej. Biorąc pod uwagę jak żywiołowe są reakcję na każdy, choćby najmniejszy materiał z filmu jestem pewien, że okres premiery będzie wiązał się z prawdziwym Star Warsowym szaleństwem i osobiście liczę na to, że rozpoczynający nową trylogię Star Wars: Force Awakens dożyje do pokładanych w, nim oczekiwań. Niech moc będzie z wami :).