Alexę mniej więcej przed tygodniem zaprezentował oficjalnie Amazon. Jest to zestaw darmowych narzędzi, z dokumentacją i otwartym kodem, przeznaczony dla programistów, który mógłby, ale nie będzie konkurować z usługami Google i Apple (i pewnie niebawem Cortaną od Microsoftu). Może już bardziej w Samsungach czy smartfonach LG, które wprawdzie własne alternatywy mają, ale bądźmy szczerzy – ich rozwiązania stoją w miejscu – zatem jest tu pole do popisu dla narzędzi Amazonu, który chce, by jego rozwiązanie – w odróżnieniu od konkurencji – unifikowało się z zewnętrznymi aplikacjami, stąd szeroko zakrojona współpraca z developerami.
[showads ad=rek3]
Co z tego wszystkiego może wyniknąć? Otóż Amazon zapewnia, że Alexa Voice Service przy użyciu niezbyt skomplikowanych linijek kodu, jest w stanie integrować system rozpoznawania mowy właściwie z dowolną aplikacją. Możliwość przystosowania konkretnej apki do tego rozwiązania ma zająć maksymalnie kilka godzin. W praktyce zatem – właściwie każdy zainstalowany program, będzie mógł być wyposażony w możliwość rozpoznawania komend głosowych wewnątrz swojej struktury. Dzisiaj głosowo uruchomisz niemal każdą apkę w swoim tablecie, czy smartfonie, ale na tym kończą się możliwości. Amazon chce przejąć pałeczkę, kiedy program już działa.
Zdaję sobie sprawę, że dla Ciebie wcale nie musi oznaczać to rewolucji. I pewnie większość ludzi również podjedzie do tych rewelacji z dystansem, bo wątpię, aby asystentka Amazonu mogła konkurować w Polsce chociażby z Google Now. Powód jest prozaiczny – rozwiązanie będzie wspierać głównie język angielski. Jest to zrozumiałe, skoro tak naprawdę jest on de facto językiem świata, ale większość z nas woli komunikować się w rodzimej mowie. Sam zauważyłem, że odkąd jest wsparcie dla polskiego w Google Now, to chętniej z tego korzystam, a przy okazji łatwiej uczę się konkretnych komend. W języku angielskim przypomnienie ustawia się poprzez OK Google, remind me about… W polskim poprzez OK Google, ustaw przypomnienie. Niby różnica niewielka, ale jednak druga opcja brzmi bardziej swojsko, prawda?
[showads ad=rek1]
Drugim problemem, który mi się nasuwa, to oczywiście różnorodność komend rozpoznawalnych przez aplikacje. Ich przyswojenie może się okazać trudne, jeśli nie zostanie wypracowany jeden sensowny schemat, że w apkach newsowych używa się takich komend, a w aplikacjach społecznościowych innych. Zależnie też od tego, jak inni twórcy asystentek głosowych będą rozwijać swoje produkty, może to nastręczać w niedalekiej przyszłości złożonych kłopotów, gdyby okazało się, że innymi poleceniami posługuje się wersja aplikacji na iOS, a innymi na Androida.
Sukces możliwy, ale tylko przy kilku aplikacjach, które rzeczywiście będziesz używał każdego dnia i to w takiej częstotliwości, że schemat pracy łatwo zapamiętasz. Amazon wierzy w Alexę i dokłada na nią z własnej kieszeni 100 mln dol. wsparcia dla developerów. Zachęta kusząca, ale chociaż pomysł ciekawy, to spóźniony. Nie wierzę w jego globalną popularność, a przynajmniej nie na obecnym etapie. Szczególnie, kiedy platformy takie, jak Android Wear czy Tizen zintegrowane są ze środowiskiem smartfonowego Androida, a pracujące pod nimi urządzenia ubieralne łatwiej obsługuje się wypracowanymi standardami w zakresie komend głosowych, aniżeli nowych koncepcji, które jednak wymagają powzięcia innych nawyków.
Co ma więc przyszłość? Bez wątpienia pomysł na Amazon Echo, czyli czarną tubę z głośnikiem, wyposażoną w asystentkę głosową, która na hasło Alexa i podyktowane polecenie udzieli odpowiedzi. Przy zarządzaniu cyfrowym domem, jak znalazł i w tym kontekście integracja z aplikacjami może mieć największy sens.