Kupując Chromebooka zupełnie nie przyszło mi do głowy, że będę go potrzebował do drukowania. W końcu i tak niewiele korzystam z drukarki, zatem dzisiaj po raz pierwszy zderzyłem się z brutalną rzeczywistością. Oczywiście nie jest tak, że nie da się drukować, ale nie do końca też się da… ;) A żeby było ciekawiej, to dodam, że potrzeba do tego innego komputera z Windowsem, Linuxem lub Mac OS (OS X)…
Google oczywiście zadbał o solidną pomoc w tym aspekcie. Wynika z niej, że jeśli posiadacie drukarkę, która obsługuje Chmurę, to nie ma problemu. Drukować można z każdego urządzenia: tabletu, smartfona, czy Chromebooka i to bez kabli, z dowolnego miejsca na Ziemi, bylebyście tylko mieli dostęp do Internetu. Jednak jeśli posiadacie starą, ale jakże poczciwą i wydajną (w tym bezawaryjną) drukarkę HP LaserJet 1022, to zaczynają się schody.
Chromebook po podłączeniu kabla drukarki do portu USB zachowuje się wzorcowo – natychmiast otwiera zakładkę w Chrome odpowiedzialną za drukowanie, wyświetlając stosowną pomoc. Nie wiem, na jakiej podstawie wykrywa tak błyskawicznie, że podłączyłem właśnie drukarkę, a nie inne urządzenie, ale robi to dobre wrażenie. Dalej jest już mniej ciekawie. Żeby móc drukować na swoim „hapeku”, musiałem (zgodnie z instrukcją Google) wpierw zalogować się na swoje konto z komputera, na którym zainstalowany jest Windows (opcjonalnie Mac OS lub Linux), tam dodać w usłudze Google Cloud Print swoją drukarkę, i dopiero wówczas możliwe było drukowanie. Ale uwaga…
…komputer z Windowsem musi być włączony, a zasadniczo działać w tle (ale nie musi być uruchomiona) przeglądarka Chrome. Drukarki, na której chcecie puścić wydruk nie podłączacie do portu USB. Chromebook traktuje Wasz włączony inny komputer z pracującą przeglądarką Chrome w tle jak serwer, zatem dopiero wówczas możecie nadać wydruk. W moim przypadku jest to Asus z Windowsem, ale Wy możecie mieć Macka lub jakiś inny sprzęt z Linuxem. Cóż… wygląda to dość słabo…
Nie to, żebym nie był przygotowany na ograniczenia wynikające z obsługi systemu Chrome OS, ale to rozwiązanie bardzo mnie zaskoczyło. Byłem święcie przekonany, że można w najgorszym razie, ręcznie podać sterowniki Googlowi, które przypisuje się do swojego konta, a ten po podłączeniu drukarki kablem USB rozpozna, że właśnie teraz chcę z niej skorzystać i umożliwi mi druk. Tak jednak nie jest.
Nie mam póki co dostępu do drukarki, która pracuje w Chmurze, więc nie mogę sprawdzić jak działa ta metoda, ale podejrzewam, że większych problemów nie napotkam (chociaż kto wie?). Inaczej jest w sytuacji, kiedy mam starszy sprzęt, którego za nic nie mam ochoty zamieniać na coś innego, który nigdy mnie nie zawiódł i zawsze się idealnie sprawdzał, a mój Chromebook nie może z nim normalnie pracować, jak ma to miejsce w przypadku HP LaserJet 1022. To znaczy może, ale potrzebuje do tego np. Windowsa…