Wirtualna rzeczywistość nabiera tempa i nie da się tego ukryć. Choćby na takim Cardboardzie pojawia się coraz więcej aplikacji i choć to wszystko są na razie dema, pokazujące raczej możliwości, aniżeli oferujące tonę zabawy, już teraz widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a kolejne startupy i pomysły na rozkręcenie VR, tylko uświadczają w tym przekonaniu. Jakiś czas temu, przy okazji tematu kręcenia filmów w 360-stopniach, podczas specjalnych spotkań NBA, wspomniałem o koalicji Samsunga ze Skybound Entertainment – imprintem komiksowym, którego założycielem jest Robert Kirkman, czyli twórca m.in. The Walking Dead. Przewidziałem wtedy ukazanie się wysokobudżetowego filmu w wirtualnej rzeczywistości i niemalże perfekcyjnie określiłem gatunek.
Choć strzelałem w horror, a nie thriller, te dwa rodzaje często przenikają się i płynnie przechodzą jeden w drugi. Powstawanie takiego filmu, noszącego tytuł Gone potwierdzono na targach Mobile Beats w San Francisco. Oczywiście tym, co odróżni go na tle innych produkcji jest to, że ukaże się na headset Samsunga – Gear VR. Stawia to przed twórcami wiele nowych przeszkód, zaczynając od podstawowych, czyli sfilmowanie całego otoczenia w formie panoramy, tak by widz mógł podczas oglądania bez przeszkód patrzeć w dowolne miejsce.
Dodatkowo, konieczne są odpowiednie środki wyrazu, by zachęcić do spoglądanie w kierunku pożądanym przez reżysera. I trzeba to zrobić dobrze, bo nikt nie chciałby, podczas np. półtoragodzinnego seansu, by postaci na ekranie co dwie minuty wykrzykiwały “spójrz tam!”, “Po twojej lewej!” i tak dalej. Choć wyobrażam sobie taki interaktywny moment: mała dziewczynka w lesie, mówiąca spokojnym, wyciszonym tonem “Stoi za Tobą”. Ciary gwarantowane!
Ów obraz stworzyć miałby J.T. Petty, znany już w biznesie filmowym czy gier wideo. Graliście w Outlast, Splinter Cell lub The Walking Dead: Season Two? No właśnie. Ten gość odpowiada za scenariusze do nich. A biorąc pod uwagę doświadczenie przy przy produkcjach z dreszczykiem, jestem spokojny o końcowy efekt. Nawet, jeśli zostaną zastosowane utarte schematy, w wirtualnej rzeczywistości naprawdę mogą mieć dużą siłę oddziaływania.
Nie wierzycie? Jeśli macie Cardboarda, wypróbujcie aplikację Sisters. Klisza pogania kliszę – antropomorficzne lalki-siostry, z których szybko zostaje jedna, drzwi zamykające się bez żadnej ingerencji, dziwne obrazy w telewizorze, klasyczny straszak w postaci scarejumpa, “stojące” prześcieradła itp. To wszystko tu znajdziecie. A mimo to, nie mogłem wytrzymać trzech minut ze słuchawkami na uszach. Inna sprawa, że najmocniejszych nerwów podczas oglądania horrorów nie mam i choć nie podskakuję na podstawowych sztuczkach, te w wirtualnej rzeczywistości nabierają głębi. I na takie też wrażenia liczę w Gone. Jeśli to się sprawdzi – kina mogą zacząć obawiać się swojej pozycji.
Źródło: adroidheadlines