Jeśli czytujecie mojego bloga, to zapewne słyszeliście już o firmie Xiaomi. Mimo, że to bardzo młody twór, zdążył podbić już chiński rynek rewelacyjnymi smartfonami, które wyprzedają się co do jednego w kilkadziesiąt sekund. Oprócz świetnego hardware dużą rolę w popularności tych smartfonów odgrywa niska cena oraz świetna odmiana systemu Android o nazwie MIUI. Po wielu interesujących informacjach, które przyszło mi napisać o Xiaomi, postanowiłem na własnej skórze przekonać się, jak pracuje się z systemem, który ta firma na swoje smartfony rozwija.
To moje pierwsze wrażenia, zatem nie będzie wnikliwej analizy. Zainstalowałem go dzisiaj popołudniu, więc mamy za sobą niespełna 10 h zabawy. Od razu muszę w tym miejscu pochwalić najlepszą polską strefę wiedzy o Xiaomi i MIUI, którą jest strona miuipolska.pl. Panowie wykonują tam rewelacyjną robotę, dbając by polscy użytkownicy systemu zawsze otrzymywali świeże aktualizacje, zajmują się tłumaczeniem kolejnych wersji, uruchomili forum oraz – co bardzo istotne – wspierają wieloma poradnikami dla różnych smartfonów, które krok po kroku przeprowadzą Was przez instalację systemu.
Instalacja samego MIUI przebiegła dość sprawnie i szybko. Pracuję na Galaxy Nexusie, który potrafi już zwalniać i lagować, nawet dość odczuwalnie. Mam wrażenie, że system uruchamia się na nim minimalnie dłużej, niż klasyczny, czysty Android Jelly Bean 4.3, ale nie jest to jakoś szczególnie dokuczliwe. Na pierwszy rzut oka widać, że MIUI charakteryzuje zupełnie inaczej wyglądającym systemem Android. Moje pierwsze skojarzenie było z układem znanym z systemu iOS. Nie mamy jednego miejsca z aplikacjami, gdzie możemy je przeglądać i dowolnie wyciągać na pulpit lecz wszystkie po instalacji ze sklepu Play od razu na niego trafiają. Z tego względu nie wiem, czy uda mi się szybko z tym rozwiązaniem oswoić.
MIUI jest również bardzo kolorowy. Na moim AMOLEDzie wygląda nadzwyczaj cukierkowo. Mam jednak wrażenie, że panuje w nim porządek. Nie jest tak, jak można odczuć obcując z TouchWizem, który instalowany jest ze smartfonami Samsunga, że gubimy się w opcjach, a intensywność kolorów i wielobarwność interfejsu drażni (chociaż w ostatnich odsłonach nakładki jest z tym dużo lepiej). Jest za to dość przestronnie i dynamicznie. Co ciekawe, sam interfejs jest dość płaski, więc prezentowane na nim ikony są bardzo czytelne i przyjemnie się na nie patrzy.
Jedną z gł. zalet MIUI są jego możliwości konfiguracyjne. Będę musiał szybko się z nimi zapoznać, żeby zmodyfikować sposób odblokowywania smartfona, bowiem przesunięcie pierścienia w miejsce, gdzie jest ikona kłódki, nie zawsze – pomimo poprawnego naprowadzenia go na nią palcem – odblokowuje od razu ekran i jest to dość irytujące. Natomiast u dołu ekranu pojawił się jeszcze jeden przycisk ekranowy w postaci trzech poziomych kresek. Wciskając go otwiera nam się podręczne menu, z którego możemy wybrać opcje, jak poniżej.
Zmartwiłem się jednym zasadniczym brakiem w MIUI (no chyba, że będę mógł to jakoś włączyć). Chodzi o belkę z powiadomieniami. Nie można jej ściągnąć przy zablokowanym ekranie. Nie ukrywam, że od pewnego czasu, moja praca ze smartfonem wygląda w ten sposób, że wszystko robię z tego miejsca. Od razu przesyłam dalej to co tego wymaga, udostępniam, odpowiadam na wiadomości, oddzwaniam. Zapomniałem o odblokowywaniu systemu, żeby wykonać jakąkolwiek czynność. Tutaj jest zupełnie inaczej.
[AKTUALIZACJA] Muszę się wycofać z powyższego stwierdzenia. Można korzystać z belki powiadomień na zablokowanym ekranie, trzeba było tylko tą opcję włączyć. Nie ma niestety innej funkcjonalności, tzn. nie mogę rozwinąć podglądu notyfikacji, która mi się aktualnie wyświetla. W klasycznym Androidzie dzięki temu możliwe było właśnie przesyłanie dalej danych wiadomości lub podejrzenie ich treści.
Póki co, to tyle. W miarę odkrywania nowych funkcji w MIUI będę dzielił się wrażeniami z korzystania z tej nakładki. Jeśli macie jakieś pytania, zachęcam do zadawania ich w komentarzach.
Źródło: miuipolska