Trudne relacje między kinem a grami komputerowymi to temat, który poruszany jest ostatnio całkiem często a jako że świat elektronicznej rozrywki zdobywa coraz większą popularność to takie dyskusje na pewno szybko nie znikną. Swoją drogą, jako fan elektronicznej rozrywki zauważam, że ten niełatwy romans przynosi mieszane rezultaty po obu stronach barykady, ponieważ przenoszenie na ekrany konsol i komputerów znanych filmowych tytułów kończy się tragicznie równie często, co adaptowanie gier na potrzeby kina. Jeżeli chodzi o to ostatnie to problem polega w dużej mierze na tym, że mechanika, która może przynosić mnóstwo frajdy w grze zwykle słabo przekłada się na filmowy pokaz. Z całą pewnością cierpiał z tego powodu np. ostatni „Hitman”, skradanie się jest bardzo ekscytujące w grze, ale nie da się zrobić z tego atrakcyjnego „blockbustera” twórcy postanowili, więc zatrzymać się w pół drogi i ze świata gier zaczerpnęli tytuł, ale nie klimat. W przypadku produkowanego przez Universal Pictures „Warcrafta” widać jednak od razu, że o żadnym hamowaniu się nie może być mowy.
[showads ad=rek3]
Wytwórnia Blizzard Entertainment to bez wątpienia jeden z najbardziej uwielbianych developerów w świecie elektronicznej rozrywki a ich produkcje od ponad 20 lat cechują się rzadko gdziekolwiek spotykanym poziomem dopracowania i dbałością o szczegóły. Jest to też z całą pewnością developer, który przedkłada, jakość nad ilość. Nowe tytuły ze stajni Blizzarda wychodzą dość rzadko, ale zawsze są to ważne dla świata graczy wydarzenia. Tym bardziej dziwny wydawał mi się fakt użyczenia praw autorskich do ich najbardziej dochodowej marki na potrzeby filmu. Po obejrzeniu nowej zapowiedzi zrozumiałem jednak sens takiej decyzji. Poza innymi zaletami, które już wymieniłem gry od Blizzard zawsze odznaczały się też niesamowitą, jakością „cutscenek”, czyli animacji przerywających od czasu do czasu samą rozgrywkę. „Warcraft” jak widać produkowany jest właśnie w takiej konwencji. Inaczej mówiąc możemy w tym wypadku zapomnieć o praktycznych efektach specjalnych całość, bowiem wyglądać będzie jak żywcem wyjęta z ekranu komputera.
[showads ad=rek1]
O ile w wielu przypadkach tego typu sformułowanie trzeba by raczej uznać za zarzut to tym razem jestem przekonany, że jest to świadoma decyzja twórców. Na pierwszy rzut oka widać też, że Blizzard ma w tej produkcji swój bardzo duży udział i chęć przeniesienia nie tylko tytułu, ale i klimatu oraz wyglądu gry na wielki ekran jest jednym z głównych zadań twórców. „Warcraftowi” zdecydowanie bliżej będzie do „Beowulfa” niż do „Władcy Pierścieni” śmiało można, więc powiedzieć, że Orki jeszcze nigdy nie były aż tak cyfrowe. Wpasowanie w ten świat żywej obsady (z Travisem Fimmelem na czele) jest przy takim podejściu dość trudne i nawet w trailerze aktorzy wyglądali momentami trochę nie na miejscu ciekaw, więc jestem, jaki będzie końcowy efekt produkcji.
[showads ad=rek1]
Mam też nadzieję, że poza aspektami graficznymi film będzie w stanie przyciągnąć widzów dzięki fabule. Wiem, że szeroka widownia widzi tu na pewno prostą historie o walce ludzi i orków w świecie fantasy jednak miliony fanów „Warcrafta”, którzy znają to uniwersum od podszewki na pewno nie da się zbyć niedogotowanym scenariuszem i myślę, że twórcy świetnie zdają sobie z tego sprawę. Jeżeli faktycznie pietyzm, z jakim Blizzard podchodzi do swoich tytułów uda się przenieść na wielki ekran to myślę, że wszyscy będziemy pod wrażeniem.
[showads ad=rek3]