OK – paczka dojechała, została rozpakowana, lot próbny wykonany, no to czas rzucić okiem do pudełka. Wbrew pozorom zestaw zawiera sporo ciekawych dodatków, którym warto się przyjrzeć. Oczywiście mój egzemplarz testowy może różnić się od tego, który kupisz w sklepie, ale i tak podejrzewam, że wiele punktów z wyposażenia będzie się pokrywać z tym, co znalazłem u siebie.
[showads ad=rek3]
Podejrzewam, że raczej nie będziesz mieć u siebie trzech akumulatorów, ale w zestawie – zależnie od edycji – powinny być dwie baterie. Dedykowana testowanemu przeze mnie AR Drone 2.0 Power Edition wyposażona została właśnie w komplet takich o pojemności 1500 mAh. Dzięki temu sumarycznie możesz latać 36 minut (każda starcza na około 18 minut latania), niemniej jest to czas dość orientacyjny, natomiast prawie pół godziny to dość realny wynik. Producent do testów dodał mi jeszcze jeden akumulator.
Oczywiście skoro są baterie, to i nie mogło zabraknąć ładowarki sieciowej, w której je dokujesz. Dość wygodne w obsłudze, ale trzeba uważać, aby nie wyłamać górnego zaczepu, bowiem ładowanie możliwe będzie tylko w poziomie, inaczej bateria będzie wypadać.
Naprawdę fajnym dodatkiem jest obecność kilku, wielokolorowych śmigieł. Początkowo myślałem, że mają inne ułożenie piórek, przez co dedykowane byłyby określonym sytuacjom lotniczym, ale po wstępnych oględzinach dochodzę do wniosku, że tak nie jest. Niemniej AR Drone 2.0 Power Edition zyskuje dzięki temu na fajniejszym wyglądzie. Osobna sprawa, że zapakowane są w trzy oddzielne małe pudełka, które umieszczone w specjalnych rowkach ochraniają w czasie transportu śmigła zainstalowane już w dronie.
Co warto zauważyć – testowany dron posiada dwa typy obudowy. Pierwsza, najbardziej rozległa (tzw. wewnętrzna) – przeznaczona jest do latania w pomieszczeniach zamkniętych – osłania śmigła i silniczki, a także przy niewprawnej, początkowej obsłudze – chroni także Ciebie oraz Twoje otoczenie przed skutkami ewentualnego zderzenia.
Druga natomiast jest dedykowana do zabawy na zewnątrz. Dzięki temu z wizualnego klocka Parrot AR Drone 2.0 Power Edition, staje się lekkim i przyjemniejszym w odbiorze quadrocopterem o bardziej dynamicznej prezencji.
Dalej jest kilka broszurek informacyjnych oraz zamienne przejściówki do wtyczek różnego rodzaju, gdyby okazało się, że zmuszony jesteś polatać za granicą, gdzie gniazdka różnią się od tych w Polsce, czyli np. w Wielkiej Brytanii czy USA.
Sam karton z dronem jest dość duży, ale bardzo, bardzo lekki. Zupełnie się tego nie spodziewałem, toteż miło zostałem zaskoczony.
Ostatnią rzeczą, którą znalazłem u siebie to dołączona pamięć USB. Nie mam pewności, czy ona jest w standardzie i stawiałbym, że raczej nie. Niemniej muszę przyznać, że jej obecność sprawiła mi ogromną niespodziankę i przyjemność. Otóż nie jest to zwykły pendrive, bowiem wyposażony jest w nadajnik GPS, a Parrot AR Drone 2.0 Power Edition może bezpośrednio na niego nagrywać materiały filmowane przez quadrocopter lub zrzucać nań wykonane zdjęcia.
Bez pamięci odbywa się to z bezpośrednim udziałem smartfona lub tabletu, które magazynują to, co uwieczniam, ale przez to dochodzi do sytuacji, w której szybciej ucieka z nich poziom baterii. To proste rozwiązanie całkowicie eliminuje ten problem.
Podsumowując zawartość kartonu – myślę, że to całkiem kompletny zestaw. Posiada wszystko to, czego mógłbyś się spodziewać. Dobrze więc, że są dwa akumulatory, zapasowe śmigła, wydajna ładowarka i dodatkowe przejściówki na wtyczkę. Jeśli znajdziesz w swoim pudle również dedykowany pendrive z GPS, to tym bardziej będziesz miał się z czego cieszyć. Ja korzystałem z wszystkich tych dobrodziejstw dość obficie :).