Kieszonkowe projektory Philipsa z serii PicoPix (w skrócie PPX), to jedne z najlepszych przenośnych projektorów, z jakimi przyszło mi w redakcji 90sekund w czasie testów korzystać. Nie potrafię sobie odmówić przyjemności napisania kolejnego wpisu o debiutującym właśnie kolejnym modelu z serii, oznaczonym jako PPX4935. Tak, nie jest tanio. Tak – jest bardzo kusząco!
[showads ad=rek3]
Nie ma ani jednej osoby spośród moich znajomych lub też z rodziny, kto nie zachwyciłby się recenzowanymi przeze mnie wcześniej edycjami PicoPix 3410 i PicoPix 3614. Ich główne zalety to całkiem fajne wzornictwo, nie najgorsze materiały, z których są wykonane (chociaż to połyskujące tworzywo sztuczne na wieku można by wreszcie zastąpić czymś innym), a do tego są kapitalnie kompaktowe, nieźle jadą na jednym ładowaniu baterii i doskonale nadają się do prowadzenia mobilnego biura, prezentacji w małym gronie, wieczornych seansów filmowych z rodziną i znajomymi oraz… oglądania meczów piłki nożnej na suficie.
[showads ad=rek2]
Wyposażone są w WiFi, całą masę portów i wyjść, dzięki którym podłączysz do nich niemal wszystko, a dzięki temu urządzisz sobie najlepsze możliwe warunki do zarządzania małymi spotkaniami i rozrywką. I dokładnie w te same standardy wpisuje się bohater dzisiejszego wpisu, czyli Philips PicoPix 4935, który obsługuje smart TV, posiada na pokładzie Androida 4.4 Kit Kat, wydajną LED-ową lampę (do 30 tys. godzin świecenia) w technologii przetwarzania obrazu SmartEngine. Ten maluch o wymiarach (11,5 x 11,5 x 3,2 cm i wadze iście piórkowej 351 gramów), wyświetla obraz o przekątnej 150 cali!
Wady? Rozdzielczość HD 720×1280 px. Z jednej strony to zaleta, bo bateria o pojemności 2000mAh wytrzyma 2h wyświetlania obrazu (z moich doświadczeń wynika, że raczej od ok. 1h 20min. do ok. 1h 30min.), ale jakość odwzorowania szczegółów już taka szałowa nie będzie. Projektor, który wyceniany jest na 2499 zł (start sprzedaży od połowy grudnia 2015 r.), mógłby ze spokojem obsługiwać rozdzielczość Full HD 1080p. Nie do końca przekonuje mnie też jasność 350 lumenów. Oczywiście w wieczornych warunkach w zupełności się sprawdzi, ale w salce szkoleniowej, która jedynie jest zaciemniona zaoferuje nieco gorszy komfort pracy.
[showads ad=rek1]
Z drugiej strony, mam z tymi projektorami z serii PicoPix same dobre doświadczenia. Pozwalają na podłączenie pendrive’a, wgrania swoich filmów, teledysków, czy nawet utworów muzycznych. Odpalisz na nich przeglądarkę internetową, a nawet YouTube i to wszystko bez asysty jakiegokolwiek innego urządzenia, jak np. notebook. Możesz włożyć doń kartę SD i pokazać rodzinie zdjęcia z wakacji. Wiem, że to niby nic takiego, ale nagle robi się z projektorów PicoPix totalnie przydatne urządzenie mobilne, które kapitalnie sprawdza się w zarządzaniu bazą multimediów. A – no i dla wygody bez problemów można nimi sterować smartfonem. PPX 4935 również wpisuje się ze specyfikacją w te standardy.
Jak dla mnie bomba, ale podkreślam – za producentem zresztą – więcej z PicoPix 4935 zabawy niż pracy, ale z drugiej strony i do tej drugiej aktywności doskonale się nada, jeśli jesteś np. freelancerem. Coś o tym wiem – jeżdżąc z prelekcjami o nowych technologiach lubię mieć przy sobie coś takiego na tzw. wszelki wypadek ;).
[showads ad=rek3]
Źródło, foto: inf. pras.