Choć w przypadku maszyn wyposażonych w konie mechaniczne takie przyspieszenie może budzić co najwyżej uśmiech politowania, już w przypadku baterii brzmi co najmniej intrygująco. Tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że przeciętnie jesteśmy w stanie rozładować tą w smartfonie w ciągu jednego dnia, co przekłada się na kilka godzin podświetlonego ekranu. A później, przynajmniej dwie musimy spędzić na ładowaniu. A gdyby tak ten czas skrócić do minuty? Niemożliwe? A jednak!
Jednostka naukowa, zajmująca się nanotechnologią, na Uniwersytecie Tel Awiwu, podczas badania choroby Alzheimera, przypadkowo natknęła się na specyficzną molekułę peptydową, który jest w stanie przyjąć ładunek elektryczny w o wiele krótszym czasie, niż typowa bateria. Ich firma, zajmująca się wdrożeniem nowego typu baterii, nazywa się StoreDot i również rezyduje w Izraelu.
Prawda, że brzmi nieźle? Ja też uniosłem brwi ze zdziwienia, a uśmiech zagościł na mej twarzy. W miarę czytania tekstu źródłowego, niestety powoli zmazywał się z niej, choć ziarno ciekawości i tak zostało zasiane. Gdzie zatem tkwi haczyk?
Po pierwsze – pojemność. Ma być ona znacznie mniejsza, niż w tradycyjnych bateriach, znanych do tej pory. Teoretycznie nie jest to takie złe, skoro możemy ją naładować w minutę. Ale przez tę minutę trzeba mieć dostęp do gniazdka zasilającego, a często, choćby w podróży nie jest to możliwe. Druga sprawa jest prawdopodobnie jeszcze mniej optymistyczna – skróci się również żywotność. Już teraz po roku częstego korzystania z urządzenia mobilnego, można zauważyć, że ogniwo rozładowuje się szybciej, niż na początku. A przecież, skoro będzie mniejsza pojemność, trzeba będzie częściej ładować i tym samym, jeszcze szybciej ją “zajedziemy”.
Wracając do podróży z daleka od gniazdka, pomyślałem sobie – to może powerbank? Niestety tu również nadzieje, przynajmniej na razie, zostały rozwiane. Do tego cuda będziemy potrzebować specjalnej ładowarki, która również jest opracowywana. Jej przepustowość ma wynosić 80 amperów! Nie wiem jak chcą to uzyskać ze zwykłego gniazdka zasilającego, ale dyplomu z elektryki nie mam, więc w tej kwestii po prostu poczekam do oficjalnej premiery. Dodatkowo, wygląda na to, że będzie konieczne stworzenie oprogramowania, które pozwoli przyjąć smartfonowi taką moc.
Najlepsze jest to, że choć technologia wydaje się kosmiczna, nie trzeba będzie na nią czekać nie wiadomo jak długo – StoreDot jest na etapie rozmów z grupą 15-tu wytwórców i planuje uderzyć na rynek już w przyszłym roku. Czy szykuje się rewolucja? Podejrzewam, że mimo wszystko, jeszcze nie. Obostrzenia, jakie są nałożone na nowy typ baterii zabierają jej nieco z praktyczności, do której przecież dąży. Nie wspominając o cenie. Tej co prawda nie ujawniono, ale spodziewam się, że na starcie, smartfony wyposażone w taką baterię będą drogie.
Przeczytałem komentarze pod oryginalnym wpisem i choć jest ich zaledwie garstka, jeden przykuł moją uwagę. W odniesieniu do niego – a co jeśli by pójść w drugą stronę, czyli czas ładowania wydłużyć do 12 godzin, ale w zamian bateria wytrzymywałaby tydzień? Przyznam, że preferowałbym takie rozwiązanie. Nawet zostawiając na noc, przez jakieś 8 godzin, wciąż można by się cieszyć nieprzerwaną pracą przez kilka dni. Choć nie chcę myśleć, jakie bateria przybrałaby rozmiary. A Wy co sądzicie o tym pomyśle? Ciekawostka technologiczna, przyszłość, a może jedno i drugie?
Źródło, foto: talkandroid, www.techhive.com, sxc