Jedno z najgorszych, najpaskudniejszych, najmniej praktycznych, najbardziej dziadowskich rozwiązań technologicznych ostatnich lat to Apple Pencil. I nie, nie dam sobie powiedzieć, że jest inaczej! Nie spotkałem spośród licznych rozwiązań tech, z którymi mam od dawna kontakt niczego, co byłoby tak tandetnym i absolutnie pozbawionym logiki użytkowej produktem. Za nic w świecie nie pastwię się teraz nad Jabłkiem. Takie są fakty i polemika ze mną w tym kontekście będzie całkowicie bezowocna. Po prostu Apple Pencil, jest totalnym koszmarem. A moja opinia oparta jest o bardzo długą praktykę, którą z tym akcesorium miałem nieprzyjemność przeżyć, kiedy testowałem Pencila wraz z iPadem 12,9 (TU RECENZJA). Dlatego, kiedy dzisiaj pojawiają się pierwsze doniesienia, jakoby Apple pracował nad nowym wcieleniem swojego stylusa, to bez cienia kozery pytam (raczej retorycznie) – musieli w Cupertino aż trzy lata patrzyć na ten kawał bezużytecznego tworu, żeby dojść do wniosku, że czas na zmianę? Cóż – lepiej późno niż wcale!
W Apple Pencilu wszystko jest złe. Złe, paskudne, nieudane. I kiedy śledzi się dorobek firmy, spod skrzydeł której wyszedł najpopularniejszy smartfon świata, to krew człowieka zalewa, gdy bierze do ręki coś tak niepraktycznego, jak Pencil. Aż dziw, że minęły już trzy lata od chwili, kiedy debiutował wraz z iPadem 12,9. W każdym razie – drogi Apple, podpowiem. Sięgnij w pierwszej kolejności po piórka Surface Pen od Microsoftu, później po jeden z rysików Wacoma, a następnie po stylusa od Samsunga i dobrze przyjrzyj się temu, jak robi się naprawdę przydatne, konkretne, funkcjonalne, stylowe i efektywne piórka!
Wielokrotnie na tym blogu pisałem, że najpierw to Samsung na nowo zdefiniował sensowność posiadania rysika, bo tchnął w niego świeże życie wypuszczając na rynek serię smartfonów Note, z których pół świata rechotało, a drugie pół opadało w zachwytach nad geniuszem południowokoreańskiego producenta. Kilka edycji Note’ów później to Microsoft wziął sprawę w swoje ręce i zaoferował cyfrowe piórko Surface Pen, które na zawsze ustawia w tej chwili całą konkurencję. O ile Samsung wypracował idealny rysik pod kątem ultramobilnych rozwiązań, o tyle Microsoft uczynił z niego narzędzie. Sprawił, że wszystko co jest w stylusie, przestało być oczywiste. Progres jest tak niesamowity, że po prostu nie ma na rynku drugiego tak doskonałego akcesorium komputerowego, pod kątem działania. I tak – piszę te słowa bez zbędnej emfazy. Takie są fakty i nie mam zamiaru z nimi polemizować.
Ale też – kolejne, tyle że przykre – fakty dla Apple są takie, że jego Pencil był/jest wszelkim zaprzeczeniem tego, co udało się wypracować jego konkurentom. I nie, nie ma w takim podejściu nic złego – pod warunkiem, że to co oferujesz – rzuca na kolana cały świat, który drży w posadach. Nie mam złudzeń – tak nie było z pierwszym wydaniem Pencila. Tak nie będzie też z drugim. Ale – i tutaj światełko w tunelu – jest odrobina, ziarno, albo i może nawet ziarenko… nadziei, że będzie to coś chociażby na miarę tego, co możesz znaleźć w Note’ach Samsunga. Wg serwisu AppleInsider, Apple ma pracować nad 6.5-calowym iPhone’m X, do którego dołączany miałby być rysik. Oczywiście, jeśli zostanie to tak samo zrealizowane, jak w przypadku Pencila do dużego iPada, to od razu będzie można dać sobie z jakąkolwiek użytecznością spokój. Ale nie sądzę. Jednak smartfon wymaga zupełnie innej interakcji z nim, a to sprawia, że miejsca na jakieś dziadowskie, panoszące się po kieszeniach rysiki – nie ma.
Aaa, no i jeszcze jedna kwestia, której trudno nie brać tutaj pod uwagę. Co by na taki krok powiedział Steve Jobs? Chyba nikomu nie trzeba przypominać, jak bardzo wielką nosił w sobie awersję do wszelkich stylusów. Uważał, że najbardziej naturalnym sposobem interakcji z ekranem, jest technologia zawarta w… naszych dłoniach, a konkretnie palcach. Ale dzisiaj sądzę, że Jobs byłby zwolennikiem rysika w tablecie i w telefonie również. Po prostu wtedy, kiedy wyrażał do nich niechęć, były na fatalnym poziomie. Mniej więcej na takim, na jakim jest obecny Apple Pencil. Natomiast postęp technologiczny zrewidował w tej chwili miejsce udanego piórka w integracji z nowoczesnym urządzeniem mobilnym. Projektowi postępowemu Jobs z pewnością by błogosławił. I za taki ja sam kciuki trzymam. Chociaż, jak znam życie – albo w Cupertino zerżną wszystko z Samsunga i świat zaklaszcze, jak u Rubika – że amazing. Albo zrobią to tak samo, jak przy pierwszej edycji Pencila, przekonując wszystkich dookoła, że oto tak to się powinno robić. No, i że wreszcie (tu pojawi się nieśmiertelne hasło apple-owców): TO DZIAŁA.
Heh. Oby.