Wspominałem już kiedyś o tym, co myślę na temat filmów Disneya? Z całą pewnością co najmniej kilka razy :). Trzeba jednak przyznać, że tworząc teksty na temat kina, nie można o Disneyu nie mieć wyrobionego zdania. Moja opinia (jak i pewnie większości kinomanów) ugruntowała się oczywiście w czasach gdy jako dziecko siedziałem wlepiony w ekran telewizora oglądając bajki takie jak “Pinokio”, “Robin Hood” czy “Księga Dżungli” i starałem się wyciągnąć rodziców do kina na “Króla Lwa” lub “Pocahontas”. Jak łatwo można zgadnąć, szybko zostałem fan boyem :). Swoją drogą, mimo że większość tytułów, z którymi można się było w moim dzieciństwie zapoznać w niedzielne przedpołudnie, liczyło sobie po co najmniej kilka dekad, dla mnie zawsze wydawały się nowościami (co jest głównie zasługą ponadczasowego talentu i pomysłowości ich twórców). Tamten okres renesansu Disneya mamy już jednak za sobą i mimo tego, że obecnie ten medialny gigant ma ciągle mnóstwo asów w rękawie, to wydaje mi się, że czasem podejmuje lekko zaskakujące decyzje.
[showads ad=rek3]
Jedną z takich niespodzianek jest moim zdaniem pomysł na kolejną ekranizację klasycznej powieści Rudyarda Kiplinga, czyli właśnie “Księgi Dżungli”. Ta wydana 121 lat temu historia pozostawionego w dziczy małego chłopca od czasu wynalezienia kina adaptowana była już co najmniej kilka razy, a sam Disney zabierał się za nią trzykrotnie. Zaczynając od znanej wszystkim bajki z 1967, roku przez wersje filmową z 1994 roku, aż po drugą część animacji z roku 2003. Można więc powiedzieć, że było tego sporo i nie do końca jestem przekonany, że kolejne podejście do tematu jest w jakikolwiek sposób oczekiwane, zwłaszcza że (nie ma się co oszukiwać) na brak czekających na realizację oryginalnych projektów Disney na pewno obecnie nie narzeka. Oczywiście postawienie tematu w sposób: czy nowa ekranizacja jest potrzebna, czy nie, też nie jest zbyt mądre (w końcu to show-biznes i nie chodzi o to, co potrzebne tylko o rozrywkę) nie zmienia to jednak tego, że mocno się zastanawiam czy np. nowa wersja Baloo będzie mogła przebić animowany pierwowzór :).
[showads ad=rek3]
Może zresztą nie powinienem nastawiać się zbyt negatywnie. W końcu z tego, co można zobaczyć do tej pory, styl graficzny wygląda dość ciekawie, a poza tym już sama Kaa (wąż) przemawiająca głosem Scarlett Johansson robi naturalnie hipnotyczne wrażenie (czyli jak najbardziej trzyma klimat pierwowzoru). Co prawda silny nacisk na akcję, jaki został położony w trailerze nie do końca mnie przekonuje, jednak tutaj nadziei dodaje z kolei ostatnie ujęcie, w którym usłyszeć możemy kilka nut z piosenki “Bare Necessities” (wykonywanej w bajce przez duet Mowgliego i Baloo), która jest jednym z najstarszych rozpoznawanych do dzisiaj muzycznych klasyków Disneya. Zachowanie równowagi między przyjaznym (czy nawet pociesznym) klimatem a widowiskowymi wyczynami bohaterów moim zdaniem przesądzi o sukcesie lub porażce nowej “Księgi Dżungli”. Kto wie, może przy okazji następnego trailera uda nam się zobaczyć właśnie tą drugą twarz filmu :). Chętnie też usłyszałbym więcej dialogów jak np. wspomnianego już Baloo, w którego wcieli się Bill Murray czy Louiego (króla małp) mówiącego głosem Christophera Walkena.
[showads ad=rek1]
Po obejrzeniu zapowiedzi po prostu nie mogłem nie włączyć “Bare Necessities” :). Klimat bajek Disneya jest po prostu wspaniały.
[showads ad=rek1]