Kurczę, ale ten Xiaomi pędzi! Zupełnie nie spodziewałem się, że najnowsze Notey, które ledwie kilka dni temu zostały pokazane zaskarbią sobie serca tak wielu użytkowników! I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszelkie rekordy sprzedaży biły tańsze smartfony tego producenta. Oczywiście biorąc pod uwagę specyfikację Mi Note i Mi Note Pro i tak nie wygląda to najgorzej pod względem potencjalnego nabycia, no ale najtaniej mimo wszystko również nie jest…
Za zwykłego Mi Note trzeba zapłacić w Chinach równowartość mniej więcej 370 dol. Za Mi Note Pro już 530 dol. Jaki z tego wniosek? Dziś zaczęła się sprzedaż, w trakcie której w ciągu trzech minut rozeszła się pierwsza partia smartfonów, a Xiaomi chwali się, że dokonano rezerwacji na kolejne – UWAGA – 220 mln sztuk! Czy ktoś jeszcze w tej chwili siedzi?
OK, nie wiem co to za rezerwacje i ile będzie z nich pokrycia w faktycznych zakupach, ale nawet jeśli na nowe Notey od Xiaomi zdecyduje się tylko 10 proc. chętnych, to i tak sprzeda się 22 mln słuchawek! A i tak to jest dość ostrożny szacunek… W każdym razie kult Xiaomi goni bez dwóch zdań kult Apple.
Chińczycy są zresztą nieustannie porównywani do amerykańskiego konkurenta, a sami mają też kilka grzechów na sumieniu, bowiem pełnymi garściami potrafią czerpać w swoim wzornictwie z tego, co tworzy Apple. W każdym razie firma ta nie ma nawet globalnego zasięgu! Wyobraźcie sobie więc, co to będzie, kiedy rozpocznie swój marsz na Zachód?! I nie jestem pewien, czy nie mogą liczyć na sukces.
Urządzenia Xiaomi mają wszystko to, co tygryski lubią najbardziej. Przede wszystkim ładne, dobrze wykonane, nieźle wyposażone smartfony, które biją na głowę pozostałych producentów przede wszystkim swoją ceną, która jest w każdą ze stron całkowicie bezkonkurencyjna. Flagowce Xiaomi są tańsze niż niejeden średniak od Sony, HTC, czy Samsunga – a jak wspomniałem przed chwilą – jakościowo niczym nie odbiegają od sprzętu czołowych dostawców smartfonów na świecie.
Ale to jedna strona medalu. Drugą jest niesamowicie rozwinięty ekosystem skupiony wokół nakładki systemowej na Androida funkcjonującej pod nazwą MIUI. Uderza w tym względzie przede wszystkim ciągłe jej poprawianie, non-stop wypuszczane są świeże aktualizacje, a do tego pełna, wręcz nieograniczona możliwość personalizowania swojego urządzenia. Jest przy tym przyjemna dla oka i tak przygotowana, że nikomu z Was nawet przez chwilę nie przejdzie przez myśl, że to jest Android.
Myślę, że to najcenniejsze argumenty, które masowo przyciągają Chińczyków i klientów z innych krajów. Xiaomi ma przeogromny apetyt. W ciągu ostatnich miesięcy zbliżył się do wielkiej, nienaruszalnej ze swoją pozycją od lat pod względem sprzedaży czołówki, w której siedzi Samsung, Apple i Lenovo. Swoim impetem Xioami pokazuje, że nie tylko niebawem sięgnie po pierwsze miejsce, ale odstawi lidera – czyli Samsunga – pod względem sprzedaży smartfonów na długi dystans.
Jestem niesamowicie podekscytowany możliwością takiego przetasowania. I zachodzę w głowę, jak południowokoreański producent sobie z tą sytuacją poradzi(?), tym bardziej że oprócz Apple wyrósł mu w ostatnich kwartałach inny, rodzimy konkurent – LG, który ewidentnie najlepsze czasy ma jeszcze przed sobą!
Źródło, foto: androidcentral