Po raz pierwszy od co najmniej 5 lat, kiedy to postanowiłem definitywnie porzucić Nokię, pomyślałem że oto szykuje się powrót giganta. Tak, tak – Nokia wraca do gry. Zaprezentowana dziś Lumia 925, jest nową, topową słuchawkę od Finów. Telefon prezentuje się cholernie dobrze. Jest lżejszy i cieńszy od dziewięćsetki, no i przywdział porządne aluminiowe szaty.
Nokia chwali się „najbardziej zaawansowanym technologicznie obiektywem” aparatu, oczywiście w technologii PureView. Ten potrafi zrobić serię zdjęć i wybrać najlepsze. Kręci wideo w rozdzielczości 1080p przy 30 klatkach na sekundę i wbudowanej stabilizacji obrazu. Nokia nie idzie już na wojnę z megapikselami stawiając na jakość, stąd matryca 8,7 Mpx. Z przodu zastosowano aparat 1,2 Mpx.
[youtuber youtube=’http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=0iCu9JrWhww’]
AMOLED-owy ekran też nie należy do największych, ale 4,5 cala zupełnie wystarcza do wygodnej obsługi. Przed rysami chroni szkło Gorilla Glass 2, a za idealną czerń odpowiada technologia ClearBlack. Jak we wcześniejszej topowej Lumii 920 i ten ekran obsłużycie w rękawiczkach lub innymi przedmiotami dostępnymi pod ręką.
Sercem urządzenia jest dwurdzeniowy Snapdragon 1,5 GHz, a wspomagany jest przez 1GB RAM-u. Wraz z 16GB pamięci wewnętrznej użytkownicy mają dostać 7GB w chmurze Microsoftu – SkyDrive. Nie zabrakło oczywiście ładowania bezprzewodowego (po zastosowaniu specjalnej nakładki) oraz darmowych map HERE. Całym smartfonem zarządza oczywiście Windows Phone 8. Cena urządzenia ma oscylować w granicy 469 euro, a sprzedaż zacząć się czerwcu. Kiedy trafi do Polski trudno powiedzieć.
Nowa Lumia 925 prezentuje się świetnie. Konstruktorzy postawili na design i wysoką jakość użytych materiałów. I chociaż wciąż podchodzę z rezerwą do Nokii z WP8, to cieszy mnie ten comeback, w końcu wychowałem się na urządzeniach tego producenta, a korzeni się nie odcina.