Zacząć chyba warto od przypomnienia. To nie będzie ta Nokia, o której myślisz, tylko twór na licencji fińskiej korporacji, który w zamian za tantiemy, udziela praw na używanie nazwy, logotypu, pakietu patentów etc. – legendarnego producenta telefonów i smartfonów. Tak, właśnie w takiej postaci Nokia wróci na rynek wytwarzana przez HMD Global, czyli fińskie przedsiębiorstwo powołane do tego celu w maju 2016r. Informacje na temat nadchodzących telefonów podawane są już od pewnego czasu, a coraz śmielej pojawiające się tu i ówdzie przecieki, tylko pompują zainteresowanie mediów technologicznych przed rzeczoną w niedalekiej przyszłości premierą, której nawet przybliżonej daty dzisiaj jeszcze nie ma. W każdym razie, ja obstawiam początek 2017 roku i targi MWC w Barcelonie.
Ale, czy jest sens interesować się dzisiaj Nokią, która Nokią nie jest i nigdy nią nie będzie? Androidowy smartfon, który z tym logotypem trafi na rynek – lub seria smartfonów – to nie będą zachwycające perły na firmamencie, a jedynie, albo i AŻ – średniopółkowi zawodnicy. Oczywiście – czy to źle? Nie sądzę. (Nie)Nokia – to moje opinia -będzie grzała cały marketing bazujący na resentymentach. I w krajach takich, jak Polska, ma szansę odbić się solidnie od dna.
Myślę też, że jest u nas, jak i w krajach rozwijających się, miejsce na takie urządzenie. Pokazują to obecne od 2015 roku trendy, w których najwięcej producenci smartfonów zyskują w średniej półce cenowej. To ona jest teraz najbardziej opłacalna i dochodowa. Sam jestem gorącym zwolennikiem umiarkowanych standardów, które pozwalają na komfortową obsługę i gwarantują niezłą wydajność, za cenę oczywistych kompromisów. To dlatego doczekaliśmy się rewelacyjnych Honorów (które mają już teraz nawet swojego flagowego reprezentanta), to z tego powodu właśnie na naszym rynku debiutuje Xiaomi, to stąd wzięła się seria Galaxy A u Samsunga, czy seria X u LG. Segment ten ukonstytuował się dzięki rewelacyjnym smartfonom z serii Moto G i wyprzedził już te słuchawki o kilka długości.
Nowa Nokia pod banderą HMD Global będzie więc musiała nie tylko gwarantować świetną wydajność, ale też bardzo obiecujące wzornictwo, które jest dzisiaj podstawą każdego mocnego średniopółkowego gracza. Co więcej segment ten podzielił się jeszcze sam w sobie, więc można dostać coś bliżej 1500zł, za około 1000zł i poniżej tej kwoty. Wciąż jednak to średnia półka. HMD ma zatem spore pole do popisu. Nie musi wypuszczać flagowca, bo z Samsungami Galaxy S, LG z serii G i V oraz iPhone’ami nie ma najmniejszych szans. Natomiast w żadnym razie nie może ignorować Huawei, Meizu, OnePlus czy Xiaomi, bo to oni dzisiaj rozdają najwięcej kart, chociaż starzy giganci znaleźli sposób, aby odpowiedzieć swoimi solidnymi propozycjami na hegemonię szybko rosnących Chińczyków. I to właśnie z nimi Nokia się zderzy w pierwszej kolejności. I im szybciej to zrobi, tym więcej zyska.
Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki prorokuję, że odniesie sukces głównie w krajach, w których cieszyła się dobrą renomą. Na pewno na tej mapie – o czym już wyżej wspominałem – jest Polska. Szykuje się więc regionalny, odgrzewany kotlet. Tam, gdzie chwyci, to zrobi to w swoim stylu, pod warunkiem, że spełni oczekiwania resentymentowców. A jakie one są? Przede wszystkim – solidna budowa, jak i solidna bateria, intuicyjny interfejs, efektywna oraz szybka praca. To jest clou emocjonalnej interakcji ze starymi Nokiami. Aaa, no i jeszcze przyzwoity aparat – bo Nokie ZAWSZE miały dobre soczewki.
Nie wiem, jak się uda nowym włodarzom zasłużonego fińskiego logo z HMD uzyskać te wszystkie rzeczy w produkcie, który będzie rywalizował z innymi podobnymi telefonami, wśród których są takie pozycje, jak LG X Power, który rządzi w tej chwili pod względem wydajności na baterii, czy X Cam, który nie pozostawia złudzeń, z kim trzeba się w średnim segmencie mierzyć pod kątem fotograficznym. Dość wspomnieć o solidnie zrobionych Moto G 4-gen., czy pięknie wykonanych Galaxy A5 i A3 2016, by docisnąć nową Nokię do ściany.
Ze wstępnych przecieków wynika, że Nokia D1C otrzyma Snapdragona 430 i 3GB pamięci RAM oraz zaraz po wyjęciu z pudełka ma pracować pod kontrolą Androida 7.0 Nougat. Przeciek to nijaki, bo nie wnosi żadnych sensownych informacji, ale przynajmniej rzuca więcej światła na sprawę, aniżeli wcześniejsze plotki na temat dwóch flagowców wykonanych z metalu, co swoją drogą brzmi dość komicznie. Bo co to za przecieki?
W każdym razie HMD Global chce postawić Nokię na nogi. Aby to zrobić, w czysto sentymentalnym stylu, powinna stanąć na uszach, aby nowe słuchawki znalazły się w ofertach wszystkich liczących się operatorów lub przynajmniej u jakiegoś lidera w każdym z krajów, w których finalnie się pojawi. Jak sygnalizowałem jakiś czas temu – dziś nowej Nokii nie potrzebuję, bo nie czuję, aby mogła mi zaoferować cokolwiek nadto, co już potrafią od siebie dać obecni gracze. A resentyment, do tego szyty dość grubymi nićmi, to dla mnie – człowieka na smartfonach Nokii wychowanego – zdecydowanie za mało.
Źródło: ubergizmo