Samsung oficjalnie potwierdził to, co wiadome było od dłuższego czasu. Fani serii Galaxy Note już 2 sierpnia będą mieli swoje święto. Tego dnia zadebiutuje – oficjalnie – Samsung Galaxy Note 7, wyrównując tym samym nazewnictwo, a w zasadzie numerologię z pierwszym flagowcem Koreańczyków z serii SGS. Ja co prawda nie czekam z taką niecierpliwością w tym roku jak w ubiegłych latach, ale nie mogę nie przyznać, że z wielkim zainteresowaniem będę śledził konferencję, która odbędzie się w Nowym Jorku.
Pierwsza rzecz jednak, która przychodzi mi do głowy – zostawiając na chwilę samego Note’a 7 – to właśnie oprawa całego święta technologicznego – jeśli mogę się tak wyrazić. Ostatnia prezentacja Samsunga w Barcelonie – cud, miód i orzeszki. Palce lizać! Ja co prawda premierę „es siódemek” oglądałem na YouTubie, ale i tak robiła na mnie wrażenie. Za to premiera Note’a 5 oraz S6 Edge Plus była okropna. Nie podobało mi się tam nic. Zaczynając od głównego prowadzącego. JK Shin nie nadaje się wg mnie w ogóle na takie imprezy (o fatalnym oświetleniu nie wspominam). Za to chętnie popatrzę i posłucham pana DJ Koha, który sprostał zadaniu i świetnie poprowadził prezentację w Barcelonie.
No, ale to tak na marginesie. Sam osobiście może nie z wielkim napięciem, ale z zainteresowaniem oczekuję Galaxy Note’a 7, bo jawi mi się on jako mój potencjalny smartfon. Bo choć Note 4 wciąż sprawdza się znakomicie, to czas powoli na zmianę, którą determinuje chociażby fakt, że zbliżam się do końca swojej umowy abonenckiej i dość naturalnie rozglądam się po półkach ze sprzętem. Kolejna rzecz, to fakt, że przeczekałem już dwie generacje Note’ów, zatem sądzę, że to doskonały moment na zmianę, choć na pewno nie rzucę się w pierwszych dniach sprzedaży na SGN, kiedy ceny będą zaczynać się od około 3600 zł, albo i nawet 4000zł. Ten etap trzeba będzie zwyczajnie przetrwać, choć na przykładzie S7/S7 Edge widać, że kwoty oczekiwane za tegoroczne flagowce Samsunga wciąż trzymają poziom. A to jasny sygnał z rynku – sprzęt sprzedaje się dobrze.
To, że Galaxy Note 7 będzie wydajnym smartfonem, naszpikowanym technologiami i nowinkami Samsunga nie ulega wątpliwości. Wyczerpująco pisałem o tym TUTAJ. Mnie jednak ciekawi, jaki pomysł Koreańczycy mają na rysik? Zaproszenie mówi samo za siebie i sugeruje wyraźnie, że gwiazdą wieczoru będzie najprawdopodobniej właśnie S-Pen. Ten moment konferencji na pewno będę oglądał uważniej niż całą resztę, bo w piątej generacji Note’a zabrakło szczególnych nowości pod tym kątem. W tym roku zapowiada się, że będzie inaczej, a to sprawia, że mimowolnie nie mogę się już doczekać tej premiery – nawet jeśli nie odliczam nerwowo dni ;).
Źródło: samsung