Kurczę, szukam w głowie innej firmy niż Samsung, i zastanawiam się czy jest takowa na polskim rynku technologicznym, która swoim użytkownikom serwuje tyle miłych niespodzianek w porozumieniu z licznymi partnerami? I wiesz, co? Nie mogę za nic w świecie znaleźć nikogo takiego. Po prostu – pustynia. I dzięki temu Samsung może sadzić u nas swoje Galaxy, a one pomimo piaszczystego gruntu, zawsze chwycą. Bo i takiego Galaxy w tych okolicznościach również warto chwycić.
Piszę o tym, bo dopiero co skończyłem testy i bardzo obfitą recenzję Samsunga Galaxy S7, który jak zwykle zresztą, dostarczył mi masę frajdy, ale też znowu zwrócił uwagę na kilka rozwiązań, których zwyczajnie nie ma u konkurencji. Darmowe gry, które normalnie coś kosztują, znowu darmowa trzymiesięczna subskrypcja Deezera, czy dedykowany polskiemu odbiorcy Upday – czyli aplikacja agregująca treści, ale przygotowywane przez żywych redaktorów specjalnie dla Ciebie, każdego dnia.
Wcześniej Samsung szedł jeszcze szerzej i zdaje się, że nadal tkwi na tej drodze (proszę mnie wyprowadzić z błędu, jeśli się mylę), czyli jeśli wybierałe(a)ś jakiś tablet od tego producenta – szczególnie z wyższej półki – to razem z nim lądowały na nim subskrypcje tygodników czy dzienników prasowych. I to takie, na które trzeba wydać w normalnych warunkach kilkaset złotych.
Dzisiaj do tych przyjemności dołącza kolejna fajna promocja. Tym razem w komitywie z Legimi. Jeśli masz jakieś urządzenie Samsunga (tablet lub smartfon), to otrzymasz dostęp do zasobów tej cyfrowej księgarni i jej 15 tys. ebooków oraz licznych audiobooków na trzy miesiące. Ale jeśli kupiłe(a)ś lub nabędziesz jednego z najnowszych Galaxy – S7 lub S7 Edge, to dostaniesz ten nieograniczony dostęp przez najbliższe sześć miesięcy! Tak, zupełnie za darmo!
Cholera – Legimi jest chyba jedynym na naszym rynku tak udanym startupem z branży cyfrowych książek, które doskonale sobie radzi w docieraniu do klientów. Ma w swej ofercie czytnik, z którym można nabyć abonament na e-książki, jest dostępne u operatorów komórkowych w dodatkowej opcji do abonamentu, a ponadto wchodzi w układy z takimi gigantami, jak Samsung. Skala działalności Legimi jest więc naprawdę imponująca, tym bardziej, że dochodzi do nowych potencjalnych klientów właściwie z każdej strony.
Druga sprawa, to postawa południowokoreańskiego producenta sprzętu mobilnego, który w prawdzie oczekuje za swoje produkty – szczególnie te premium – niemałych pieniędzy, ale mimo wszystko – daje oprócz kapitalnego sprzętu – jeszcze coś w zamian. I tym czymś jest realna, namacalna cyfrowa marchewka. Piszę o tym z takim entuzjazmem, bo mój dzień to ciągłe czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie. Przede wszystkim anglojęzycznych źródeł dotyczących technologii. Ale uwielbiam też elektroniczną prasę, ebooki, coraz aktywniej myślę o audiobookach, by mieć czas na poznawanie książek w czasie podróży, kiedy padam już od patrzenia w ekran lub na treningu biegowym. Takie proste, a jakie przyjemne! No i kuszące! Po prostu warto mieć sprzęt Samsunga.
Kurczę, może niepotrzebnie wkładam tyle radochy w ten wpis. Zaznaczam na wszelki wypadek, że nie jest on sponsorowany. Po prostu jako bloger technologiczny przez swoje dłonie przepuszczam mnóstwo sprzętu, który poza rdzeniami i megapikselami nie ma tak naprawdę do zaoferowania nic więcej. Któremu znacznie dorabia się teorii niż wychodzi coś z praktyki. A Samsung inwestuje w świetne wyświetlacze w swoich urządzeniach, więc czytanie na nich to ogromna przyjemność. I piszę to z perspektywy kogoś, kto przejechał na Galaxy Tabie 3 8.0 wiele megabajtów ebooków.
Poza tym jest jeszcze jedna rzecz. Propozycje Samsunga nie obrażają odbiorców. To jest oferta na poziomie i dla ludzi, którzy mają większe ambicje aniżeli rolowanie Facebooka. Mając sprzęt tego producenta dostaje się dostęp do fajnych, kulturalnych pozycji, które ubogacają przecież i ducha. I mnie to przekonuje. Bez sponsoringu.