Kiedyś interesowałem się literacką nagrodą Nike bardziej, dzisiaj już mniej. Wszystko rozbija się oczywiście o czas i ciężko w gąszczu zadań, celów, informacji, swoich spraw zawodowych i prywatnych ogarniać wszystko. Zwłaszcza, że blogując zostaje mi niewiele chwil na czytanie, o które zawsze gorąco walczę. Wówczas sięgam po tytuły, które zbierają cyfrowy kurz na moim iPadzie i ciągle jestem z czymś do tyłu. W każdym razie jedna z najważniejszych nagród literackich w naszym kraju wręczona została Karolowi Modzelewskiemu za Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca. Pozycję znajdziecie oczywiście w wersji elektronicznej.
Skoro nagrodę przyznaje Wyborcza, zapewne domyślacie się, że naturalne jest, aby należące do Agory publio.pl posiadało w swoich zasobach nominowane tytuły. I rzeczywiście – są prawie wszystkie pozycje, na które do 5 października była jeszcze promocja. Można je było nabyć w niezłych cenach, co zawsze zachęca – przynajmniej mnie – do zakupów na zapas. Zabrakło jednak dwóch książek-finalistek tegorocznego konkursu.
Wielcy nieobecni to książki poetyckie: Szymona Słomczyńskiego Nadjeżdża oraz Jeden Marcina Świetlickiego. Pozostałe pozycje nominowane do Nagrody Literackiej Nike znajdziecie TUTAJ. Na otarcie łez jest też kilka książek finalistów z lat wcześniejszych. Sam jeszcze nie jestem pewien, po który tytuł sięgnę w pierwszej kolejności, ale nie ukrywam, że w ostatnim czasie najbardziej tęsknię do poezji. I w formie ebooka najchętniej spotkałbym się z którymkolwiek z powyższych tomików.
Mam za sobą aktualnie Wiersze i prozę 1954-2004 Tomasa Transtromera, którego odkrywam już od dłuższego czasu, ale na dobre wziąłem się za tę pozycję w czasie urlopu. Zabierać ze sobą na wakacje takie teksty trudno nazwać dobrym posunięciem… Transtromer jest genialny, ale ciężki… smutny, wyrachowany i zimny. Zresztą pasował mi doskonale do nadmorskiego klimatu, bowiem sporo u niego Bałtyku (w końcu mieszkamy po sąsiedzku – autor żyje w Szwecji), ale jego fraza poetycka jest jak na plażowanie z rodzinnym rejwachem, zdecydowanie za bardzo druzgocąca. Dobrze z Transtromerem za to siada się wieczorem. W ciszy sosnowego lasu, w tle którego dochodzi do uszu niedaleki szum fal.
Wracając jednak do Nike… Nie wiem, czym spowodowany jest ten brak związany z nieobecnością tych dwóch tomów w formie elektronicznej? Nie wiem, czy autorzy są takim publikacjom przeciwni – jak pisałem wyżej, trochę wypadłem z obiegu literackiego, więc nie przypominam sobie, abym trafił na jakieś deklaracje w tej kwestii – czy inne powody złożyły się na to, że jednak nie ma tych książek w ofercie żadnego internetowego sklepu z eksiążkami.
Natomiast tomik Świetlickiego łatwo znaleźć w – nazwijmy to – „drugim obiegu” w pliku PDF i zarazem wersji pirackiej. Poszukując książki Słomczyńskiego nie przetrząsałem znacznie sieci, ale w pierwszych wynikach nie ma po nim śladu, za wyjątkiem branżowych serwisów, które sprzedają książki papierowe. Wynika to zapewne z tego, że to autor, który dopiero debiutuje.
Właściwie pisząc te słowa uświadamiam sobie, że jeszcze żadnego ebooka z poezją nie miałem okazji przeczytać, a przecież od kilu lat tylko książki w postaci cyfrowej staram się czytać, no i z poezji kilka rzeczy w tej formie można też już znaleźć. I chyba tylko tutaj mam póki co wątpliwość, co do lepszej percepcji tekstu literackiego. Jeśli chodzi o podręczniki, beletrystykę itp. to zdecydowanie najlepiej konsumuje mi się jako eksiążki. Co jednak z poezją? Z uwagi na tegoroczną Nike jest okazja, by to sprawdzić. Szkoda, że nie ma jak tych ebooków zdobyć… Mam nadzieję, że tylko na razie.