Rozumiem, że w BlackBerry źle się dzieje. Gdzieś tam głęboko nad tym ubolewam, bo chętnie zobaczyłbym tę firmę rywalizującą z najlepszymi, ale prawda jest brutalna. Ten statek tonie. Przejście na Androida nie przyniosło spodziewanych efektów, było zdecydowanie za późne, ale z drugiej strony, jak oczekuje się na wejściu za model Priv cztery tysiące złotych, no to czemu się tu dziwić? Nawet jeśli był/jest to ciekawy smartfon. Nie da się ukryć, że jest grupa ludzi, którzy gorączkowo zastanawiają się, jak wyjść z tego impasu, ale jeśli dorzucają do tego statku kolejne kamienie w postaci Black Berry DTEK50 no to sorry, ale czuję, że mamy tutaj kolejny przeciek, a wody co raz więcej.
Zacznę od nazwy. Dlaczego akurat taka? Czemu taka długa i trudna? Jak zwykły Kowalski ma ją zapamiętać, czy też powtórzyć? Jak ma się wryć w pamięć? W jaki sposób ma reprezentować to urządzenie, a w przyszłości może całą serię produktów? Ech… czuję niesmak. Nie potrafię nawet tej nazwy powtórzyć i wypisać jej z pamięci bez zerknięcia kilka linijek wyżej. Kiepsko.
Wygląd i specyfikacja. Owszem. Prezentuje się i brzmi to wszystko znajomo – Alcatel Idol 4. I znów pytam – dlaczego? Rozumiem, że Black Berry zdecydowało się na wypuszczenie smartfona z okolic średniej półki. Krok zrozumiały, choć konkurencja jest ogromna i trzeba się postarać wcale nie gorzej niż w przypadku flagowca. Rozumiem też, że nie jest wesoło z funduszami, firma nie przędzie dobrze, ale korzystanie z innych rozwiązań, a właściwie wypuszczenie takiego samego smartfona tylko w innej skórze ze swoim logo… Konsumenci są bardziej inteligentni niż BlackBerry się wydaje. Ja bym się na taki numer nie dał nabrać. Nawet, jeśli miałbym jakikolwiek sentyment do firmy.
Jak w takiej sytuacji kanadyjska producent ma odbić się od dna? Nie ma w tym smartfonie żadnego charakteru, nic co by chociaż przykuło moją uwagę. Nawet film promocyjny jest nudny jak flaki z olejem. No bo jeśli pierwszą rzeczą, jaką chwali się BlackBerry w tym wideo jest to, że telefon ma dostęp do aplikacji Google Play, no to ja wysiadam. Wiem, że to może nowość dla tych smartfonów, ale „hej! cały świat korzysta z tego już od kilku ładnych lat”, nie ma się tu czym chwalić!
Nie widzę tego. Serio. Powiało może strasznym pesymizmem, ale naprawdę nie mogę na to patrzeć. Ten smartfon jeszcze dobrze nie zadebiutował, a już wg mnie jest skazany na porażkę i zjedzony przez konkurencję taką, jak np. Honor 5X, który kosztuje 1000 zł i pod każdym względem wbija w fotel.
A może w tym szaleństwie jest może jakaś metoda? Specyfikacja w końcu tragiczna nie jest, Snapdragon 617 to ośmiordzeniowa, bardzo dobra jednostka, do tego dorzuciłbym na plus obsługę kart microSD oraz WiFi we wszystkich standardach. To jednak z mojej strony szukanie zalet na siłę. Jeśli BlackBerry ma mnie do siebie przekonać to musi się bardziej postarać i uprościć chociażby nazewnictwo.
Specyfikacja BlackBerry….(znów sprawdzam nazwę… chwila…) Black Berry DTEK50 ;)
- Wyświetlacz – 5,2 cala, Full HD, 424 ppi
- Procesor – Snapdragon 617, grafika Adreno 405
- Pamięć RAM – 3 GB
- Pamięć wewnętrzna – 16 GB + obsługa kart microSD (do 2 TB)
- Aparat – Tylny 13 MP z f/2.0, Przedni 8 MP z f/2.2
- Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.2, LTE, NFC, GPS + GLONASS
- Bateria – 2610 mAh z funkcją szybkiego ładowania
- System – Android 6.0 Marshmallow
ALE, jeśli ktoś czuje się przekonany, to preordery można zamawiać na stronie producenta. Cena 279 funtów/339 euro lub 299 dolarów amerykańskich. Ja do tej grupy nie należę…
Źródło, foto: blackberry,crackberry