W serwisie crowdfundingowym Indiegogo rozpoczęła się zbiórka na realizację kolejnego smartwatchowego pomysłu. I moim zdaniem nie ma on w sobie żadnego polotu. Kilka cech, dzięki którym wybija się ponad to, co obecnie oferują zegarki z Androidem Wear na pokładzie nie wystarcza, tym bardziej, że mam na myśli głównie hardware. Najlepsze jest jednak to, że pomysłodawcy CoWatcha wypowiadają się o nim, jakby był prawdziwym game changerem. A nie jest i – co więcej – nie będzie.
Najważniejszą nowością w tym produkcie jest zaprzęgnięcie do pracy Alexy, czyli głosowej asystentki Amazonu, która już teraz jest sprzedawana z różnymi urządzeniami tejże firmy – typu Echo – i ma pomagać w zarządzaniu domem, kalendarzem, multimediami. Alexa potrafi rzeczywiście kilka fajnych rzeczy, ale pod warunkiem, że nie gra w pobliżu radio, bo jak wyczytałem w niektórych serwisach – wówczas zaczyna się komunikacyjny kłopot. Ale podobnie jest z innymi opartymi na głosie produktami, więc się nie czepiam ;).
No dobra. Nie do końca – trochę się jednak przyczepię… Jak widać to dobrze w promocyjnym wideo (poniżej), CoWatch nie jest w pełni używalny pod kątem głosowym – tak mi się przynajmniej wydaje. Alexa porównywalna jest do Google Now i Siri, a więc potrafi wykonać wiele czynności, jak sprawdzenie kalendarza, umówienie kierowcy Ubera, szukanie czegoś w słowniku, czy włączenie lampy w kuchni. Ale widać też, że sporo aktorzy/twórcy na wideo tapią w ekran, łącznie z odsyłaniem zdefiniowanych krótkich odpowiedzi na wiadomości tekstowe…
Kłopot w tym, że pochodzący od Google – Android Wear, właściwie obsługuje się bezdotykowo. Więcej – w jego najświeższej odsłonie jest tak, że możesz wykonując poszczególne gesty zatwierdzać bądź odrzucać powiadomienia, przechodzić do kolejnych etc. Dłubanie palcem po maleńkim ekranie CoWatcha wygląda przy tym dość komicznie, a przede wszystkim niepraktycznie.
Kolejny duży minus, to praca na dedykowanym oprogramowaniu – Cronologics OS. W sumie można to potraktować też, jako plus, bowiem platforma jest tworzona przez byłych pracowników Google pracujących wcześniej nad Androidem, a zatem jej trzon bez dwóch zdań jest dość sensowny, tym bardziej że dedykowany nie tylko CoWatchowi, ale i innym urządzeniom ubieralnym. Ale dla mnie kluczowe jest jednak to, aby mieć dostęp do szerokiego spektrum aplikacji wszelkich. I pod tym względem idealnie sprawdza się Android Wear oraz watchOS od Apple. Lubię mieć po prostu ciągły i nieskrępowany wybór. Tutaj tego nie widzę i nie czuję.
Co zaliczam na plus? Ekran Super AMOLED z rozdzielczością 400x400px – jest więc ładnie i kolorowo. Całość wykonano ze stali z ceramicznymi dodatkami. Bateria ma pracować w trybie ciągłego podświetlenia, tzw. Always-On, do 32 godzin. Kolejny plus za 8GB pamięci wewnętrznej oraz 1GB RAM i kompatybilność z iOS-em, a także Androidem. A poza tym?
Mam kilka niepewności, co do promowanej funkcji zarządzania inteligentnym domem. Jeśli to wszystko wymaga korelacji ze sprzętem Amazonu, to z mojej perspektywy – mieszkańca Polski – wygląda to dość kiepsko. Nie będę ciągnął do siebie tych rozwiązań zza granicy, żeby sobie po angielsku lampę włączać w kuchni…
W dalszym ciągu jest wodoszczelność, trzyosiowy żyroskop, trzyosiowy akcelerometr oraz trzyosiowy magnetometr. Ponadto czujnik pulsu, licznik kroków etc. Zasadniczo wszystko to, co posiada bogata konkurencja z drobnymi wyjątkami. Być może w USA jest to – z uwagi na bazujący na chmurowej asystentce głosowej Alexa – w jakiś sposób atrakcyjny koncept, ale naprawdę nie widzę powalających zalet. Tym bardziej, że całość finalnie ma kosztować 350 dol…
Źródło: androidpolice