Nikomu w branży, nie trzeba przypominać o dzisiejszej konferencji Apple. Wiele stron technologicznych od kilku tygodni, a w ostatnim to już w zupełności, rozpisuje się na temat tego, co firma z nadgryzionym jabłkiem dzisiaj pokaże. Ale ja nie czekam na wielkie, rewolucyjne zmiany. Apple to Apple, nie potrzebują ich. Natomiast oczekuję jednej, zasadniczej rzeczy – postępu.
Wiem, że wygląd jest kwestią gustu. Ale czy obecny skeuomorficzny się przejadł? Wszyscy czekają na nowe szaty cesarza, ale jemu potrzeba czegoś innego. Najistotniejszy jest postęp. To dla mnie słowo klucz. Jako użytkownik iPada przyznaję, że brak nowych rozwiązań najbardziej mnie denerwuje i skłania do posiłkowania się urządzeniami z innym systemami. Bo jak to jest możliwe, że w marketingowym bełkocie sprzedaje mi się wraz z ostatnią duża premierą iOS 6, że system zyskuje nowe funkcjonalności dzięki integracji… z Facebookiem i Twitterem? Sorry, ale wszystkie androidy mają to od zarania dziejów.
Inną sprawą jest belka powiadomień. Dlaczego obsługuje się ją tak niewygodnie? Przecież na swoim Nexusie mnóstwo zadań wykonuję właśnie z niej. A tutaj? Jak chcę np. pozbyć się zbyt dużej ilości komunikatów, to nie wystarczy, że dotknę znaku „x” przy każdej kategorii. Muszę jeszcze wybierać pole „Wymaż”. Czepiam się? Spróbujcie podłączyć 5 skrzynek pocztowych oraz 3 kalendarze i to obsługiwać…
Co mi po nowym wyglądzie, skoro próba zmiany trybu pracy np. na samolotowy, wymusza każdorazowe szukanie ikony ustawień i wchodzenie w opcje, by włączyć ją lub wyłączyć. Jakże wygodnie byłoby to mieć pod jednym fizycznym przyciskiem włączania ekranu. Mniej zmian, ale za to wygodniejszych i poprawiających funkcjonalność – tak bym to widział.
Foto: Apple mat. pras.