Aktualna edycja Nexusów to dla mnie porażka. I to na całej linii. Sorry, ale gdzieś uciekł zamysł na te urządzenia. Zarówno Nexus 6, ani Nexus 9 nie są mnie w stanie niczym do siebie przekonać. Nie pozwalają bym wydał na nie swoje oszczędności. Straciłem gdzieś wielką sympatię do tej marki. Moje zaufanie zostało nadszarpnięte zarówno przez te modele, jak i ociężały jak jasna cholera proces aktualizacji.
Każda premiera Nexusów to zawsze spore wydarzenie. Dla mnie również. Ekscytacja każdą informacją począwszy od producenta, który na spółkę z Google wyprodukuje nowy sprzęt, jaranie się nową specyfikacją techniczną, wyglądem, aż na końcu tej drogi jest zakup. Tak było u mnie cały czas, jednak tym razem całą zabawę zepsuła mi m.in. cena, choć to powód który zamieściłbym na końcu długiej listy.
HTC – STRACONA SZANSA
W przypadku tajwańskiej firmy, nie raz podkreślałem, że bardzo cieszę się z nawiązania współpracy przy tym prestiżowym projekcie. Powrót na salony w dziedzinie tabletów i to z jaką mocą… taaaaaaa. Dzisiaj – prawie pół roku po premierze – gdzie jest ta moc się pytam? Nawet tej cholernej dachówki nie można oficjalnie kupić w Polsce? Pfff… Dobra, żeby nie być tak surowym, w końcu nasz kraj nadal jest postrzegany, jako niższej kategorii i pokornie musimy czekać na premiery sprzętów, gdzie Zachód dawno już zapomniał o takowej…
Wracając do Nexusa 9. Naprawdę chciałbym się przekonać do tego tabletu, w pewnym momencie mocno rozważałem jego zakup, o czym nie wiem czy pamiętacie pisałem krótko po premierze. Już wtedy kusił mnie bardziej iPad i dzisiaj wiem jedno. Moja decyzja była słuszna. W trakcie naszych redakcyjnych testów Nexusa od HTC miałem okazję przyjrzeć mu się bliżej, sprawdzić jak działa i jak się prezentuje. I pewnie przeczytacie o tym w recenzji Przemka Krawczyka, który już szykuje dla Was swoje wrażenia, bo recenzuje ten produkt, ale ja pozwolę sobie ze swojej strony npisać, że to ciężki i mało wygodny klocek.
W porównaniu z cieniutkim iPadem mini 2, który z przyjemnością trzyma się w ręce, Nexus 9 sprawiał wrażenie jakby powstał 2-3 lata temu. OK, ma inne gabaryty, jest w końcu większy i porównywanie go z iPadem mini nie jest może najsprawiedliwsze, ale nie ma problemu – rzućmy okiem na iPada Air. Moim zdaniem bez porównania, nawet bez znaczenia, czy weźmiecie do ręki pierwszą czy drugą wersję. Oj HTC, coś tu moim zdaniem poszło nie tak. Ten powrót się nie udał. Nie tak wyobrażam sobie flagowy produkt, którego zadaniem jest trzymać sztandar czystego Androida.
I żeby nie było, że się czepiam. Pokażcie mi, ile się sprzedało sztuk tego tabletu? Zmieścimy się chociaż w błędzie statystycznym? Ech… dla mnie stracona szansa i choć nie przepadam za układami ekranu 16:9 to dzisiaj z chęcią kupiłbym Nexusa 7 drugiej generacji i cieszył się, jak dziecko w Boże Narodzenie. To nadal bardzo dobry tablet, z wydajnością, której nie musi się przed nikim wstydzić.
Komu zawierzyłbym produkcję kolejnego tabletu? Odpowiedź jest prosta – Sony. To jest firma, która teraz potrzebuje mocnego strzału, a poza tym robią zajeb!ste tablety, a następny Nexus taki właśnie musi być. Dlatego proszę Google – zwróćcie się do Japończyków. Na pewno dostarczą Wam coś wyjątkowego. Koniec kropka. HTC do domu, dziękujemy.
WIELKI, DROGI I BRZYDKI
Zawód towarzyszący informacji o tym, że dostaniemy 6-calowego „smartoluda” tak bardzo nie chciał do mnie dotrzeć, że nawet po oficjalnym ogłoszeniu, miałem nadzieję, że będzie jeszcze mniejszy model. Dupa tam! Uparli się na phablet i koniec. Tylko pytam dlaczego? Jaki tu sens? Dobra chcieli duży smartfon – no OK, ale nie dało się wrzucić np. 5,5 cala? No bo chyba nikt nie myślał, że Nexus 6 będzie konkurował z takim Galaxy Note 4? Hahahaha, nigdy w życiu!
Poza tym, im więcej czasu mija tym bardziej ten N6 mi się nie podoba. W porównaniu z innymi telefonami jest dla mnie wręcz bezguściem. Znów mi się nasuwa to samo pytanie. To ma być flagowy produkt? Dla mnie niestety nie, przykro mi. Hmm, chyba zresztą nie tylko mi, bo tutaj też sprzedaż nie powala. Ani razu od czasu premiery nie widziałem tego telefonu w ręce kogokolwiek. Nawet specjalnie nie widać go na wystawach sklepowych. Bądź co bądź, czuję do tego modelu taką antypatię, że nie chciałoby mi się go nawet wziąć ponownie do ręki. To urządzenie nie ma w sobie nic, co przykuwałoby moją uwagę. W sumie to nie wysilono się praktycznie w ogóle i tak naprawdę otrzymaliśmy przerośniętą Motorolę X drugiej generacji i to chyba ją bym już wolał niż N6.
RIP NEXUS
W ogóle wraz z Nexusem 6 zginęła gdzieś wizja marki Nexus – smartfon w bardzo dobrej specyfikacji i w rozsądnej cenie. Wraz z tą edycją ta idea umarła – [*]. Wybaczcie, ale za taką kasę pomijając już moją całą sympatię do Note 4, naprawdę wolę mieć telefon, który oferuje ze sobą o wiele większe możliwości. Kit z tym rysikiem. I bez niego Samsung góruje. Tak wiem, wiem – nie na tym polega pomysł na Nexusa. Czysty Android, szybkie aktualizacje…
…O właśnie, a propos… szybkie aktualizacje Nexusów? Chyba czas na kolejną świeczkę [*]. No ja się niestety się ich wcale tak szybko nie doczekałem na swoje urządzenia (aktualizacji oczywiśćie ;) ) – mam Nexusa 7 pierwszej generacji i Nexusa 4 (niech mu ziemia lekką będzie), wtedy jeszcze sprawnego. Gdybym sam nie wgrał sobie systemu do N4 to pewnie czekałbym tak samo długo jak na update do N7 – kilka dłuuugich tygodni. Dziękuję postoję. Wcale nie czuję się wyróżniony w byciu posiadaczem sprzętu Google. Jeśli już to pominiętym/zapomnianym/oszukanym – wybierzcie sobie co pasuje do Waszych odczuć z tej wyliczanki.
NEXUS 5 WRÓĆ!
I wiecie już na pewno jakiego Nexusa – smartfona bym dzisiaj kupił. Nexus 5! Oczywiście że tak! Zapytajcie Michała Brożyńskiego jak mu działa?! Panie i Panowie – rakieta! Sam zresztą o tym pisałem, bo patrząc prawdzie w oczy muszę przyznać, że zwyczajnie spierdol!łem czekając na N6 i odpuściłem sobie N5. Mądry Polak po szkodzie. Nie mogłem przewidzieć takiego rozwoju wydarzeń, ale jedno jest pewne – chcesz coś i czegoś pragniesz? Rób wszystko, by to kupić. Nie ma za czym czekać. Dzisiaj na szczęście Nexusa 5 można dostać za bardzo dobre pieniądze, tak więc jeśli ktoś tu się zastanawia nad jakiś Nexusem to wiecie czego szukać. A jeśli będziecie kręcić nosem, kupcie jakikolwiek telefon spod znaku Motoroli z serii G lub E, każda z nich działa bardzo szybko na czystym Androidzie i można z przymrużeniem oka powiedzieć, że każdy z modeli to taki Nexus.
Kogo widziałbym przy okazji kolejnego Nexusa? Oczywiście „piątkę” z nową konfiguracją, spełniającą aktualne standardy. Google niech się przeprosi z LG za mały skok w bok z Motorolą, a Koreańczycy niech odświeżą trochę wygląd i stoję pierwszy w kolejce.
Dobra, pomarudziłem dzisiaj trochę, ale wybaczcie, musiałem. Kocham Nexusy mimo wszystko dalej i pomimo tego, że 6 i 9 wzajemnie robią dobrze wyłącznie sobie, to ja już zacieram ręce i czekam na premierę kolejnych modeli. Z innymi producentami i z powrotem do korzeni. Swoją drogą, czas chyba trochę ogarnąć nazewnictwo, bo jak tendencja się utrzyma i numerki będą oznaczać przekątne ekranu to chyba się osobiście wybiorę do Mountain View i pogadam z kim trzeba ;).