We wtorek akcje Netflixa skoczyły o 10 proc. Powód? Zaskoczeni inwestorzy liczyli na mniejszy wzrost spółki w drugim kwartale 2017r. Ale ta niespodzianka ma solidne podstawy w liczbach. Netflix w tej chwili posiada na całym świecie prawie 104mln subskrybentów, czyli osób płacących miesięczny abonament za jego usługi strumieniowanego wideo na życzenie! W trzech ostatnich miesiącach spółka odnotowała przychód w wysokości 2,79mld dol!, zarabiając nieco ponad 65,5mln dol! W skali rok do roku przychód wzrósł aż o ponad 32 proc., a zarobek o przeszło 65mln dol! Netflix już znosi złote jajka, ale ich prawdziwy wysyp jeszcze przed nim, tyle że teraz będzie musiał się starać jeszcze bardziej.
Sęk w tym, że sporo ludzi nie jest przekonana do płacenia za treści VOD. Wg Sergiusza Gellera pełniącego funkcję video planning buying directora w Havas Media Group – którego o komentarz poprosił serwis Wirtualnemedia.pl – w Polsce zaledwie 5 proc. osób płaci za filmy w Sieci (mowa o legalnych źródłach), we Francji 7 proc., w Niemczech 9 proc., 22 proc. w Wielkiej Brytanii, a w USA aż 33 proc! OK, jaki z tego wniosek? Polacy wcale nie są tacy skąpi, aczkolwiek wypadają i tak kiepsko. Natomiast co mnie uderzyło najbardziej?
Zależność pomiędzy zamożnością społeczeństwa, a decyzją przemawiającą za tym, aby płacić za treści filmowe VOD. Wiadomo – Amerykanie liderują, ale później są Brytyjczycy, co również pokrywa się z tym, jak bardzo mają rozwiniętą gospodarkę. Dziwi mnie natomiast, że Niemcy są tak daleko wśród krajów wymienionych przez Gellera, bo tych posądzałbym raczej o gotowość do wydatków na tego typu cele.
W pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć tych, którzy nie płacą. Po prostu to kolejny abonament, na który trzeba skądś mieć. Na tle konkurencji Netflix jest bardzo drogi. Żeby móc sensownie oglądać materiały z jego oferty trzeba jednak wyłożyć 43 PLN/mc…, opcja za 34 PLN w ogóle nie jest warta gry:
Dlatego zgadzam się z opinią Sergiusza Gellera, że aby przyciągać klientów Netflix – ale też podobne serwisy – muszą inwestować w partnerstwa z dostawcami innych usług, czyli chociażby z telekomami. Showmax jest w ofercie Play, a ja z Netflixa korzystam, bo kilka miesięcy temu przeskoczyłem do T-mobile. Więcej nawet – potwierdziło się znowu coś, o czym pisałem jakiś czas temu, a mianowicie – z oferty pełnometrażówek nie da się za bardzo korzystać, bo siedzą w niej gł. znane i widziane pozycje, w tym sporo klasyki. Rzadko zdarzy się wyjątek. Natomiast serialowo jest w stanie Netflix utrzymać długofalowo subskrybentów przy swoim kanale.
Obecnie z mojego konta korzysta Żona, która ogląda zapalenie nową odsłonę Ani z Zielonego Wzgórza. Do wspólnych seansów przyłączyła się jej mama, a i finalnie nawet ja obejrzałem urywkami dwa, czy trzy odcinki. Poziom produkcji jest kapitalny! Jeśli więc Amerykanie serwują swoim odbiorcom takie treści, to mają prawo oczekiwać za nie godziwej zapłaty. Przyznaję, że po raz pierwszy zacząłem realnie myśleć o wykupieniu abonamentu po zakończeniu promocji w T-mobile. Wygodne okazało się też korzystanie z opcji oglądania w trybie offline, więc i tu doceniłem Netflixa.
Teraz jestem ciekaw, kiedy śladami Amerykanów pójdą inne serwisy? Jeśli chcą na serio powalczyć o widza, to nie mają wyjścia – na samych pozycjach kinowych nie zarobią kroci. Natomiast na serialach realizowanych z rozmachem Netflixa, już jak najbardziej! Zresztą popularność tychże jest tak jednoznacznym komunikatem, że po prostu czytelniej już być nie może. No, a Netflix powinien do czasu wygaśnięcia mojej promocji z operatorem, pomyśleć o kontynuacji Ani… ;)