To, co oferują nam w kategorii smartwatchy Sony, Samsung, Pebble czy Qualcomm to coraz ciekawsze produkty, ale zasadniczo brakuje mi w nich kilku rzeczy, które smart-zegarek powinien obowiązkowo posiadać. Pierwszą jest GPS, drugą wydajna bateria, trzecią funkcja telefonu, niezależna od smartfona. Dzięki Neptune Pine jestem bardzo blisko zrealizowania marzenia! Mamy tutaj do czynienia ze smartwatchem, który swoją przygodę rozpoczął na Kickstarterze, gdzie zebrał ponad 800 tys. dol., a w najbliższych tygodniach trafi do sprzedaży.
Smartwatch pracuje na Androidzie Jelly Bean 4.1. Na froncie mamy 2,4-calowy ekran TFT z rozdzielczością 320×240 pikseli, a chroni go szkło Corning Gorilla Glass. Neptune Pine napędzany jest przez 2-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon S4 z zegarem 1,2 GHz (ARM Cortex-A5). Całość wspomaga 512 MB pamięci RAM. Oprócz tego smartwatch wyposażony jest w bluetooth 4.0, WiFi, GPS, moduł NFC oraz slot na karty Micro-SIM. Mało? Jest jeszcze żyroskop, cyfrowy kompas, akcelerometr oraz 5-Mpx kamera. Całość uzupełnia do wyboru pamięć na dane 8, 16, 32 lub 64 GB, mikrofon, głośniki, alarm wibracyjny i litowo-polimerowa bateria o pojemności 810 mAh. Jeśli tylko chcemy możemy łatwo zdjąć Neptune Pine z paska na nadgarstku.
Jak dla mnie całkowicie realne zagrożenie dla dużych konkurentów. Wprawdzie Neptune Pine już złapał poślizg, bowiem dla donaterów z Kickstartera, którzy wyłożyli pieniądze na jego powstanie miał być dostępny już na początku roku, ale premiera przesunęła się o 3-4 miesiące, niemniej jest to najbardziej kompletne urządzenie tego typu, jakie potrafię sobie dzisiaj wyobrazić.
Oczywiście ma swoje wady – i to pewnie odstraszy wielu potencjalnych klientów, gdyż jest dość dużych rozmiarów, co dobrze widać na poniższym wideo z serwisu Kickstarter:
Ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Jestem zachwycony projektem i chętnie zakupię zegarek, kiedy tylko trafi do ogólnej sprzedaży, chociaż sporo będzie zależało od ostatecznej ceny smartwatcha, a ta z takim wyposażeniem wcale nie musi być niska… Już teraz ustalona jest na poziomie 335 dol. bez podatku, co daje nam sumę po przeliczeniu na złotówki wynoszącą nieco ponad 1000 zł (wg dzisiejszego kursu dolara).
Ale Neptune Pine to nie jedyny projekt nad którym pracuje zespół kierowany przez założyciela firmy – 20-letniego Simona Tian. Obecnie w przygotowaniu jest opaska, która będzie służyła za swego rodzaju klucz autentykacyjny, który będzie otwierał np. zamknięte drzwi naszego mieszkania czy uwierzytelniał nas kiedy będziemy siadać do własnego komputera. Wygląda to mniej więcej tak:
Na pierwszy rzut oka widać, że jest to bardzo dyskretny i przyjemnie zaprojektowany gadżet, który można nosić ze sobą i zarazem na sobie w najróżniejszych konfiguracjach. O ile niekoniecznie mogą przekonać się do niego od razu masowi, zwyczajni konsumenci, o tyle widzę spory potencjał dla projektu chociażby w branży hotelowej. Zamiast karty magnetycznej otrzymacie taką opaskę, z którą tylko Wam otworzą się drzwi pokoju lub dostaniecie dostęp do strefy wydzielonej tylko dla klientów hotelu.
Idąc dalej – duże zakłady mogą wykorzystać opaskę do autoryzacji pracowników, ale tak naprawdę to bardzo dobry pomysł, dzięki któremu być może nie będziemy potrzebować w przyszłości dodatkowych kodów, PIN-ów czy haseł. Chociaż to jeszcze pieśń przyszłości, to myślę że bardzo obiecującej i bardzo bliskiej.
Źródło, foto: neptunepine, gigaom