Przed samymi Świętami miała na blogu pojawić się jeszcze recenzja LG V30. Taki miałem plan! Telefon obfotografowany, zrecenzowany, wpis niemal gotowy do publikacji, ale… Wyszła mi z niego potężna kobyła. Tak rozległa, że muszę przed publikacją raz jeszcze uważnie przeczytać. Kilka wątków jeszcze mi się przypomniało, więc będą wymagały chociaż drobnego rozwinięcia. Cóż – już wiem, że tej recenzji dziś nie będę w stanie opublikować. Nie dam rady, tym bardziej, że cały mój dom świętuje już od wczoraj, czyli od 23 grudnia. Czuję się zatem niesiony tym rodzinnym entuzjazmem, a znalezienie nawet kilku minut dla bloga – okazuje się po prostu niemożliwe :).
Może to i nawet dobrze, bo ostatnie 12 miesięcy było dla 90sekund wyjątkowo intensywnym czasem. Najbardziej przełomowa okazała się mniej więcej połowa roku, kiedy odszedł z bloga Krzysztof Bojarczuk. Z Krzychem jesteśmy w dobrych relacjach (chociaż dużo rzadszych), a on sam rozwija się na własnej platformie biegiemmarsz.pl. Jeśli ktoś lubił jego sportowo-biegowe wpisy na 90sekund, na biegiemmarsz.pl znajdzie je w lepszej, poszerzonej formie. Krzysztof cały czas przygotowuje się do kolejnych wyzwań/zawodów, a już w nowym roku zaliczy solidny bieg górski, więc trzymam za niego kciuki.
Nie robiłem tego oficjalnie wcześniej, więc uczynię to teraz – Krzysztofie, dziękuję za wszystkie lata na 90sekund.pl. Za wkład, zaangażowanie, serce, środki materialne wpompowane w tego bloga. Bez Ciebie nie byłby on tu, gdzie jest. Oczywiście najbardziej dziękuję za znoszenie wszystkich moich ciężkich cech charakteru, które wszystkim osobom, które kiedykolwiek ze mną współpracowały – dały się w znaki. Dziękuję za cierpliwość, radę, przyjaźń. I życzę powodzenia na drodze, którą obrałeś! Szacunek!
OK – w każdym razie od tego czasu – czyli wspomnianej mniej więcej połowy roku 2017. – wszystko co się tutaj dzieje na 90sekund.pl, jest dziełem wyłącznie jednego człowieka. Nie ukrywam, że jest mi ciężko. Chwilami nawet bardzo. Ale też – nie prowadzę żadnego naboru/rekrutacji. Powiedzmy, że tak jak teraz – jest dobrze. A przynajmniej na obecnym etapie. Materiałów jest mniej, z dużo mniejszą częstotliwością publikacji, ale czuję że jest też wokół grupa ludzi, Czytelników – którzy chętnie i z zaangażowaniem biorą udział w tym, jak dalsze losy tego miejsca się toczą. Zapewnić mogę ze swojej strony, że naprawdę staram się, jak mogę, aby materiałów przybywało i wciąż było co czytać.
Dziękuję też za tak wiele dowodów uznania dla bloga. Dziękuję, że tyle osób w komentarzach pisze tyle dobrych słów na temat 90sekund, recenzji, artykułów, które tutaj publikuję. To dla mnie bardzo ważne, tym bardziej, że wielu osobom moje materiały pomogły podjąć decyzje o zakupach konkretnego sprzętu. Życzę zatem – od tej czysto materialnej strony – aby te rekomendacje zawsze były jak najbardziej trafione, a wybory udane :). Nie da się bowiem ukryć, nasze życie – poza wymiarem duchowym – jest też mocno osadzone w solidnych ramach dnia codziennego. Jeśli opisywane technologie na 90sekund.pl mogą ten czas odpowiednio napędzać, tym bardziej cieszę się, że ktoś na tym korzysta.
Natomiast, jeśli idzie o ducha… Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem. Dla mnie najważniejsze Święta to Wielkanoc. W Bożym Narodzeniu to, co najbardziej lubię, dzieje się wcześniej. Nastrojowe msze roratnie u oo. Dominikanów w Poznaniu, świetne, konkretne, pełne nadziei Czytania z Księgi Izajasza, rekolekcje (najczęściej internetowe) w wykonaniu o. Adama Szustaka. Kiedy ma się też Dzieci i Rodzinę akcenty rozkładają się nieco inaczej. Wspólne czytanie bożonarodzeniowych książek (24 rozdziały – po jednym na każdy dzień), wykonywanie zadań z Kalendarza Adwentowego, pieczenie pierników, ubieranie choinki, wspólne śpiewanie kolęd.
W tym roku, jako chrześcijanin, siadam do stołu wigilijnego z poczuciem, że potrzebuję odnowienia. Ciężko nawrócić się w trzy tygodnie, ale dla mnie kluczowe jest, że chociaż uzmysłowiłem sobie, gdzie robię błędy i postanowiłem, żeby popełniać ich mniej. Być może wcale nie jesteś osobą wierzącą lub masz do wiary katolickiej jakiś dystans. Szanuję to. Nie chcę Ci narzucać mojego punktu widzenia. W Bożym Narodzeniu współcześnie wg mnie nie ma nawet jednego grama zadumy, o czym tak trąbią reklamy. Ale jest rodzaj rodzącej się bliskości. Pomimo animozji – trzeba stanąć przed sobą, twarzą w twarz, i łamiąc opłatek coś do siebie powiedzieć. Stąd niezależnie od przekonań – życzę Ci, aby to był dobry czas dla Ciebie. Aby rzeczy łamane opłatkiem przyniosły rzeczywiście jakieś przełomy w życiu codziennym. Żeby – jeśli tego chcesz – Bóg urodził się w Tobie i znalazł tam lepsze mieszanie aniżeli surowa stajenka – aczkolwiek – jak to z porodami bywa – bez łez i bólu może się nie obejść… Odwagi więc!
Na pewno jednak odpocznij. Zregeneruj się. Ciesz elektroniką, na którą postawiłeś/-aś. Rób zdjęcia nastrojowych lampek, choinek, stroików. Fotografuj stół wigilijny, fajerwerki w Sylwestra. Sprawdzaj inteligentne funkcje w smartfonie/tablecie/zegarku, na które normalnie nie masz czasu. Bądź w dobrej relacji z otoczeniem. Najedz się pomarańczy i pij, jak najwięcej zimowej herbaty. Po prostu bądź sobą! Kontestuje, przeżywaj, żyj ze smakiem!
Wszystkiego najlepszego!
Michał BROŻYŃSKI