Nie pierwszy raz ta amerykańska korporacja daje się w znaki swoim pracownikom. W czterech placówkach Amazona w Niemczech rozpoczął się ponownie strajk w ramach sporu płacowego. Prowodyrem strajków jest związek zawodowy Verdi, który podkreśla ogromną presję, jakiej poddawani są pracownicy, zwiększanie wydajności za wszelką cenę, zbyt krótkie przerwy oraz terminy realizacji zadań. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że nasi zachodni sąsiedzi to drugi co do wielkości rynek amerykańskiego giganta. Łatwo dostrzec analogię do strajków z zeszłego roku, które również tyczyły się podobnych problemów w firmie. I także miały miejsce w okresie przedświątecznym.
Sytuacja w Polsce też jest daleka od ideału – Amazon w trzech centrach, które miały powstać do 2015 roku, miał dać pracę ponad 6 tysiącom osób na stałe i zatrudniać ponad 9 tysięcy pracowników sezonowych. Oferty pracy obfitują w udogodnienia – takie, jak 26 – dniowy urlop bez względu na przepracowane lata, klimatyzowana hala czy obiad pracowniczy za symboliczną złotówkę. Mimo tego chętnych do pracy nie musi być wcale tak wielu, o czym może świadczyć pomysł uruchomienia dowozu pracowników z odległych regionów wielkopolski. Ponadto o złym traktowaniu pracowników przez Amazona informował dokładnie przed rokiem nawet BBC, którego dziennikarz potwierdził panujące o firmie pogłoski.
Amazon odrzucił roszczenia protestujących w Niemczech tłumacząc, że płace i warunki pracy, jakie oferuje, są adekwatne i należą do lepszych w sektorze logistyki. Nie wierzyłabym jednak w te zapewnienia, bo to nie przypadek, że firma przeniosła centra do Polski i Czech, gdzie pracownicy mogą być znacznie gorzej opłacani. I mimo, że w tej chwili Amazon ma ugruntowaną pozycję na rynku, to zadzieranie z niemieckimi związkami zawodowymi, zła opinia o firmie jako pracodawcy i mimo wszystko obecność silnej konkurencji w postaci giganta Alibaba.com, który debiutował w zeszłym tygodniu na amerykańskiej giełdzie, to czynniki, które mogą ją mocno podkopać.
Zasadniczo to spory problem także dla nas – klientów. Z jednej strony cenimy sobie tanie produkty i Internet stał się dla nas pierwszym źródłem szukania informacji o korzystniejszych ofertach – i nie ma się co oszukiwać – Amazon dokładnie celuje ze swoimi niskimi cenami w nasze potrzeby. Z drugiej jednak strony trudno nie mieć moralnego kaca, słysząc o niezadowoleniu pracowników czy efektach śledztwa BBC. Niby kupuję coś taniej, a przy okazji tysiące ludzi nie czuje się najlepiej na swoich stanowiskach pracy pakując moją paczkę, i ciężko od nich wymagać, by zmieniali miejsce zatrudnienia, skoro de facto, gdyby nie presja na czas i wynik, byliby pewnie zadowoleni. Myślę, że to przywilej Zachodniej cywilizacji, która na dobrach konsumpcyjnych korzysta, ale może też oczekiwać godnego traktowania na stanowisku pracy.
Ciekawa jestem, jak w tym roku zakończy się niemiecki spór?