[showads ad=rek2]
Miałem w nosie sprawę złącza 3,5 mm, bo nie jestem jeszcze gotów do definitywnej przesiadki na iPhone’a, chociaż rozważam to od czasu do czasu. Może nie tyle, żeby zmieniać swoje główne środowisko pracy, którym jest Android na Nexusach, ale żeby zrobić z iP drugi telefon. Ale parcia nie mam, bo doskonale sprawdza się w tej roli Lumia 830 z Windowsem 10 Mobile. Wykazałem się więc ignorancją. Po co dotykać tematu, który nie tylko mnie nie dotyczy, ale wręcz nawet mi nie zaszkodzi? Ale po lekturze kilku tekstów na ten temat – w tym Krzysztofa Bojarczuka – doszedłem do wniosku, że jednak sprawa ta nie jest mi obojętna, a krytykowane Apple ma rację.
Oczywiście poruszamy się w oparach absurdu – bo tak naprawdę cały ferment wywołały plotki krążące nt. nowej specyfikacji nadchodzących iPhone’ów 7. Ale jeśli założyć, że jest w tym wszystkim ziarno prawdy, to faktycznie wielu użytkowników smartfonów z nadgryzionym jabłkiem może mieć kłopot. Ale do rzeczy. Co mnie przede wszystkim uderzyło? Że świat jak długi i szeroki, tak wszyscy nie znoszą zmian. Jeszcze takie, w ramach jakiegoś uzusu to tak, ale większe, bardziej radykalne lub konkretne – już zupełnie nie wchodzą w rachubę. Zwłaszcza, kiedy większość jest przekonana o słuszności danego rozwiązania. W końcu jak się urodzili, to zastali taki, a nie inny porządek świata, więc jak ktoś w ogóle może myśleć o jego zmienianiu (sic!)?
I jest to prawdą – jack 3,5 mm, najlepiej z domieszką złota, to świetne rozwiązanie gwarantujące najlepszą możliwą jakość dźwięku odtwarzanego na podłączonych słuchawkach, czy nawet zewnętrznych głośnikach. Jest to tak powszechny standard, że pewnie korzystano z tego również w epoce kamienia łupanego i nikomu nigdy nie przyszło do głowy, że mógłby zostać zastąpiony czymś innym. O ile rozumiem, że ktoś może mieć pretensje o to, że Apple zlikwiduje jacka, a zmusi odbiorców do zakupu drogich akcesoriów w postaci przejściówek, czy alternatywnych słuchawek, o tyle już nie przemawia do mnie cały ten ferment wokół gorszej jakości dźwięku.
Apple już dawno przyzwyczaił nas do kapitalnego wykonania swoich produktów. Jestem więc pewien, że standard, który wprowadzą (o ile wprowadzą…), będzie – bez dwóch zdań – kapitalny pod każdym względem – również tym brzmieniowym. Ale po prawdzie, czy to aż takie straszne? Czy źle, że winyle wyparły magnetofony kasetowe, a te zastąpiły napędy i krążki CD, które z kolei zostały pogonione cyfrowymi formatami strumieniowanymi w sieci? Przecież przeciwnicy streamingu wciąż powtarzają, że choćby nie wiem, jak dobra jakość była udostępniana w Deezerze, Tidalu lub Spotify, to nic nie zastąpi tej płynącej z płyty CD.
Ale świat się na tyle zmienił, że dzisiaj mało kto potrzebuje audiofilskich wrażeń, a streaming ma się dzięki temu bardzo dobrze. Tym bardziej, że zdecydowana większość z nas nie ma tak wrażliwego słuchu, aby dostawać ataków apopleksji tylko dlatego, że coś im nie do końca brzmi. I nie mam tutaj na myśli sytuacji ewidentnych kłopotów z jakością, ale standard MP3 trochę nam jednak słuch przytępił, a co za tym idzie – naprawdę ciężko przyczepić się do tego, jak brzmią w zdecydowanej większości (jeśli nie wszystkie) utwory z sieci.
Myślę, że to dobrze, że Apple chce wprowadzić nowy standard. Bo to ta firma ma największą szansę go upowszechnić. Z jednej strony zostaniemy wszyscy skazani na przesiadkę na słuchawki Bluetooth (bo jeśli to chwyci, to czołowe Androidy też na to postawią), ale przecież to nie tragedia. Miałem już z takowymi do czynienia i jakość jest na tyle zadowalająca, a wygoda tak ogromna, że po prostu nie ma sensu drzeć szat o 3,5 mm. Inna sprawa, czy tak cienki iPhone będzie udanym i wytrzymałym smartfonem? Ale przecież to Apple wie, co zrobić, aby nie doszło do ponownego bandgate.
Apple ma nosa do nowych, fajnych rozwiązań. I w tym przypadku mam ogromną nadzieję, że im się to uda. Jasne – liczę się z tym, że wytworzony wokół tego ferment nie będzie najtańszy, a np. nowe słuchawki spełniające standardy jednak będą swoje kosztować. Ale z drugiej strony – może czas już się spotkać z naprawdę nowymi rozwiązaniami? Sądzę, że cały świat oczekuje od Apple i innych firm technologicznych niesamowitych innowacji w smartfonach, ale zarazem nikt nie chce się rozstać ze starymi rozwiązaniami. One są dobre, ale kto powiedział, że te wchodzące na rynek, nie będą lepsze?
Trzymam kciuki Apple!
[showads ad=rek2]