Zdecydowanie najwięcej i najciekawiej dzieje się od jakiegoś czasu w średniej półce smartfonów. Samsung wyznaczył wysokie standardy swoją serią Galaxy A i inni producenci nie mają wyboru. Muszą się dostosować, bo nie każdy ma w portfelu kilka tysięcy na flagowca, a mimo to chciałby mieć wydajny i dobrze wyposażony sprzęt. Sony podczas dzisiejszej konferencji zaprezentował dwa modele, które mają szansę powalczyć o średni segment. Z mojej perspektywy wygląda to interesująco, aczkolwiek mam pewne obawy.
Sony kontynuuje tradycje z serii Xperii XA i w tym roku otrzymaliśmy dwa modele – Xperię XA1 i Xperię XA1 Ultra. Ta ostatnia w moim przekonaniu wygląda naprawdę rewelacyjnie i choć wzornictwo tradycyjnie nie zmieniło się prawie w ogóle, to muszę przyznać, że jej wielkość to coś – co najsilniejszy magnes, który mnie do niej przyciąga. Zresztą, od razu przypominają mi się moje testy pierwszej Xperii XA Ultra, która pomimo swoich wad była całkiem niezłym produktem.
Obydwie nowe XA1 i XA1 Ultra napędzać będzie ośmiordzeniowy układ MediaTek Helio P20, co według producenta ma zapewnić świetną wydajność. Znając dobrą optymalizację Sony zapewne tak będzie, choć osobiście nie jestem do końca przekonany do tych procesorów. Xperia XA1 dodatkowo została wyposażona w 3 GB pamięci RAM oraz 32 GB pamięci wewnętrznej. W przypadku większego modelu, odpowiednio mamy: 4 GB RAM i 32 GB lub 64 GB ROM. Gdyby jednak komuś było za mało, tradycyjnie pamieć może rozszerzyć o kartę microSD.
Specyfikacja do tego momentu wygląda bardzo dobrze, ale mam wątpliwości co do wyświetlacza w mniejszej Xperii XA1. 5 cali jest oczywiście jak najbardziej w porządku, ale na tej przekątnej 1280x720px sprawia, że czuję kwas. Może i jestem za bardzo wymagający, ale rozdzielczość HD w smartfonach zdaje się już powoli przeżytkiem, tym bardziej, że w kontekście XA1 – procesor jak i cała specyfikacja pozwalają na bezproblemową obsługę większych rozdzielczości. Przykład leży tuż obok. Xperia XA1 Ultra przy swoim ogromnym 6-calowym wyświetlaczu ma rozdzielczość Full HD. I szczerze nie widzę powodów, by 5-calowa XA1 również nie miała takiej otrzymać. No chyba, że chodzi o cenę…
Adaptacyjne ładowanie Qnovo, które ma za zadanie przedłużyć żywotność baterii, to kolejny mocny punkt nowych średniaków od Sony. Innymi słowy – ogniwo jest na tyle inteligentne, że samo potrafi odpowiednio się naładować – na przykład podczas Twojego snu – do 90 procent, a wiedząc, że wstajesz o konkretnej godzinie, doładowuje resztę tak, by zaraz po Twoim przebudzeniu smartfon był w 100 procentach dyspozycyjny. Osobny plus dodaję za szybkie ładowanie.
Na koniec zostawiłem sobie aparat. Sony tradycyjnie w swoich notkach prasowych na pierwszym miejscu zachwala możliwości fotograficzne, a ja tradycyjnie czuję spory dystans. Jeśli jesteś w miarę na bieżąco z urządzeniami Sony, nietrudno zgadnąć jaki sensor trafił do nowych modeli. Oczywiście ma ona rozdzielczość 23 Mpix, matrycę Exmor RS z przysłoną równą f/2.0. Sony zapewnia również, że aparat będzie gotowy do zrobienia zdjęć w 0,6 sekundy, a także gwarantuje precyzyjny i szybki autofocus. Jeden z prezenterów produktu zapewniał mnie w czasie pogawędki o nowych XA1, że siedzą w nich matryce z Xperii Z5.
Podsumowując: jest nieźle, choć pewne wątpliwości niestety mnie nie opuszczają. Zdecydowanie jednak stawiałbym na Xperię XA1 Ultra i to przede wszystkim na piękny, duży wyświetlacz z rozdzielczością, na której da się pracować. Wybacz, ale HD nie jest dla mnie i zrozumie to każdy, kto korzystał z wyższych w swoim smartfonie. Obydwa urządzenia będą oczywiście dostępne w Polsce na wiosnę. Ceny pozostają na razie niewiadomą.