Pisałem już o sentymencie, jaki wzbudza u mnie Nokia 3310, a tym czasem dzisiaj oficjalnie powrót tego legendarnego telefonu stał się faktem! Innymi słowy – sentymentalna podróż trwa. Pytanie tylko, po co? I dla kogo?
Oczywiście Nokia 3310 na rok 2017 to inny telefon niż pierwotna wersja. Przede wszystkim został on wykonany przez firmę HMD, a nie przez samą Nokię. Wzornictwo zdecydowanie nie porywa (czytaj: jest paskudne!), ale nie spodziewałem się, żeby miało być inaczej – jak na sentyment przystało – musi być bliźniaczo podobnie oraz trochę współcześnie (lub za współcześnie). Właściwie to trudno powiedzieć, czy gdybym zobaczył ten model bez logotypu, to stwierdziłbym, że to nowa edycja starej 3310. Bądźmy szczerzy: nawet po liftingu nie wpasowuje się on w dzisiejsze standardy. Tak jak pisałem ostatnio – nie jest to moim zdaniem chęć powtórzenia sukcesu poprzedniego modelu, a bardziej chwyt marketingowy, który ma za zadanie zwrócić uwagę, i jak dla mnie – jest to bardziej chwyt marketingowy aniżeli chęć podbicia świata. Chociaż kto wie? ;)
Z technicznych informacji Nokia 3310 (2017) ma ekran o przekątnej 2,4 cala i rozdzielczości QVGA (240x320px), co daje 167 punktów na cal. Znajduje się tutaj 2 Mpix aparat, obsługa kart microSD oraz bateria, która ma wystarczyć na 22 godziny rozmów lub 25 dni czuwania. Telefon będzie dostępny w bogatej palecie kolorów, co z pewnością pozwoli wyróżnić go spośród tłumu ponad pięcocalowych smartfonowych tafli, chociaż sądzę, że sam fakt, że ktokolwiek kupi Nokię 3310 (2017) z miejsca będzie czymś rzucającym się w oczy. Dochodzę do wniosku, że mimo wszystko nie potrzeba do tego kolorów. ;)
Na koniec odpowiedź na nurtujące pytania. Cena 49 Euro. Tak! Nokia 3310 (2017) będzie miała Snake’a i to w odświeżonej wersji.