Od dłuższego czasu wyjeżdżając na wakacje, czy też na turystyczne wyprawy nie zabieram ze sobą aparatu fotograficznego. Kiedyś nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Lubię bowiem archiwizować najróżniejsze chwile, ale noszenie ciężkiej lustrzanki po jakimś czasie stało się zbyt męczące. Oczywiście nie zrezygnowałem całkowicie z normalnych aparatów, jednakże do podróży wybieram zdecydowanie smartfon. Pomimo zwiększonej mobilności i wygody jest jednak jedna, dość znacząca wada takiego rozwiązania. Zoom optyczny. Nie zawsze bowiem mogę „sięgnąć” okiem aparatu w oddalone miejsca, czy też pozwolić sobie na ładną głębię ostrości. Ta przeszkoda czasami nasuwa myśl „szkoda, że nie mam aparatu”. Wszystko wskazuje na to, że Oppo rozwiązało dylemat pod tytułem „smartfon, czy aparat” z tym genialnym obiektywem ukrytym w niecodzienny sposób w obudowie smartfona!
Zoom optyczny to wyzwanie dla urządzeń mobilnych i choć pojawiały się dotychczas różne rozwiązania, to wiązały się one zdecydowanie z znacznie zwiększonymi rozmiarami. A to już zmniejsza drastycznie wygodę. Połowicznym rozwiązaniem jest aktualny flagowiec Moto Z wraz z modułami Moto Mods, ale to z kolei dodatkowy koszt – i to znaczny – bez gwarancji, że z kolejnymi edycjami tych telefonów moduł – w tym przypadku fotograficzny – będzie kompatybilny. Oppo na MWC 2017 w Barcelonie zaprezentował technologię, która rozwiązuje również problem fizyczny. Byłem przy stanowisku Chińczyków i muszę napisać, że to rzeczywiście działa. Pięciokrotny, optyczny zoom jest możliwy, a to na pewno dopiero początek.
Nie od dziś wiadomo, że producenci walczą o to, by ich smartfony były cienkie i smukłe. Dlatego też Oppo wykorzystało przestrzeń w poprzek smartfona. Światło, które wpada do obiektywu, nie trafia od razu na matrycę, tylko odbija się od lusterka, następnie biegnie w bok, gdzie dopiero tam wpada poprzez układ optyczny do celu swej podróży. Innymi słowy – do czynienia mamy tutaj z pryzmatem, który wykorzystywany jest także w peryskopie. Dodatkową rolę odgrywa tutaj także drugi obiektyw, który wspiera cały, skomplikowany układ. Dopiero to połączenie daje pięciokrotny zoom. Obydwa obiektywy mają różną, ale stałą ogniskową, a na podstawie odpowiednich – zapewne bardzo, ale to bardzo zaawansowanych algorytmów, powstaje efekt końcowy.
A jak to wygląda w praktyce? Zważywszy na to, że to dopiero prototyp, naprawdę całkiem nieźle. Jakość zdjęcia po dwukrotnym i pięciokrotnym zoomie na pierwszy rzut oka nie odbiega od siebie jakością. Aparat sprawnie łapie ostrość i choćby nie wiem co, efekt jest w 100 procentach lepszy, niż daje jakikolwiek zoom cyfrowy. Jestem na prawdę pod wrażeniem, nie sądziłem bowiem, że może to dawać tak dobre rezultaty! Poniżej dla porównania, zdjęcie wykonane bezpośrednio z aparatu Oppo. Normalne, bez powiększenia oraz pod nim to zrobione z pięciokrotnym zoomem. Oceń sam/-a:
Obydwa kadry wyglądają naprawdę bardzo dobrze, i jak tylko technologia zostanie jeszcze bardziej dopracowana to myślę, że możemy śmiało mówić o przełomie w fotografii mobilnej. Jeszcze ciekawiej zrobi się, jak tylko za właśnie tego typu (albo inne) pomysły zabiorą się inni producenci. Wyścig na zoomy? Czekam z niecierpliwością! Jeśli tylko do tego dojdzie, wówczas normalne aparaty fotograficzne znów potężny cios, po którym mogą się już nie podnieść.
Oczywiście smartfony ograniczone są fizycznie, więc nie wiadomo jakiej optyki nie da się też w nich zmieścić, niemniej, jak na dziś, trudno wyobrazić sobie, by zmieścić możliwości normalnego obiektywu w zwykłym telefonie, a Oppo właśnie się to udało! Choć interesuję się technologiami już od dłuższego czasu, to nadal zadziwia mnie, jak można umieścić tyle czujników i elektroniki na tak małej przestrzeni. A co dopiero aparat! Tym bardziej z zaciekawieniem będę obserwował rozwój technologii „5x zoom” i czekam na efekt finalny!