Nie trafiłem finalnie na konferencję Huawei, swoje odstałem w gigantycznej kolejce. Wyglądało na to, że producent nie przewidział, że w jego imprezie weźmie udział aż tylu dziennikarzy, co jest tym bardziej zdumiewające, że przecież bez specjalnej rejestracji przeprowadzanej wcześniej – wejść nie było można. W każdym razie w końcu udało mi się dostać do sali z samplami demo, gdzie mogłem obejrzeć w pośpiechu nowe flagowce od Huawei, czyli P10 i P10 Plus, a później szybko uciekałem na konferencję Samsunga…, więc opinię wyrobię sobie później. Przynajmniej ta jednoznaczną. Ile mnie to całe czekanie kosztowało wie tylko ta i ten, kto stał razem ze mną w tym wejściu. A było kilkudziesięciu przedstawicieli i przedstawicielek mediów…, którzy później musieli również w pośpiechu zbierać swój materiał… (bez względu na to, czy dostali sampel, czy nie).
OK – tyle ze smutków! A jak prezentują się Huawei P10 i P10 Plus? Cóż, na to ile musiałem czekać, aby je zobaczyć, nie mogę napisać abym czuł się porwany. Jeśli dodam za The Verge, że to P9 po liftingu przy okazji upodobniony do iPhone’ów, to napiszę nieprawdę? Nie sądzę. Obydwa smartfony (P10 i P10 Plus) są bardzo ładnie zaprojektowane, ale wzorniczo nie porywają. Bo skojarzenie z Jabłkiem od razu odbiera im co najmniej jedną gwiazdkę w ogólnej ocenie. I nie czuję bym przesadzał, nawet kiedy kojarzy mi się to z mydeliczkowatością chociażby P10 Plus w kolorze białym. Tak po prostu jest. Przy flagowcu/flagowcach czekałem na znacznie więcej.
Z radością witam za to wyświetlacz QHD w edycji P10 Plus, naprawdę fenomenalne aparaty (20Mpx mono oraz 12Mpx kolor) na pleckach, które znowu branduje Leica (kamerkę na przodzie 8Mpx również) oraz przede wszystkim rewelacyjny interfejs nakładki systemowej EMUI 5.1. Ta w LG G6 również bardzo mi się podoba i coś czuję, że w najbliższych dniach spędzę trochę czasu na ich studiowaniu. Widać w obydwu tych przypadkach fantastyczną i finezyjną pracę wzorniczą.
Co jednak dalej? Mimo wszystko szkoda, że Chińczycy poskąpili lepszego panelu w klasycznym P10, gdzie trafił wyświetlacz 5,1 cala z rozdzielczością FHD (P10 Plus to 5,5 cala WQHD). Jest w nim też – konsekwentnie – mniejsza bateria 3200mAh vs 3750mAh, a także ilość RAM-u: 4GB vs 6GB i pamięci ROM: 64GB vs 128GB. Kirin 960 napędza za to obydwa smartfony, niemniej wcześniejsze różnice przekładają się na niewiele od siebie oddalone ceny tychże produktów: P10 kosztuje 649 EUR, a P10 Plus 699 EUR – tym samym Huawei jednoznacznie wskazuje, który wariant chce sprzedawać przede wszystkim.
Najbardziej, jak tylko mogę – staram się unikać tego sformułowania, ale nie umiem nic innego napisać o nowych P10, jak tylko to – że to smartfony po prostu ładne, dobre, w porządku. Ale szału nie robią. Nie rzucają na kolana, a nawet nie robią takiego fermentu, jak seria Mate, czy coraz silniejsza marka Honor. Jak ktoś ma za dużo gotówki, będzie wiedział w przypadku P10 i P10 Plus, co z nią zrobić. Ale mojego pożądania te smartfony nie rozpalają.
PS.
przyznaję uczciwie, że P10 Plus w błękitnym kolorze urywa tyłek!