Wczoraj wybierając się na stoisko Nokii w życiu bym nie pomyślał, że będą tam takie tłumy. Z ciekawości i z blogerskiego obowiązku poszedłem konkretnie w miejsce, gdzie prezentuje się Nokia 3310 (2017). Nie trudno do niej trafić. Jest tam naprawdę mnóstwo ludzi. I w sumie zastanawiam się – skąd ten ferment?
Żeby zrobić zdjęcia i w ogóle dotknąć ten legendarny telefon w nowych szatach – musiałem swoje odczekać. W końcu, gdy to się udało, moim oczom ujawniło się stoisko… niezbyt urodziwe… W ogóle mam wrażenie że HMD Global kreuje się na zdecydowanie większego gracza, niż jest w rzeczywistości. I to im wychodzi – muszę przyznać – całkiem nieźle. Jednak za tą zasłoną dymną nie widzę żadnych przełomowych produktów. Trójka smartfonów z numeracją 3, 5 i 6 to – pomimo poprawnego wrażenia – nie ma w sobie nic z przełomowości. Michał Brożyński widzi w nich znacznie więcej dobrego, ale ja mam dystans… Nie lubię tego określenia, ale są po prostu fajne. Tak – fajne i tyle. Wiem też, że Nokii 3, 5 i 6 nie wpuściłbym do mojej kieszeni. Jednak to, co się dzieje wokół odświeżonej 3310 – szczerze mnie zdumiewa najbardziej!
Pierwsza myśl, jaka przychodzi do mojej głowy to – sentyment. Ludzie przychodzą tam z czystej ciekawości, czasami się nostalgicznie uśmiechają pod nosem. A, jak już włączają się im wspomnienia, to dotykają, sprawdzają robią zdjęcia, przyglądają się nowej 3310, jakby to był szczyt techniki! Przecież nikt i tak z tu obecnych nie kupi tego telefonu. W ogóle dla kogo ten telefon ma być przeznaczony?
Moje pokolenie, które pamięta jeszcze czasy świetności Nokii, rzeczywiście może czuć sentyment, ale żaden z nas nie odwróci się nawet za Nokią. Powrotu nie ma za ścieżek, które wytyczył Apple i Samsung. Dla młodszych użytkowników smartfon to definicja telefonu w ogóle. Dzisiejsi nastolatkowie nie znają praktycznie żadnych innych urządzeń poza tymi, które mamy obecnie.
Nasi rodzice? Dziadkowie? To target HMD z 3310 (2017)? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Na przykładzie z mojego rodzinnego domu mogę tylko dodać, że każdy rodzic chce iść z duchem czasu i widząc że syn/córka robi fajne fotki, również nie będzie bawił się 2 Mpix aparatem, tylko celował w coś więcej. Z moich obserwacji wynika też (nie są to żadne badania), że wielu seniorom w dłoni dobrze służy Lumia z kafelkowym i czytelnym interfejsem Windowsa 8/10 Mobile.
Jeszcze zanim odbyła się ta premiera nowej-starej Nokii, nie raz wspominałem, że to świetny zabieg marketingowy i to zamieszanie, które tutaj panuje zdaje się to potwierdzać. Nawet nie trzeba być na targach w Barcelonie. Wystarczy zajrzeć na społecznościówek, w których (na przykład na Instagramie), wręcz przelewa się fala fotek Nokii 3310 (2017), często w towarzystwie jej poprzedniczki. Sam żartowałem na Twitterze i Facebooku, że mógłby to być mój kolejny telefon… Ale widząc ten cały ferment czuję, że żarty się kończą.
Bo czy zdecydowanie na większe zainteresowanie nie zasługuje chociażby Sony? Może i nie zawsze mi z nimi po drodze, ale prezentują się tutaj naprawdę bardzo dobrze, a Xperia XZ Premium to smartfon z wieloma innowacjami – ekran, inteligentna bateria, czy zupełnie nowy aparat. Tutaj takich tłumów nie ma, a to właśnie na stoisku Japończyków powinno być większe zainteresowanie. W końcu to ten producent pokazuje na tegorocznym MWC 2017 najwięcej konkretów.
Bez dwóch zdań brawa za ten marketingowy strzał należą się HMD Global, bowiem osiągnęli to, na czym im zależało. Widać też siłę sentymentów. Z drugiej zaś strony – to chyba nie czas, by rozwodzić się nad kilkunastoletnim telefonem w odświeżonej formie. No chyba, że to ja czegoś tutaj nie rozumiem i tęsknoty we mnie tyle, co na lekarstwo. Bo nie czuję się porwany nawet przez nowego Snake’a. A już tym bardziej, nie czuję się przezeń namówiony na zakazany owoc…