Bardzo spodobał mi się pionierski G Flex od LG, czyli pierwszy globalnie dostępny smartfon z zakrzywionym ekranem. Zainteresowanych odsyłam do recenzji TUTAJ, gdzie go kompleksowo prześwietliłem. Bardzo, ale to bardzo czekałem na jego następcę. Teraz, będąc na zakończonych właśnie targach technologicznych MWC 2015 w Barcelonie, mogłem przyjrzeć mu się z bliska.
Widać było od razu, że LG kładzie na niego ogromny nacisk. To właśnie ten model jest swego rodzaju drugim flagowcem, który podobnie, jak w przypadku Samsunga i jego Note’a – pojawia się pomiędzy kolejnymi odsłonami smartfonów z serii G. Jakie jednak wnioski mi się nasuwają? Po pierwsze nowy G Flex 2 w czerwonej wersji kolorystycznej wygląda znacznie lepiej niż model szary/grafitowy, który również doczekał się nowego wcielenia.
G Flex 2 jest znacznie zgrabniejszy od pierwowzoru, a dzięki temu dużo przyjemniej się go trzyma w dłoni, w której tak naprawdę zupełnie nie ciąży. Ale mam wrażenie, że odbiło się to na jakości klapki, która znalazła się z tyłu. Jest ona plastikowa, a co za tym idzie odbiera dużo z wrażenia premium, które z tego powodu jest nieco słabsze niż, kiedy patrzymy na front urządzenia.
LG postarał się również, aby każdy mógł osobiście sprawdzić, jak potrafią się samoregenerować porysowane plecki. Ja mam do tego dość sceptyczne podejście. Spędziłem sporo czasu przy stoisku LG, i chociaż hostessa zapewniała, że już 10 minut wystarcza, aby rysy zaczęły powoli znikać, to ja tego efektu za bardzo nie zaobserwowałem…
Wziąłem nawet jedną z klapek i dość intensywnie ogrzewałem, bowiem wówczas cały proces powinien znacznie przyspieszyć. Niemniej ryski nie znikały całkowicie, a powierzchnia nie pozostawała zupełnie gładka. Kiedy będę miał to urządzenie w testach, z pewnością przyjdzie czas na dokładniejszy ogląd, ale myślę, że podobnie, jak to było w przypadku pierwszego G Flex, także i tutaj będzie podobnie – głębokie rysy się nie zregenerują, a te powierzchowne, związane z codziennym użytkiem zgrabnie się zamaskują. Czy znikną całkowicie, tego nie wiem, ale jestem pewien, że lepsze takie rozwiązanie niż żadne.
Niemniej mam w tym punkcie jeszcze jedną uwagę. Otóż naprawdę gro producentów, nawet z Chin, stawia na zupełnie inne jakościowo materiały przy wykonaniu swoich urządzeń. A to sprawia, że kiedy przejdzie się kilka stoisk, na których dostaje się świetne realizacje z materiałów obfitujących w szkło i metal, to nagle LG G Flex 2 zaczyna na ich tle wypadać dość przeciętnie, chociaż to bez dwóch zdań górna półka.
Nie czułem jednak tego czegoś, co by mnie poruszyło. Efekt WOW zachowany dla pierwszej edycji, wynikający z przyjemnego zagięcia, tutaj w ogóle się nie pojawił. Oczywiście jest lepszy ekran, szybszy procesor, a dzięki właściwościom wyświetlacza multimedia wciąż wyglądają oszałamiająco, ale w tle gdzieś tam pojawia się uczucie, że dzierży się w dłoni tylko plastik, do tego świecący i łatwo się palcujący.
Myślę, że nie przesadzam. Zauważcie, że właściwie nie rozstajemy się ze smartfonami. Jedna kelnerka w Barcelonie zwróciła mi uwagę, że jeśli przychodzi grupa znajomych, to jeszcze ze sobą rozmawiają w restauracji. Ale kiedy przyjdzie para, to zarówno ona, jak i on ślęczą nad swoimi małymi ekranami. Romantyczny wieczór spędzają razem, ale osobno… Myślę, że i u nas możemy takie obrazki zarejestrować. Do tego przyznała mi, że nie mają u siebie w knajpie WiFi, zatem wielu ludzi po prostu rezygnuje ze zjedzenia u nich obiadu.
Co to oznacza? Otóż smartfon – nawet bardziej niż tablet – stał się urządzeniem do bólu spersonalizowanym. Trzymamy tam zdjęcia, osobiste pliki, wszystko jest posynchronizowane z Chmurami, zarządzamy niejednokrotnie naszą pracą etc. Niby banały, ale nagle okazuje się, że fajnie trzymać w ręku coś więcej niż tylko tworzywo sztuczne przy tak integralnym z nami rozwiązaniu. Bez względu na to, czy się zregeneruje po jakimś czasie, czy nie. Mając do wyboru siedzenie w biurze na fotelu obitym skórą lub welurem, jestem pewien że każdy wybrałby ten pierwszy materiał, tym bardziej jeśli okazałby się tańszy niż welur…
LG G Flex z pewnością jest atrakcyjną pozycją, wartą rozważenia przy decydowaniu się na nowy telefon. Ale dzisiaj mamy już trochę inne czasy. I nie każdy musi czuć się zmotywowany do zakupu sprzętu z wygiętym ekranem. O ile świetnie ogląda się na nim filmy i gra np. w ściganki, to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście w ten sposób spędzamy aż tyle czasu? Samsung oferuje np. w Note EDGE zakrzywiony ekran krawędziowy, który ma moim zdaniem całkowicie inny, ale też jednak większy potencjał, niż tylko wygięty w łuk panel w G Flex 2.