Po raz pierwszy w historii iTunes, ogromnego sklepu cyfrowego Apple, w którym kupicie m.in. muzykę i inne dobra cyfrowe, wg Billboard’u w ciągu całego zeszłego roku sprzedaż utworów i całych albumów muzycznych zanotowała w sumie aż 5,7 proc. spadek względem analogicznego okresu rok wcześniej! Wprawdzie gorszy trend wśród samych tylko albumów procentowo był symboliczny (kwotowo, to już poważniejsze sumy), bowiem spadek wyniósł zaledwie 0,1 proc., ale sprawia to, że warto zastanowić się nad szerszą interpretacją tych danych.
Wg niektórych komentarzy, które pojawiły się w zagranicznych serwisach, pojawia się opinia, że jednak dobra cyfrowe niekoniecznie zawojowały nasze serca i portfele, ale nie jestem skłonny do takiej konstatacji chociażby dlatego, że wg Billboard’u nadal ogromne spadki notowały krążki CD, których w USA sprzedało się w 2013 r. ponad 165 mln, a w 2012 r. ponad 193 mln (spadek o 14,5 proc.). Co ciekawe, najlepiej radzą sobie winyle, które przeżywają prawdziwy renesans. Ich sprzedaż miała wzrosnąć w ubiegłym roku do 6 mln płyt i stanowią już 2 proc. wszystkich sprzedawanych krążków w USA.
Dla mnie jednak najciekawsza interpretacja tych danych pokazuje, że rośnie przede wszystkim znaczenie takich serwisów, jak Spotify czy Deezer, zatem silna konkurencja, dostarczająca w opłacie abonamentowej muzykę na żądanie. Ale bardziej zastanawia mnie coś innego – Apple bije wszelkie rekordy sprzedaży chociażby swoich flagowych iPhone’ów. Idąc tym tropem nabywcy tego sprzętu, którzy są niejako skazani na rozwiązania Apple, wolą skorzystać z usług innych dostawców! I widać, że nie tyle chcą kupować muzykę, co mieć nieograniczony dostęp do zasobów z całego świata za niewielką, regularną opłatą.
Taki obrót spraw pokazuje, że dany ekosystem już nas nie wiąże z określonym producentem, a to zachowanie konsumentów może niepokoić. Sam przyznam, że niechętnie korzystam z polskiego iTunes. Po prostu jest za drogi. Ciekawe, jakie czynniki decydują o wstrzemięźliwości użytkowników z USA?
Źródło, foto: billboard, technobuffalo